Dżo powiedziała w grudniu, że należę do innego kręgu kulturowego. Gdy powtórzyłam to Sadownikowi, obśmiał się i stwierdził, ku memu zaskoczeniu, że nawet dla Niego jestem czasem (eufemizm) egzotyczna. Dżo pracuje z wieloma innymi kręgami kulturowymi i z kręgu, który nie jest ani jej, ani mój, przyszła do niej dawno, dawno książka, o której mi wspomniała. Ta książka.
Klik, klik, tylko w „papierzu”, tylko portal aukcyjny. Kupiłam za niecałe dziesięć procent okładkowej ceny, koszty wysyłki były trzy razy wyższe — smutne to było dla mnie bardzo. Miała przyjść po Nowym Roku, ale Sadownik odebrał ją z paczkomatu w Sylwestra. To była druga z tych, które nie pozwoliły mi dotrzymać przyrzeczenia.
To opowieść z pierwszej ręki… do bólu z pierwszej ręki. Kompletnie nie ma znaczenia, czym jest brak.
Dla niego byłam tylko niedokończoną kością, której nienawidził, podczas gdy w rzeczywistości byłam jego przekonaniami, charakterem, usposobieniem, lękami i uprzedzeniami. Tym, jak traktował ludzi.
*
Bardzo trudno przyznać się do inności — jakakolwiek by ona była.
*
Popatrzyliśmy sobie w oczy — on z zaciekawieniem, ja — z przerażeniem.
— Co ci stało w rękę.
Padło w końcu to pytanie, na które podświadomie czekałem. Chciałem wtedy odpowiedzieć, naśladując mamę: „Tak już jest…”, ale zdobyłem się na śmiałość, która mnie samego zaskoczyła. Odparłem bez namysłu:
— Nic. Urodziłem się bez dłoni.
— Naprawdę?
— Tak.
— No to w porządku
I na tym się skończyło.
*
Do życia nie ma żadnego klucza ani wytrychu. Trzeba się go uczyć samemu.
Na własną rękę.
*
A jednak wciąż miałem przed oczami tego górala dochodzącego do siebie po stracie. Widziałem, jak porządkuje swoje życie i uczy się go od nowa, przyzwyczaja wszystkich do nowej sytuacji, nabiera pewności siebie, pijąc, a następnie wraca w góry, na wyrąb. Choć zachowuje pogodę ducha, to, co nastąpiło, nigdy go już nie opuści.
*
Otóż System uważa, że wszyscy ludzie są z grubsza tacy sami, mają bardzo podobne możliwości. To oczywiście błąd, bo nie każdy jest stworzony do pracy na budowie, do kopania rowów czy innych czynności, które wymagają siły, refleksu, wytrzymałości. Ludzie są bardzo różni, gdy przychodzą na świat. Ale System traktuje obywateli na równi, sprawiedliwie, wychodząc z założenia, że każdy powinien mieć szansę kopać rowy.
*
[…] w popłochu urywają, gdy wchodzę. Czasami nawet spuszczają wzrok. Nie jest to miłe uczucie — być tym, przy którym inni milkną.
*
Niepełnosprawność nie jest najgorsza. Straszna jest samotność, która z niej wynika. Nie zmieni tu nic miłość drugiego człowieka ani rodzina.
Michał Dąbrowski, Dłoń,
Nasza Księgarnia, Warszawa 2011.
(wyróżnienie własne)
To złudzenie, że wszyscy dostrzegają w Tobie tylko brak.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz