wpis przeniesiony 5.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
W poniedziałek przelewałam się przez ręce.
We wtorek spałam 20 godzin.
Dziś dowiedziałam się, że to efekt uboczny antybiotyków, które brałam.
Wczoraj już wracałam do siebie.
W drodze od Akuszera przykuł mą uwagę kolor za szkłem.
Zdziwiłam się, aktualizując prywatną bazę danych o otaczającym mnie świecie. Do wczoraj myślałam, że Ferrari robią tylko w kolorze czerwonym, czarnym lub białym. A tam, w mijanym przeze mnie salonie stało żółciutkie!
*
Czego chcesz? Nie krępuj się. Nie ograniczaj. Popuść wodze wyobraźni. Dlaczego nie? Więc? Czego chcesz? Jest tylko jeden mały kruczek.
Czy jesteś gotów wziąć odpowiedzialność za swoje pragnienia? Znaleźć w sobie odwagę, by zrobić pierwszy, drugi i kolejne kroki? Zamknąć inne, być może wygodniejsze, drogi? Porzucić srebra rodowe? Opuścić oczywisty kształt szykowanej dla Ciebie foremki? Narazić się na śmieszność, wykluczenie, wygnanie?
*
Żółte Ferrari stało się dla mnie symbolem brania odpowiedzialności za każdą chwilę. Każdy krok jest decyzją. Chcę, by zawsze była to moja decyzja. Lżej i cudniej się zrobiło. Jakoś znów czuję, że bardziej Jestem. Rosnę sobie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz