Poruszył mnie poniższy fragment. Zadumała mnie bardzo prawda, jaką precyzyjnie kreślą te słowa. Dorzuciłabym od siebie „bliskich” ludzi — więzami krwi dostatecznie mocno skrępowanych — którzy wkurwiają całymi latami swoim źle zaadresowanym współczuciem.
– Ja nie mam dzieci. O to też chciałeś mnie zapytać?
• Często sobie zadaję to pytanie. Nigdy nie pytałem o to głośno, ponieważ zawsze miałem poczucie, że to jest niezwykle intymna, a jednocześnie bardzo silna decyzja. Którą bez względu na konsekwencje, bo trudno przewidzieć jej skutki, należy po prostu uszanować. […]
– […]
Edek miał od samego początku podobne podejście. Przez długi czas martwiłam się, że to ja, jako kobieta, jestem osobą decydującą. Ale to była wspólna decyzja. Myśmy się tak po prostu znaleźli. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że ta decyzja jest trudna i że bywa też smutna. I że zawsze stoi za nią jakiś powód. I dlatego wkurwiają mnie ludzie, zwłaszcza kobiety, od których w tym temacie doświadczyłam sporo agresji, bo potrafią być bezwzględne i okrutne w swoich ocenach.
To nie jest wygoda. To wyrwa i smutek. Odpowiedzialność. Wybór. Przecież nikt się nie decyduje na taki krok bezrefleksyjnie. Nieposiadanie dziecka nie czyni mnie gorszym człowiekiem.
Maria Peszek, Naku•wiam zen,
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz