piątek, stycznia 20, 2012

411. Subiektywna odmiana czasownika „chychrać”

 wpis przeniesiony 2.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Chychr, chychr... Chychram ja. Chychrasz Ty. Inaczej...
Chychr, chychr... chychra on --- Sadownik, chychra ona --- Jabłoń.

Chychr, chychr... chychrania chronologia. Drzewne migdałki, potem Sadownicza, bezimienna choroba z rosyjskim akcentem zdiagnozowana, co chychranie zapoczątkowała, Heniowe zapalone ucho, co chychrania musi słuchać. I teraz drugie koło zataczamy.
Chychr, chychr... chychramy my sobie od trzech dni na potęgę, chychrania Wam nie życząc ani trochę.

Chychr, chychr... kto ma mniejszą gorączkę, idzie z psem.

Chychr, chychr... nie ma mowy o L4. Bojowe zadanie to wykończyć studencki semestr zanim on wykończy Jabłoń. Zakończyć pracujący, Sadowniczy tydzień, bo spóźnił się Sadownik ciut i jako ostatni żywy z Działu na posterunku trwa utrzymując przy życiu sens.

Chychr, chychr... ale za to wieczory mamy magiczne. Smaczne kanapeczki razem w łóżku jemy, budyń w środku nocy gotujemy. Filozofia, ekonomia, polityka, wszystkie za i przeciw, intelektualne dysputy... wszystko to na bok odstawione. Oddajemy się prostej chęci przeżycia.
Chychr, chychr... cieszymy się jak dzieci, że choć smak z nami pozostał niepochorowany. Żyjemy pomiędzy jednym a drugim chychr... chychr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz