sobota, stycznia 25, 2020

3669. Święty czas życia

Rok temu o istnieniu twórczości Le Guin nie miałam pojęcia. Rok temu nie przeczuwałam nawet spotkania z Nią na stronach Jej książek. Rok temu nie miałam pojęcia, ile mogę stracić, broniąc się przed Nią jako autorką fantasy, którego nie czytam z natury. Nie upierałam się i nie straciłam. Zazdroszczę tym, którzy jeszcze nic o Niej nie wiedzą — mają wszystko, co dobre, przed sobą.

Ostatnie Jej wiersze — w oryginale i spolszczone — perełka, majstersztyk (translatorski) i chapeau bas. Nic dodać, nic ująć… tylko czytać i wracać.

Las, w którym się zgubiłaś,
a który wie, dokąd idziesz
.

*

Do deszczu
Deszczowa matko, rozmaita, niezmierzona,
która bruzdy zraszasz, pola, lasy,
dachy, niską szopę i wysoką wieżę,
która wlewasz do studni wodę czyścicielkę, rozleglejsza
niż miasta, łagodniejsza niż siostrzeństwo, większa
niż wiejski pejzaż, która koisz, przywołujesz:
wróć do nas i swym wiecznym zstępowaniem
naucz nasze dusze skołatane,
jak opadać, być do pary, czuć korzenie,
nurzać się, leczyć, słodkim czynić morze
.

*

Wściekłość to mój przywilej,
nie była mi ciężarem.
Z utratą wszystkiego
i gniew postradałem.
 
Dziś moim przywilejem,
gdy racje odmierzam,
te krztyny i okruszki,
jest cierpliwość świeża.
 
Gniew sieje spustoszenie,
głód syci się, ratuje.
Łaknę, pragnę, czekam,
szczęśliwy, że mam
okruszki i krztyny
.

*

Cóż tam jest przed nami,
jeśli nie za falą
druga fala, noc za dniem,
dalsza dal za dalą
.

*

W te chwile podczas służby, kiedy
nie halsuję, nie trwam przy rumplu,
staję czasem w bezruchu,
chłonąc bezmiar w każdym oddechu
i wtedy całą swą uwagę
poświęcam wszystkiemu
.

*

Ludzie
Niektórzy wchodzą do moich snów,
przybywają z odległych stron,
wędrują przez górskie przełęcze,
których nikt z żywych nie poznał.
Starzy ludzie pachnący mgłą
i miękką korą sekwoi.
Mówią wespół po cichu.
Wiedzą więcej niż ja.
Myślę, że przychodzą tu z domu
.

*

Lata wyprawiają cuda z naszą tożsamością.
Bo co to znaczy, że to ja
jestem tym dzieckiem na fotografii
z Kishamish z 1935 roku?
Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że
jestem cieniem liścia tej akacji
ściętej siedemdziesiąt lat temu
i sunę po kartce, którą czyta dziecko
.

*

Brak mi osób, którymi byłam,
kochanków, współpodróżników,
kobiet, z którymi ruszałam na biegun
.

*

[…] Niepewna, nieobuta,
idę, by nie upaść, bez pośpiechu, dalej,
gdzie wszystko dziś jest dla mnie
nieprzejrzyste. Wyjście to czy wejście?
Wewnątrz czy na progu poczuję się wolna?
Nie mam już wyboru. Wędruję
w labiryncie, drzwi jego i cel są dla mnie zagadką
.

*

Czasem czuję
drżenie, jakiś ślepy ruch
coraz wyżej pode mną
 
jakby wielkie istoty
wielkich głębin
szukały mnie w ciszy
tak jak ja ich szukam
.

*

Gdy patrzę na ciebie z drugiej strony
przepaści, którą nakreśliłeś
między nami, boję się, bo widzę,
z jaką siłą i jak szybko nurt lat
drąży ten kanał. Dzielą nas dziś
mile. Nie wiem, jak głębokie
.

Ursula K. Le Guin, Dotąd dobrze,
spolszczyli Justyna Bargielska i Jerzy Jarniewicz,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

Czego szukałam w podróżach, znalazłam;
o co prosiłam, dostałam. Teraz
 
odkrycia stają się tajemnicą, a dar – utratą.
 
Za horyzontem zdobyczy i celów
jest tylko podróż w świetle gwiazd.
 
Gdybym umiała przyjąć to bez lęku,
poddać się, oddać, nie trapić się tym,
że to drobne coś, co poznałam, jest wszystkim
.

*

W proch się obrócisz
Duchu, przetrenuj wędrówki ciała,
które są jeszcze przed nim, a ruchy materii,
która cię wstrzymuje, dobrze przećwicz.
 
Wznieś się dymem ze świętego drzewa.
Spadnij deszczem, który pada.
Zstępując, zstąp do korzeni. Wzbierającym sokiem
pnij się ku gałęziom, ku koniuszkom liści,
ku koronie. Jak liście jesienią
spocznij na zimę, butwiejąc cierpliwie.
Powróć w zielonych źródłach wiosny.
Pozwól się nieść, święty pyłku, i pozwól sobie opaść
w blasku słońca jak dar nieba.
Cały pył tej ziemi
jest życiem, jest święty, jest duszą, która czeka
.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz