Podarowała mi wczoraj między ćwiczeniami dwie perełki.
Pierwsza. Rysia w weekend tłumaczyła symultanicznie z języka angielskiego. Pani prowadząca seminarium powiedziała uczestniczkom i uczestnikom, że w trakcie nauki chodzenia prawidłowo rozwijające się dziecko na każde dwa, wykonane samodzielnie, kroki upada siedemnaście razy. Siedemnaście! Upadki są dużo istotniejsze niż kroki, bo podnoszenie się po nich wzmacnia mięśnie posturalne (a dokładniej, dodała Rysia, prostowniki). Siedemnaście! Żadne dziecko po trzech upadkach nie mówi: to nie dla mnie! nie mam daru! świat mi nie sprzyja! Ono się podnosi i… idzie, by po drodze upaść jeszcze nie raz. Robi to na mnie wrażenie.
Dwa. Rysia zapytała, czy słyszałam tę włoską piosenkę, z kreskówki wyjętą. Po kilku godzinach link do kreskówkowej wersji przysłała. Zakochałam się w tej piosence i w kilku końcowych sekundach od 2:48, bo ktoś we mnie często tak podskakuje z radości i niemożności doczekania się nadciągających pięknych chwil. A potem znalazłam wersję koncertową i… nią łomolę, bo w tym wykonaniu jest wszystko to (np. radość, spontaniczność, lekkość), co przyciąga mnie do włoszczyzny!
Edoardo Bennato, Il gatto e la volpe.
per televisione… frottole!
per la radio… frottole!
politici… frottole!
*
«Giovanotto, dove vai?»
«A scuola.»
«Eei, […] un sacco di fatica. […] vieni con noi!»
«[…] per diventare ricco e famoso in breve tempo»
* * *
Il gatto e la volpe z filmu Luca.
quanta fretta, ma dove corri, dove vai?
[…]
avanti, non perdere tempo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz