wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Every cloud has a silver lining mawiają Brytole.
My mówimy, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło lub
utrzymując styl meteorologiczny: po każdej burzy wychodzi słońce.
Nie mogło być inaczej z chorowaniem.
Dziś.
Wieczór.
Na podwórku –5°C.
Henrietta szczęśliwa po spacerze.
Jabłoń przymarźnięta z lekka.
Sadownik spionizowany.
I... napój...
...Bogów!
Podarowany przez Ommeczkę.
***
No, nie może utknąć w komentarzach. Trafia do działu S.O.S. ten cudowny przepis:
Napój Bogów Zdrowiejących
Korzeń imbiru na długość kciuka
wrzucić do garnka z dwoma litrami wody,
zagotować,
pobulgotać 20 minut,
dorzucić cytrynę całą, wyszorowaną i pokawałkowaną,
wyłączyć ogień,
niech się parzy.
Psa wyprowadzić lub lekturze miłej się oddać.
Pić z wielką łyżką miodu, na ciepło
i błogosławić ten cudny Świat psów lub książek,
i westchnąć Ommmmm śānti śānti śānti
na część Ommeczki, która przepis nam podarowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz