wpis przeniesiony 29.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Odbiera słowa. Trafia co chwilę w czuły punkt. Taka jest ta książka. Pełna zaznaczonych fragmentów, zdań i akapitów, które zatrzymują, wprawiają w zadumę i przemianę.
Czekała na mnie ponad rok. Po Ciszy uznałam, że jest jedyną właściwą książką na teraz. Miałam nosa.
Niektóre rzeczy zdarzają się tylko kilka razy w życiu. Świat jest pełen znaków i cudów, które objawiają się i znikają. Jeśli masz szczęście, może zobaczysz je za życia. Myślałam już, że świat się kończy, ale mój jastrząb znów mnie uratował i cała groza minęła.
*
Obserwując samoloty, latasz razem z nimi i uciekasz. Poszerzają twój niewielki świat, dzięki nim rozciąga się aż za morza.
*
Jastrząb siedzi na mojej ręce. Trzydzieści uncji śmierci w żakiecie z piór; istota, której świat określają koordynaty i wektory, nakazujące jej odbierać życie innym stworzeniom.
*
W wyobraźni wszystko można przywrócić, naprawić, rany goją się, historie się kończą.
*
Amerykański pisarz i ekolog Aldo Leopold zauważył kiedyś, że sokolnictwo polega na zaprowadzaniu równowagi między tym, co dzikie, a oswojonym — nie tylko u ptaka łowczego, lecz także w sercu i umyśle sokolnika.
*
[…] na dalszą metę niełatwo jest żyć, nie ufając nikomu ani niczemu. To jakby żyć bez snu: w końcu taka sytuacja cię zabije.
*
Człowiek po to ma ręce, by trzymać za ręce innych ludzi. Po to ma ramiona, żeby ich przytulać.
Helen Macdonald, J jak jastrząb,
przeł. Hanna Jankowska, Czarne, Wołowiec 2016.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz