wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Każde szkolenie psów to, jak już kiedyś pisałam, w rzeczywistości szkolenie ludzi. Szlifowanie ludzkiej cierpliwości w brylant. Polerowanie wiary, że damy radę zbudować właściwą relację z psem. Nie miałam pojęcia, że to konkretne szkolenie zamieni się również w tak drastyczną tresurę Dwunożnych, z której owoców nasze Matki byłyby dumne, bo zakres nauki z dzieciństwa głębokiego zaczerpnięty.
Zaczęło się niewinnie. Gdy ledwo żywe wróciłyśmy z Henią ze szkolenia w niedzielę, obie z trudem poznałyśmy dom. Błysk. Żadnych pomieszkujących wszędzie książek. Żadnych ubrań, które nie mogą się zdecydować, czy idą do szafy, na dwór a może nadal będą wypoczywać na krześle, fotelu, kanapie. Nawet zabawki Kudłatej miały nagłe zebranie w jednym miejscu. Błysk, jakby groziło nam, że za pięć minut wpadnie sanepid i ochoczo zlikwiduje ten szalony kram. Widząc niebywały porządek, upewniłam się, że nie kroi się żadna nagła wizyta naszych rodzicieli. Zbyt idealny ten Błysk jak na nas. Przez całe dzieciństwo naszym Matkom nie udał się choćby tydzień, gdy dziś już dorosłe Dwunożne, miały cały czas porządek w swoich pokojach i sprzątały zaraz po zakończeniu każdej większej czynności. Dziecko, które miało taką własność wydawało mi się zawsze bohaterem ze zbyt przyzwoitej, nudnej, upierdliwie moralizatorskiej bajki.
Potem było już mniej niewinnie. Żal mi się zrobiło tego Błysku, co być może, jak doświadczenie podpowiadało, wpadł do nas tylko na chwilę, bo źle mu się z nami mieszka. Może da się go oswoić? --- Pomyślałam. Wydana została dyrektywa, że każde z Dwunożnych sprząta po skończonej aktywności, nie rzuca rzeczy jak leci, tylko odkłada na miejsce. Już nie ma to tu, to tam i Sadowniku, czy nie widziałeś tego, czy owego? Jest Błysk.
Przyszłam dziś do domu. Intelektualnie pomęczyłam dziecięcy mózg. Czapka, szalik, szal, rękawiczki na półkę. Kurtka, polar na haczyk. Plecak tu, buciki równiutko tam. Dumna byłam z siebie niczym matka dobrze wytresowanej siedmiolatki.
Niewinna. Mniej niewinna. Całkiem winna, donoszę, że Błysk wciąż u nas mieszka --- choć nie wiem, czy da radę jeszcze długo, w końcu niedopasowanie charakterów nie jest li tylko prawniczym sloganem rozwodowym.
Szkolimy się permanentnie całym Stadem ze współistnienia z ludźmi, psami i rzeczami. To już nie jest tylko psia sprawa. Prawda, że nudny ten wpis? Bo taki jest Błysk --- nudny, ale pożądany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz