wpis przeniesiony 27.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Znajdował się u mnie w tej samej nieznośnej przegródce co Słowacki i Mickiewicz. Różniło go od nich tylko to, że jeszcze żył. Jego nazwisko oznaczało dla mnie skręć, omiń, nie tykaj. Gdy zmarł, przez kilka dni towarzyszyło mi przemożne uczucie zdziwienia, przecież żył przez całe moje życie. Tyle o reżyserze.
*
No! Na takiego Lindę warto było czekać całe swoje życie, nawet jeśli świadomości czekania się nie miało. Umierającą sztukę aktorską obejrzeć, zachwycić się nią, pozwolić jej dotknąć się do samych trzewi. Tyle o aktorze.
*
Od siedmiu lat nie grano takiego czasu. Jabłoń, sprawna (!), sama w Przytulisku od wczoraj. Myła zęby, słyszała Heniutkę, zeskakującą z kanapy. Myła ręce, słyszała Sadownika, zamykającego balkon. Słyszała, choć wiedziała, że nie ma ich w domu. Czterdzieści osiem godzin wagarów. Tyle o widzce.
*
Jeśli uważasz, że kraj w ruinie, koniecznie. Jeśli ogarniasz termin per analogiam, i masz ochotę zobaczyć historię wiecznie żywą: lekcję po zmianach pani Zalewskiej, świat według Przyłębskiej i Ziobry, koniecznie. Jeśli chcesz zobaczyć ludzką bezmyślność przebraną za władzę, koniecznie. Jeśli chcesz zobaczyć miłość w nieromantycznej odsłonie, koniecznie. Tyle o filmie.
W sztuce i miłości można dać
tylko to, co się ma.
*
Człowiek to zobaczy, co sobie uświadomi.
Powidoki, 2016.
Trzeba malować w zgodzie z samym sobą.
Jeśli was nie przekonałem,
zajmijcie się czymś innym.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz