wpis przeniesiony 9.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
— jedź! — zarzuciłam wewnętrzny dialog. — no więc, gdyby to powracające coraz rzadziej „niemogęctwo iścia” miało czymś być, to co?
— to trzeba by było iść do neurologa.
— i co najgorszego mogłoby u niego się stać?
— mógłby powiedzieć, że to SM.
— no a jeśli okazałoby się, że to SM?
— to nie zostałoby mi tak dużo życia, jak myślę.
— a gdybyś nie miała do dyspozycji tak dużo życia, jak myślisz?
— to ani chwili nie marnowałabym na smucenie się i martwienie tym, że ktoś mnie nie chce, taką jaką jestem.
— a gdybyś nie marnowała czasu, to co byś robiła?
— cieszyłabym się każdym dniem jak szalona.
— co ty na to, byśmy zaczęły wykonywać tę listy działań od końca?
*
każdego dnia rano, jeśli mamy szczęście się obudzić, mamy do dyspozycji nowy, świeżością pachnący dzień. każdego dnia rano mamy również do dyspozycji pewne zasoby: może trochę niezagospodarowanego czasu, może jakiś bliski człowiek, może jakieś małe pragnienie. czemu nie wykorzystać tego wszystkiego? w końcu, nigdy nie mamy przed sobą tak dużo życia, jak myślimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz