wtorek, kwietnia 18, 2023

5005. O 4×tak i 3×nie

Tak. Wiele miesięcy temu widziałam w sieci zajawki neurografiki. Przyciągnęły mo­ją uwagę kolory i kształty. Niosły obietnicę czegoś porywającego, ale zrezy­gno­wa­łam, nie próbując nawet, gdy tylko doczytałam o akcesoriach, które trzeba mieć*, by zacząć. Brzmiały jak wymóg posiadania karategi, by przyjść na pierwsze zajęcia ka­ra­te, gdy jeszcze nie masz pojęcia, czy będziesz chciał_a wrócić na kolejne.

Nie. Książeczkom do kolorowania dla dorosłych w każdych okolicznościach mówię stanowcze: nie! Potrzeba anarchii, stanowiąca immanentny składnik mojej Duszy, wy­klu­cza grzeczne kolorowanie po cyferkach. Nie są w stanie do tej formy aktyw­no­ści prze­konać mnie żadne ludzkie tłumy wielbicieli_ek.

Tak. Aku wspomniała, że Ona wsiąkła. Ponieważ Jej zdanie ma dla mnie znaczenie, zaryzykowałam. W stylu ziosio-samosiowym na­by­łam kredki i pisaki. Kilka dni po­cze­ka­łam. Przyszły i… porwało mnie!

Nie. To poniżej to nie neurografika per se. Neurografika to określone procedury, których poszczególne kroki mają właściwe sobie znaczenie i cel. To poniżej to efekt wyśmienicie spędzonego przeze mnie czasu z moją wewnętrzną anarchistką, która, jak się okazało, uwielbia zaprzęgać elementy neurografiki, by zatrzymać w kresce wrażenia.

Tak. Pojawił się na blogu nowy znacznik (1:1). Pomyślało mi się, że choć sztuką bywa wybranie cytatów z przeczytanych książek, to tylko czasem jest to ogromne wyzwanie. A gdyby tak, strzeliło mi do łba… No? Podwyższyć sobie poprzeczkę ku własnej radości i… Tak, tak, tak! Spodobał mi się ten pomysł. 1:1 to wpisy, w których jest tylko jeden fragment (dla mnie osobiście najbardziej znaczący, ważny, poru­sza­ją­cy) i tylko jedno, zaklęte w neurograficzne linie i kształty, wra­że­nie na temat całej książki.

Nie. Zosio-samosiowanie to nie był dobry pomysł: kredki mnie rozczarowały, mazak był zbyt gruby, o pędzelku nawet nie ma co wspominać. Sadownik, doświadczeniem Kaan pchnięty ku wła­ściwemu miejscu, podarował mi kredki. Wczoraj dorzucił pi­sa­ki i dwa pędzelki. Sklepy dla plastyków to nie sklepy dla snobów, lecz miejsca, gdzie źródło potencjalnego szczęścia przybiera realny kształt kredek, farb, pisaków i pa­pie­ru o szlachetnej gramaturze. Niech!

Tak. Wczoraj testowałam nowe pisaki i wyłam z zachwytu. Na tapet trafiło wrażenie kwietniowych włoskich literek, które jest moją odpowiedzią na pytanie, z któ­rym po­zo­sta­wiła mnie Autorka książeczki: E tu… di che colore pensi siano i ba­ci? [A ty… jak myślisz, jakiego koloru są buziaki?]. Ja? Takiego!


[i baci]

___________
  *  w rzeczywistości, moim skromnym zdaniem, by spróbować, wystarczy czarny pisak i kilka naj­zwy­klej­szych kredek.

1 komentarz: