czwartek, stycznia 30, 2020

3683. Książka na drodze i na drogę

Ta książka jest trzecią z sześciu. Zaczęłam dokładnie tydzień temu. Powolutku, by starczyła na dłużej. Powolutku, bym mogła zrozumieć reakcje, jakie przeczytane akapity we mnie wywoływały, by przeżyć te reakcje co cna, by zobaczyć, z czym zostaję po tej lekturze.

Zadumana, cichsza po tej książce jestem. Dzięki niej dostrzegam perspektywę rodzica, rodzeństwa czy partnera osoby nieuleczalnie chorej. Dostrzegam i widzę, że jest równie trudna i wymagająca, a może czasem jeszcze trudniejsza i bardziej wymagająca, bo tak niewiele można, choć chciałoby się „zdrowe zdrowie” przynieść, nawet jeśli trzeba by pójść na koniec świata.

Ktoś we mnie śmie twierdzić, że książka ta jest obowiązkowa. A ja tylko dodam, że jest pięknie (bez patosu i martyrologii) napisana. Jest w niej dużo poezji życia i chwil, które zbyt łatwo można przegapić lub zbagatelizować, łudząc się, że „innym razem” przeżyje się to lepiej lub głębiej. Czasem nie ma „innej” czy następnej okazji.

Miło mi było przeczytać, że Magdalena Tulli była jedną z pierwszych czytelniczek manuskryptu — świat jest malutki.

Jan nauczył mnie tak wiele, jednak nikomu nie życzę tej lekcji. Nikomu i nigdy. Dlaczego przypadła ona właśnie mnie, nie mam pojęcia. Taka karma, powiedzieliby jedni, niezbadane są wyroki bogów, powiedzieliby inni. Pech, dodaliby kolejni, po prostu pech. Wielkie szczęście, stwierdziliby ci, którzy widzą więcej, a ja przepędziłabym ich na cztery wiatry. Najlepiej nie pytać. Nie pytać za wiele. Po prostu żyć. Jak łatwo się to mówi: po prostu żyć!

*

Nie należy nikogo zmuszać do otwarcia tego pokoju-otchłani wypartych uczuć. Każdy decyduje sam, kiedy weźmie do ręki klucz i zaryzykuje wejście. Kluczem jest własna dojrzałość i podjęta w pełni sił umysłowych decyzja. Kluczem jest również nagłe olśnienie, że taki pokój w ogóle istnieje. Przecież to, co wyparte, pozostaje niewidzialne, znajduje się poza horyzontem postrzegania, spowite mgłą nieświadomości i lęku przed prawdą. Otchłań wypartych uczuć pochłania jak labirynt Minotaura. Aby tam wejść bez trwogi, musisz mieć kaganek ze światłem decyzji i czerwoną nić świadomości. I wtedy dopiero do głębi pojmiesz siebie i swoje wybory, więc jeśli ktoś odpowiada, że nie wie, jeśli ja sama sobie nie jestem w stanie odpowiedzieć inaczej, nie otwieram drzwi.

*

Mówi się, że nadzieja jest matką głupich. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. Dziś wiem, że nadzieja jest jedną z iluzji odwodzących nas od życia teraźniejszością.

*

Jesteś autentycznie silny, kiedy dostrzegasz siłę w człowieku, któremu niesiesz pomoc. Wtedy rzeczywiście współczujesz, wtedy pomagasz z autentycznym oddaniem i bezinteresownością, tylko wtedy.

*

Pytajmy, zważając jednak na to, z jakich pobudek pytamy, kiedy pytamy i czy jesteśmy w stanie unieść odpowiedź. A jeśli odpowiedzią będą łzy — wystarczy przytulić.

*

I dalej, jak Syzyf, toczysz ten kamień na górę. Ale wiesz, i ja wiem także, bo jestem tobą, rodzicem dziecka, które nigdy nie będzie samodzielne, że to właśnie jest życie, nie tylko moje i twoje, ale życie każdego człowieka. Każdy w swoim prywatnym, beznadziejnym zmaganiu z losem łapie chwilę, kiedy oddycha spokojniej i nawet czuje się trochę szczęśliwy. Śmierć jest jednak tuż-tuż, zawsze obok, melancholijny zarządca bólu i zbawienia.

*

[…] rozumiem szczęście jako świadomy wybór. Nie warto czekać na dary losu, nie trzeba stawiać warunków, błagać o litość bogów, którzy są tak niemoralni jak widz w kinie i mają równą frajdę i z dramatu, i z komedii. Każdy, nawet największy dar pochodzący z zewnątrz za chwilę obraca się w zwyczajność. Nie zmoże nas nic, jeżeli od wewnątrz staniemy się nietykalni. Czy trudno ten stan osiągnąć? A czy mamy inny wybór? Ja go po prostu nie miałam. I dlatego mi się udało. Tylko dlatego.

*

Być może radykalną postawą zgody na świat w jego ciągłej płynności jest zajmowanie się rzeczami nieprzydatnymi i efemerycznymi.

*

To również jedna z lekcji Jana, banalna i podstawowa: szanować swoje ciało za wszystko, co potrafi, niczego nie brać za pewne.

*

Kiedy mowa przestaje odgrywać rolę, kiedy nie można uciec się do tego wątpliwego środka komunikacji, pozostaje czyste, niezmącone gadaniną obcowanie.

*

Nawet jeżeli jesteś diametralnie inny ode mnie, jesteś drugim mną. Nawet jeżeli nie mogę znieść siebie w tobie, a ty nie lubisz siebie we mnie.
     […]  W momencie, kiedy w „innym” dostrzeżemy samych siebie, wygramy wszyscy.

*

Żyłyśmy w światach równoległych. W ich świecie czas płynął do przodu, w naszym do tyłu. Jeden z nich był światem postępu, drugi światem regresu, w jednym królowała idea konkurencji i sukcesu, w drugim idea współodczuwania. W obu światach na pewno wspólne były troska i miłość, przejawiające się jednak w krańcowo odmiennych formach.

*

Wiem z własnego doświadczenia, że bywają sytuacje, w których nawet miłość przestaje dawać siłę. Dzieje się tak wtedy, kiedy poniża nas otoczenie, odmawiając solidarności, a sprawiedliwość pozostaje przywilejem zarezerwowanym dla silnych i zdrowych.

*

Wszystko można zrozumieć, jak się pozna dwie strony tej samej monety, wszystko. Tyle że prawie nigdy nie widzi się ich jednocześnie.

*

Wsłuchując się w szum wiatru, proszę go o pomoc. Morwa uparcie milczy, orzech, mocny i niezłomny, powoli traci wyschłe liście, jedynie brzozy starają mi się coś przekazać, wywijając gałązkami. Gdybym tylko mogła zrozumieć ich mowę.

*

Prawdziwe kalectwo to nie fizyczna ułomność, lecz świadomość reakcji otoczenia i braku empatii. Prawdziwe kalectwo to uczucie odrzucenia.

Dorota Danielewicz, Droga Jana,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.

Stosunek państwa do najsłabszych obywateli jest miarą jego zdrowia.

*

Nie okłamujmy się, środki na pomoc istnieją. Na giełdach finansowych całego świata codziennie odbywa się niezliczona ilość transakcji, które pomnażają majątki niemal bez wysiłku. Transakcje te wciąż nie są opodatkowane — a wystarczyłby jeden procent od każdej z nich, by rozwiązać problem opieki nad chorymi, starymi czy niepełnosprawnymi ludźmi. To nadal temat tabu, dopiero od niedawna poruszany przez młodych gniewnych ekonomistów dążących do ustanowienia nowych paradygmatów. Mamy szansę zmienić wszystko na lepsze, jeśli odważymy się na podjęcie małych decyzji o wielkich skutkach. Nic nie musi być tak, jak jest teraz. Naturą świata jest ciągła zmiana. Nigdy dość tej banalnej prawdy.

*

W momencie, kiedy w „innym” dostrzeżemy samych siebie, wygramy wszyscy.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz