Od prawie tygodnia mam Go w materialnej formie. Wracam, zawracam, w rękach obracam, trzymam, cały urok i moc pochłaniam oczami i… nie wiem, jak zatrzymać Go w pikselu, by duszy mu nie ukraść. Jednocześnie wiem, że gdy przyjdzie właściwy czas, będę wiedzieć. Nie wymyślę tego. Czekałam.
Od prawie tygodnia nie miałam pojęcia, jak mieć Jego piękno szybko i pod ręką tu. Szłam (stawiając niespiesznie krok za krokiem) i… przyszło do mnie znienacka i znikąd, do kieszonki się wślizgnęło: tak ma być. No to jest. Niech!
Kaan.
*
ten drugi żywioł:
tam, żeby być, musimy być inne.
Tam, żeby wiedzieć, musimy wiedzieć inaczej,
[…]
*
Gorsze zmysły
Jeśli myślimy, że piękno
to wzrok, zapominamy
o cieple, które idzie z ognia
w jaskrawym świetle kominka,
o wdzięku pokrytej zmarszczkami wody,
która gasi pragnienie.
Gładki jak powietrze dotyk futra
pod dłonią, która go dotyka,
jest z pewnością nie mniej piękny
niż krzywizna kociego skoku.
Nie ma większego piękna
nad suchą gałąź bylicy,
nad ten ostry, cierpki zapach,
który sprowadza z daleka niemą
pustynię z powrotem do serca.
Ursula K. Le Guin, Dotąd dobrze,
spolszczyli Justyna Bargielska i Jerzy Jarniewicz,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.
*
ten też jest mój. niesie
wiosnę i lato. Niech!
Kaan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz