Normalnie jest tam stado ludzi. Wczoraj po siódmej rano byliśmy tylko my i biegacze, i deszcz, który, zgodnie z prognozą, deptał nam po piętach.
Lunęło, gdy byliśmy już w ulu po rehabilitacyjnym spacerze, przed świątecznym śniadaniem.
(fot. Sadownik, fragment)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz