niedziela, października 23, 2022

4791. Z oazy (LXXIV)

Dwuniedzielne odliczanie literek, trzy. Okładka w przepięknym „dziewczyńskim”, poli­tycz­nie niepoprawnym, kolorze! To książka o tym, że nie zdaje się kobietom wcale. To nie hipochondria, problemy z percepcją świata czy przewrażliwienie. To tylko i aż kobiece życie… bez pudru lub pomimo jego grubej warstwy.

Znam, a w zasadzie znałam przez chwilę jedną kobietę, która twierdziła, że nic z poniższego nigdy jej się nie przytrafiło. Klapki na oczach miała dość gustowne. Była miła, grzeczna, zawsze uśmiechnięta, niezmiennie zachwycona, urocza i na swój sposób zwyczajnie wkurwiająca — podziwiałam intensyw­nie, ale szybko mi przeszło.

Jeśli wszystkie kobiety rodzą się w mocno zseksualizowanej, uprzedmio­ta­wia­jącej kulturze, która z założenia sprzeciwia się jakiemukolwiek roz­sze­rza­niu ich praw i dążeniu ku równości, i właśnie ta kultura staje się so­czew­ką, przez którą przechodzi każdy aspekt ich doświadczenia, to czy jest w ogó­le możliwe uniknięcie zinternalizowania wszystkich wypaczeń, któ­ry­mi są otoczone?

*

Coś nas jednak łączy: każda z nas była w tym albo innym momencie w taki lub inny sposób postrzegana lub traktowana jako materia nie na miejscu, jako coś nie tak w świecie, który mamy pełne prawo uważać przecież za swój. […]  Droga do unicestwienia wstrętu zaczyna się od kobiet. Musimy się starać zauważać go i rozpoznawać: skończy się dopiero wtedy, kiedy nauczymy się odrzucać wstręt na każdym kroku i nauczymy tego wszystkie inne i wszystkich innych.

*

Definicja przez podział ukazuje nowy teren. Pożądanie rodzi się na granicach, zachęca do ich przekraczania i budzi kultu­rowe lęki.
 //  Christine Gledhill

*

„Bądź uprzejma”, „Bądź miła”, „Bądź wdzięczna” – to tra­dy­cyj­ne ostrze­że­nia, jakie strażnicy dostępu do naszej cywilizacji wystosowują do kobiet. Kryje się w nich niewypowiedziana groźba, że niedostosowanie się do tych reguł wykluczy kobiety z dyskursu publicznego, a w niektórych sytuacjach – również z życia.

*

W mainstreamowej prasie nie pojawiają się nadzy i seksualizowani nasto­let­ni chłopcy ani dorośli mężczyźni – tego się po prostu nie robi, nikt o to nie walczy ani nie uważa za znak równości płci, o który mężczyźni musieliby walczyć.

*

[…]  przeciwnicy prawa kobiet do pełnego i ostatecznego decydowania o swo­im ciele tak rzadko potrafią kontrargumentować w sposób rozsądny i logiczny […]  Zamiast tego musimy wysłuchiwać starej gadki o Bo­gu, „naturze” i „naturalnym porządku rzeczy”, która uspra­wie­dli­wia i napędza głęboko zakorzenione i bardzo wygodne mizoginistyczne tradycje w postaci przemocy fizycznej, gróźb, obelg, wyzwisk seksualnych i wykańczających, podszytych wstrętem stereotypów na temat kobiet i ich ciał.

*

Oraz że młode kobiety są za szczupłe, za grube, owłosione, głupie, inteli­gent­ne, niewdzięczne, pijane, sztywne, puszczalskie, oziębłe, płodne, nie­za­in­te­re­so­wa­ne czasem pozostałym im na reprodukcję, zbyt albo niedo­sta­tecz­nie wykształcone, za ambitne, zainteresowane karierą, zbyt męskie, androginiczne lub zbyt kobiece, by mieć jakieś poglądy na dowolny temat – a zwłaszcza na ten, jak to jest być młodą kobietą w takim świecie. No i oczy­wiście z powyższych względów nie można ich traktować poważnie.

*

A może nieustanne redukowanie nas do poziomu sumy cech fizycznych i funkcji biologicznych stanowi jedynie wygodnie podstępną formę kontroli – łatwo się na to powołać, a przy tym dotyczy wszystkich kobiet na świecie, odnosi miażdżący skutek i nie da się temu zaprzeczyć.

*

Jako konsumentkom obiecuje się nam szansę na ponowne wku­pie­nie się „na miejsce”, pod warunkiem jednak, że to miejsce, do którego zmierzamy, pokrywa się ze „zrekonstruowaną mistyką kobiecości”, by za­cy­tować Jeff­reya Weeksa. Jakimś cudem zakup doskonałej jakości zestawu narzędzi i naj­wyższej klasy kosiarki samojezdnej nie wlicza się do wy­zwo­le­nia naszej „prawdziwej” kobiecości, bez względu na to, jak wiele wolności te rzeczy dawałyby nam od strony praktycznej.

*

[…]  uwielbienie doskonałej kobiecej twarzy uzupełnia się z odrzuceniem wszystkiego, co dzieje się w czaszce, którą owa twarz zdobi.

*

Dlaczego – pytały kobiety – połowa populacji musi żyć bez prawa do swo­bod­ne­go przemieszczania się, które to prawo bezdyskusyjnie przysługuje drugiej połowie? I dlaczego prze­moc wobec kobiet uważa się za problem, któremu za­po­bie­gać muszą wyłącznie kobiety, skoro to nie one się jej do­puszczają?

Eimear McBride, Coś nie tak. Kobiecość i wstręt,
przeł. Łukasz Witczak, Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

[…]  mizoginia zawsze była najbardziej akceptowalną społecznie formą nienawiści, nader często odsyłaną w do­mo­we zacisze i o wiele zbyt chętnie uznawaną za coś w rodzaju żartu. Mężczyźni, których mi­zo­gi­nia popycha do morderstwa, nie są uznawani za repre­zen­tant­ów głębokiej instytucjonalnej ślepoty na fun­da­men­tal­ne człowieczeństwo, prawa i dobrostan kobiet. Tłu­ma­czy się ich i się usprawiedliwia, przedstawia jako dziwaków i odszczepieńców. Ich nienawiść do kobiet, pragnienie krzywdzenia ich cieleśnie – fizycznie lub seksualnie – po prostu nie są traktowane poważnie. Takich zachowań nie postrzega się nawet w kate­go­riach nienawiści, ale najczęściej uznaje się za reakcję na prowokujące zachowanie.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz