Są równie nudni* jak my, czyli od lat, w drugiej połowie sierpnia w to samo miejsce nad polskie morze mkną. Od lat, w drugiej połowie sierpnia wykrawam z Ich urlopu kromeczki. Ot, taka sierpniowa tradycja. Dziś wracają, a to oznacza, że Stado z każdym dniem jest bliżej swojej nadmorskiej nudy* w swoim, tym samym miejscu, we wrześniu, od lat.
fot. Kaan, fragmenty.
______________
* sprostowanie/uzupełnienie, które zachwyciło Drzewko tak, że o zgodę na zatrzymanie poprosiła i otrzymała, i może tu mieć:
To się nazywa satysfakcjonalizm, a nie nuda :))))
[…] mam tam dokładnie to, czego potrzebuję, na te kilka dni kończących moje lato — wspólną radość, dobre chwile, wodę, dal, niebo, słońce, deszcze, zapachy, piach, dzikie róże, gorące dni i chłodne wieczory, wspomnienia, wzruszenia… Nasycenie. Więcej nie przejem ;)
// Kaan.
Tego mi właśnie brak. Takiej nudy ze swoim człowiekiem, takiego czasu bez planów, wyzwań, zmagań, bo u mnie wszystkie wyjazdy to zmagania i wyzwania, wiadomo ;), ale to nie oznacza, że nie umiem i nie potrzebuję wyjechać, aby po prostu pobyć ... ale być dobrze jest z kimś ...
OdpowiedzUsuń