Niedzielne odliczanie literek, którego miało nie być, raz. Miało nie być, bo mam na stanie wyłącznie rozgrzebane książki — oko postanowiło przypomnieć mi z jaką chorobą się mierzę i z przytupem zarządziło czasem i przestrzenią: żadnych książek, żadnych ludzi, żadnego ruchu, światła czy dźwięku. Gdy oko odpuściło i oddało mnie mi samej, wiedziałam, co chwycę, by na nowo znaleźć smak życia.
Nie miałam pojęcia, że pisze wiersze. Nie zastanawiałam się ani chwili. Niektóre wiersze mnie przewróciły, inne zatrzymały. Wszystkie są przejmujące. Czy dlatego, że pisane w cieniu drugiego brzegu? A może tylko pisane w cieniu świadomości, że drugi brzeg naprawdę istnieje?
Wspaniałym jest to, że są pytania, na które wcale nie potrzebujemy usilnie szukać odpowiedzi. Są pytania, których nie warto zadawać, bo odpowiedzi nie da się zamknąć w słowach. Można je ująć wyłącznie w doświadczeniu — własnym, a nie tym przekazywanym z ust do ust.
Wiersze te powstały między 2008 a 2019 rokiem. W ciągu tych jedenastu lat na świecie zrobiło się mroczniej. Postarzałam się. Poumierali bliscy mi ludzie.
Poezja dotyka samej istoty ludzkiej egzystencji: życia, śmierci, odnowy, zmiany; w polu jej zainteresowania są także uczciwość i nieuczciwość, niesprawiedliwość, czasem sprawiedliwość. Świat w jego zróżnicowaniu. Pogoda. Czas. Smutek. Radość.
I ptaki. W tych wierszach jest więcej ptaków niż kiedykolwiek.
🦋
Choć zamiast ognisk mamy dzisiaj świeczki,
uczepiliśmy się starych bogów,
znacząco pomniejszonych.
🦋
Zbyt wcześnie w ciemną noc
Wysłali je mężczyźni, którym się zdawało, że takie mają prawo
Wściekłość i nienawiść
Zazdrość i strach
Tak wiele sióstr zabijano
Przez lata, przez tysiąclecia
Zabijali je strachliwi i malutcy mężczyźni,
Którzy chcieli być wyżsi
Przez lata, przez tysiąclecia,
Tak wiele sióstr ginęło
Tak wiele łez…
🦋
Poezja to przeszłość, która wybucha
w naszych sercach
– Rilke
🦋
Mam jedną uwagę (mówi),
może wycofa się pani nieco
z tego krzyku o pomoc, z tej rozpaczy
a zamiast (mówi)
przytoczmy wie
pani zweryfikowaną wie
wiedzę o człowie
ku ludzkiej (mówi) od
odpowiedzialności ludzkiej
dajmy ludziom
dajmy ludziom dojść
dajmy ludziom dojść samodzielnie
do wniosków.
Dzielnie do wniosków.
Mówi:
Jest w tym pewne ryzyko.
🦋
Można odejść, można się zagubić.
Taka jest moc słów.
🦋
Widać, jak na zewnątrz rzeczy się kurczą,
ale w środku serce, i oddech,
i podskórna skóra czują, że jest inaczej,
jak przepastnie, jak spokojnie jest się częścią wszystkiego
jak bardzo gwiaździsty jest mrok.
🦋
Z całego serca umiłowani, zebrani tutaj,
w tej zamkniętej szufladzie,
spłowieliście dziś, tęsknię za wami.
Tęsknię za tymi, których nie ma, którzy odeszli wcześniej.
Tęsknię nawet za tymi, którzy wciąż tu są.
Trawi mnie tęsknica za wami wszystkimi.
Tęsknica: inne słowo,
którego już nie słychać.
Tęsknię przemożnie, umiłowani.
🦋
a potem co? A potem żal,
bo nas już nie ma.
Został trel, pieśń
ptaków o zagubionych imionach.
Ptakom nie potrzeba utraconych imion.
My ich potrzebowaliśmy, ale to było wtedy.
A dziś kogo to obchodzi?
Lwy nie wiedzą, że są lwami.
Nie wiedzą, jak bardzo są odważne.
🦋
Drzwi, ale niezamknięte. To nic
trudnego. To nigdy trudne nie było.
Zwyczajnie otwórz.
Zwyczajnie idź niżej, głębiej.
🦋
Po tamtej stronie stołu jest sześć klas:
nienarodzeni, zmarli, żywi,
rzeczy, które pijesz, rzeczy, których nie pijesz,
rzeczy, o których nie możesz mówić.
🦋
Czy wtedy było dobrze?
Tak. Było dobrze.
Wiedziałaś, że było dobrze?
W tamtym czasie? W twoim czasie?
Nie, bo martwiłam się
🦋
Za późno, by przyjść z pomocą. Spóźnione listy
i zbyt późne wiersze łączy niejedno.
Przychodzą, jakby niosła je woda.
🦋
Kształt nieobecności,
który siedzi naprzeciw mnie,
na twoim miejscu przy stole,
🦋
a ci, którzy tak długo ich oczekiwali,
nie żyli już od dziesięcioleci.
Takie właśnie historie
lubiliśmy snuć. Pocieszały nas
na swój sposób, mówiły:
każdy przecież gdzieś jest.
Ale nasi najdrożsi, gdzie oni są?
🦋
„Na miłość? Tędy!
I prosto!”.
🦋
Ty też masz taką nadzieję, prawda?
Że za granicą śmierci czeka cię podniebny lot?
Po owinięciu w całun, powstaniesz,
rozłożysz skrzydła, i tak dalej? Och, skarbie,
to nie będzie tak.
Nie całkiem.
Margaret Atwood, Wiersze przychodzą późno,
przeł. Jerzy Jarniewicz,
Świat Książki, Warszawa 2023.
(wyróżnienie własne)
wielorybia matka
przez trzy dni nosiła dziecko,
opłakując jego śmierć –
zabił je plastik.
Jest taka olbrzymia i smutna,
że trudno nam to pojąć:
jak mogliśmy jej to zrobić, żyjąc
naszym normalnym życiem,
[…]
Się zrobi! Zrobi się?
Postanowimy coś wreszcie?
🦋
Mamy dobrą wolę?
Dla całej ludzkości?
Nie, już nie.
Mieliśmy kiedykolwiek?
Gdy bogowie marszczą brew, psuje się pogoda.
Gdy się uśmiechają, świeci słońce.
Uśmiechamy się teraz nieustannie,
uśmiechem gościa po lobotomii,
a świat się smaży.
Przepraszam. Zgłupieliśmy.
Sączymy martini, płyniemy wycieczkowcem.
Czegokolwiek dotkniemy, czerwienieje.
🦋
Uczeń czarnoksiężnika –
identyczna historia: „Start” łatwo powiedzieć,
„Stop” to dopiero wyzwanie.
Z początku nikt o tym nie myśli.
Potem na „czekaj” jest za późno.
🦋
To wszystko się spełnia,
bośmy otworzyli ołowianą pieczęć,
zlekceważyli ostrzegawcze runy
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz