czwartek, stycznia 26, 2012

(411+4). Wow! O rany! Boskie! Om!

 wpis przeniesiony 2.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Every cloud has a silver lining mawiają Brytole.
My mówimy, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło lub
utrzymując styl meteorologiczny: po każdej burzy wychodzi słońce.

Nie mogło być inaczej z chorowaniem.

Dziś.
Wieczór.
Na podwórku –5°C.
Henrietta szczęśliwa po spacerze.
Jabłoń przymarźnięta z lekka.
Sadownik spionizowany.
I... napój...
...Bogów!

Podarowany przez Ommeczkę.

***

No, nie może utknąć w komentarzach. Trafia do działu S.O.S. ten cudowny przepis:

Napój Bogów Zdrowiejących

Korzeń imbiru na długość kciuka
wrzucić do garnka z dwoma litrami wody,
zagotować,
pobulgotać 20 minut,
dorzucić cytrynę całą, wyszorowaną i pokawałkowaną,
wyłączyć ogień,
niech się parzy.
Psa wyprowadzić lub lekturze miłej się oddać.
Pić z wielką łyżką miodu, na ciepło
i błogosławić ten cudny Świat psów lub książek,
i westchnąć Ommmmm śānti śānti śānti
na część Ommeczki, która przepis nam podarowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz