wtorek, stycznia 29, 2013

(659+2). Na Gigancie

 wpis przeniesiony 5.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Uciekłam. Wczoraj. Od świata norm. Społecznych oczywistości i porządku naturalnego.

Uciekłam. Do świata subiektywnego. Do życia pod obstrzałem permanentnej niepewności. W napięciu trzymały mnie te literki. W zachwycie trzymały mnie słowa — kreślące nastrój, kształt chwil — opisujące wszystko to, czego nie sposób opisać do końca. Uciekłam do świata delikatnej uważności, uważnej delikatności.

(...) najciemniejsze moce rodzą się z takich drobnych, niepozornych chwil w ciszy. Z takich dodanych do siebie chwil milczenia. Potem nie sposób nad nimi zapanować, mają własne życie.

*

Pomyślałam, że widocznie nie można czuć się dobrze, mieszkając na walizkach, pośród przypadkowych przedmiotów pochodzących z innych domów. Przedmioty powinny się osiedlić tak jak ludzie, inaczej zwiększają jedynie poczucie bezładu i tymczasowości.

*

Czekanie to dziwny okres, powoduje ogromne i nieusuwalne zniszczenia, nawet jeżeli umie się czekać.

*

Czekanie to złożona sprawa. Z taką intensywnością przemierza się wielkie odległości, pozostając jednocześnie w całkowitym bezruchu. Najlepiej podzielić je na małe odcinki i spróbować pokonywać każdy oddzielnie. Nie można pozwolić, by ta przestrzeń ukazało się w całości — to ściąga momenty zupełnej klęski, kiedy leży się z otwartymi oczami pośród nocy, świt nie kryje się w żadnym odgłosie uśpionego domu, w żadnej wyimaginowanej dziennej smudze światła. Albo siedzi się w kącie kuchni, na podłodze z meksykańskiej terakoty, między zlewem a kuchenką gazową, blisko ziemi jest najbezpieczniej.

*

W 2001 najbardziej przestraszyło mnie to, że czas przestał być samodzielny, już nie można go było zostawić własnemu losowi. Czułam, że muszę nieustannie wspierać jego bieg, sam sobie nie da rady. Bałam się sprawdzić, czy upływa bez mojej pomocy. A jeżeli nie upływa? Jeżeli nie starczy mi sił, by nad nim czuwać, utknę w próżni, w zawieszeniu. Wojtek nie zginie na wojnie, po prostu nie wróci, już nigdy się nie spotkamy, ponieważ ja nie zdołam przebyć tych tygodni dzielących mnie od jego powrotu.

*

(...) — To jak czekanie na diagnozę wyjaśniam, żeby mu [Siwemu – terapeucie] jakoś pomóc. — Człowiek czuje się lepiej, kiedy już wie. Może się przestać bać, że jest śmiertelnie chory. Ten rodzaj strachu się skończył, teraz może zacząć walczyć.

*

Ale przeszłość, jakakolwiek by była, zawsze jest siłą człowieka, ponieważ tylko dzięki niej można coś naprawić. I dlatego wierzę w swoje udane życie.

Grażyna Jagielska, Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2013.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz