wtorek, lipca 31, 2012

(517+2). Czar uroku

 wpis przeniesiony 3.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Studiuję urok. Nareszcie mogę nazwać słowami to, co do tej pory tylko umiałam dostrzec. To, na co do tej pory umiałam jedynie polować. Tylko patrzę...

Gest, w jaki starsza pani uważnie podaje owoc swojemu mężowi. Spojrzenie, jakim nieznana kobieta obdarza małą dziewczynkę. Nieznany on z nieskrywaną dumą, która poklepuje energicznie syna po ramieniu. Gdzieś między jednym człowiekiem a drugim przemyka bez słów... urok każdego z nich... niepowtarzalny, niezaprzeczalny, nie do podrobienia. Tylko patrzę...

Postudiuję jeszcze trochę, by... uważniej obdarzać nieskrywaną miłością każdą chwilę, by nie gubić... gestów, drgnień kącików ust, spojrzeń, cieni układających się obok siebie na ścianie, dyskrecji z jaką niemożliwe staje się chwilą teraźniejszą, by poczuć siłę... która jest częścią mojego uroku.

A gdy tylko patrzysz... to... co widzisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz