wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Migdał. Ile waży ludzki migdał? I czy jeśli ktoś w pracy notorycznie używa lewej półkuli, to jego lewy migdał jest większy od prawego? Nie wiem. Ludzki, lewy migdał, powiedzmy, że 10 g.
46 godzin temu 10 gramów mojego ciała za nic miało sobie demokratyczne określanie planu dnia i nocy. Pełna dyktatura, w której pozostałe, prawie 68 kg ciała nie miało nic do gadania. Gardło. Stwierdziłam dwa dni temu wieczorem. Na myśl o lekarzu gotowa byłam na wszystkie domowe sposoby --- woda z solą w dużym kubku w towarzystwie teatralnych jęków nieszczęśliwości całkowitej pod czujnym okiem Sadownika, który pilnował by łyk za łykiem, woda trafiała do jamy ustnej.
Wczoraj rano Sadownik wychodząc do pracy pogroził, że nie mam co wracać do domu bez rumuna (druk RMUA). Przed wyjściem do pracy zanotowałam już tylko fakt, że mam gorączkę. Moi studenci mają chyba o mnie bardzo ciekawe zdanie, którego może nawet bym się nie powstydziła, bo na widok mych zwłok, gdy już na „dzień dobry” odpowiedziałam wszystkim, że „wcale niedobry”, ktoś odważył się by empatycznie stwierdzić, że musiałam nieźle zaszaleć w Sylwestra. Nie uwierzyli, że nie zaszalałam.
Tymczasem po wigilijnych doświadczeniach nie mogę patrzeć na nic co ma choćby 3% alkoholu. Nie szalałam i tym bardziej czułam się oszukana przez choróbsko co za nic sobie miało mnie, moją pracę, moje obowiązki, moje przyjemności, moje życie!
Wróciłam do domu. Wrócił Sadownik. Rozejrzał się w gąszczu grafików przychodni, co przyjąć mnie musi nie za dwa tygodnie lub za miesiąc, ale już. Rumuna do kieszeni kazał schować. Wywlókł do samochodu i powiózł na spotkanie z półbogiem.
Moment. Zanim półbóg w całej okazałości został mi podarowany na chwilę, była pani w rejestracji co nijak nie mogła się zdecydować, czy bawić się w strasznego potwora, który ubliża pacjentom (np. od kłamców), czy może bawić się w dobrego potwora, który dobrze radzi, by na następny raz wziąć i to, i tamto, by z darmowej wizyty skorzystać. Może i byłam trup, ale szlag mnie trafiał co chwilę na ten „darmowy wizyt”. Jaki darmowy, do cholery, pełne tysiące rocznie płacę na tę „darmochę”, czy chcę czy nie chcę. Im więcej pracuję, tym więcej płacę, choć logika podpowiada, że im więcej pracuję, tym mniej choruję. Trup, ale skoro się pieni to jeszcze całkiem zdrowy, może nawet zbyt zdrowy, by ten „darmowy wizyt” otrzymać. Tak minęła mi szczęśliwa godzinka na korytarzu. Lepsza godzinka niż dwa tygodnie, pocieszałam się co chwilę, gdy ból zaczynał wędrować do lewego ucha.
W końcu jest. Półbóg w okolicach trzydziestki. Z komunikacji z pacjentem dwója. Może i uczył się anatomii, i wiedział, że to migdał daje mi popalić, wielkie dzięki dla półboga, ale nie był w stanie zlokalizować moich oczu. Gdy mówił do mnie, szukał ich na suficie, gdzieś poza mną, z lewej, z prawej. Nasze oczy nie spotkały się ani razu. Pal sześć, nieważne, choć lekko wkurzające. Tu! Tu jestem! Chciało mi się krzyknąć, gdy zaczynała mi się włączać prawa półkula.
Recepta. I co? Zdziwiona? Ano, zdziwiona. Recepta z pieczątką „refundacja do decyzji NFZ”. Z diagnozą byłam już ciut bardziej sobą, więc zapytałam dlaczego wypisuje mi taką receptę? On, zdziwiony, że śmiem pytać. Półbóg nieprzyzwyczajony, by pacjent czegoś chciał i wątpił. W końcu ja mam go nosić na rękach, że taki ciężki zawód wybrał i takie beznadziejne życie wieść musi. Bo co ja, może podstawówkę mam, a może nie, gdy on taki wyuczony. Półbóg rzekł: strajk i popłynęła z jego ust pieśń o poświęceniu. Poinformowałam go, że łamie prawo, bo świeżutką RMUA-łkę mogę mu pokazać, że w nosie mam jego poświęcenie, jeśli może skończyć się tym, że z temperaturą 38,5 stopnia będę latać od apteki do apteki. Wie pan, powiedziałam, lepiej byłoby, gdyby pan został grabarzem.
Znam kilku cudownych lekarzy, ale gdy myślę o lekarzach jako o grupie społecznej, która nie chce uświadomić sobie jak wielką władzę ma, jak bezbronnym jest każdy pacjent, który z założenia ma tylko jedno życie, to nóż mi się w kieszeni otwiera a prawa półkula zaczyna szaleć i kląć mi się zaczyna chcieć. Z powodu 10 gramów moje 68 kg nieprzerwanej wiary w ludzi też się pochorowało. Cóż, potrzebuję poczekać, wyzdrowieć... trzymać się z daleka od półbogów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz