Sobota. Kiermasz. Spotkanie z Mikołajem, który dzień wcześniej okrutnie był zarobiony, miałam umówione właśnie wtedy i tam. Rach, ciach wszystko załatwione tak, jak chciałam. Szmaty omijam — gen stereotypowej kobiety mam wyłączony. Przy ceramice zatrzymuję się, ale nic nie chwyta mnie za serce — bezpiecznie idę dalej. Stoiska z książkami omiatam wzrokiem — to znam, to mam, a tamto to nie moja bajka.
Czytam teraz równolegle sześć książek. Jedna dla Duszy, druga zaspokaja potrzeby intelektualne, w trzeciej szukam inspiracji, czwarta jest dla czystej przyjemności; piąta, szósta mają już przeczytane pierwsze akapity i w blokach startowych czekają, kiedy skończę wspomniane cztery. Po czarnym piątko-weekendzie kolejnych kilkanaście stoi w kolejce po moją uwagę. Krótko: mam co czytać.
Na ostatniej prostej kiermaszowej przestrzeni. Niby wszystkie pokusy już dawno minięte. Straciliśmy z Sadownikiem czujność, zbyt dużą rutynę zaprezentowaliśmy światu. Biorę nieznaną mi książkę do ręki, otwieram na przypadkowej stronie, czytam i… zaczynam przeciekać oczami, nic sobie nie robiąc z tłumu ludzi, wprowadzając pana sprzedawcę w konsternację. Sprawdź, czy to nie rusza i Ciebie:
Dzisiaj, tak jak każdego dnia,
jesteśmy samotni i zrujnowani.
Nie wycofuj się,
uciekając od pustki
przez drzwi myślenia.
[…]
Są setki sposobów,
by uklęknąć w modlitwie —
setki sposobów,
by skierować swe serce
ku pięknu Przyjaciela.
// Rumi
David i Sabrineh Fideler, Alchemia Miłości,
przeł. Błażej Gałkowski, Wydawnictwo Barbelo, Warszawa 2012.
Skończyło się adopcją sponsorowaną dwóch książek. Dwóch? Tak, bo obok druga leżała, o podobnej szacie graficznej okładki. Otworzyłam i drugą… jako wnuczka drukarza wymiękłam na poetyckości arabskich liter. Osiołkowi w żłoby dano, oczy szreka zrobiłam, miękkiego w sercu Sadownika dotknęłam. W ten sposób Sadownik został Sponsorem Głównym adopcji. Po powrocie do domu dwa palce podniosłam i uroczyście przyrzekłam, że do końca roku żadnej książki nie kupię… w papierzu, oczywiście. Już mnie boli to przyrzeczenie.
Ta książka nic sobie z opisanej wydawniczej kolejki nie robiła. Wepchnęła się w przestrzeń, zwolnioną przez skończoną pierwszą z wspomnianych sześciu książek. Zrobiła to zgrabnie, niezauważalnie i bardzo szybko — nikt się nie skarżył, kawa była jeszcze pyszniejsza niż zwykle. Koniecznie trzeba przeczytać słowo wstępne — wtedy inaczej się czyta i zachwyt jest jeszcze większy…
Jeśli nie grzeszyłeś, odejdź i zostań aniołem.
Moimi przodkami natomiast są Ewa i Adam.
*
Nie wiem, kim ja jestem, ani jaki jestem,
wiem tylko, że jesteś lekarstwem moim.
*
72
Kochanie, ogród to miejsce dla ciebie.
Ja natomiast w piecu, w popiele siedzę.
Ale czy to ogród, piec, czy też pustynia,
gdy oczy otwieram, widzę tylko ciebie.
9
Prócz Ciebie innej miłości nie ma serce moje
i za perłę innej perły prócz Ciebie nie uznaje.
Moje serce płonie, Twoja miłość jest ogniem.
Kto się nie spalił, ten ogniem się nie zajmie.
36
Kiedyś tuż przy cierniach tulipana ujrzałem.
„Druhu, kiedy mogę cię zerwać?” – spytałem.
Odparł: „Idź do ogrodnika i jego o to zapytaj,
ponieważ drzewo przyjaźni późno owoc daje”.
43
Dlaczego ciągle tak cierpisz, serce?
Dlaczego ciągle majaczysz, serce?
Idź, usiądź w kącie i dziękuj Bogu,
a może znajdziesz szczęście, serce.
159
Serce szczęśliwe nie wie, co z cierpiącym się dzieje,
a człowiek zdrowy nie wie, co z chorym się dzieje.
Nie ma żadnej twej winy w tym zwyczaju starym,
że wolny nie wie, co ze zniewolonym się dzieje.
129
Smutek tego świata jest naszym przeznaczeniem,
nasz ból uśmierzony będzie tylko przez alchemię.
Każdy w końcu na swoje bóle znajduje lekarstwo,
lecz nasze serca uzdrowić może tylko cierpienie.
56
Patrzę na pustynię i Ciebie widzę.
Spoglądam na morze i Ciebie widzę.
Gdzie nie spojrzę: step, góry, dolina,
wszędzie ślady Twego piękna widzę.
19
Po polu szedł rolnik i płakał krwawymi łzami,
a tam, gdzie jego łzy spadły, wyrastały tulipany.
Idąc, wołał zaś tak: „Jaka szkoda! Jaka szkoda,
że zasiawszy, trzeba je na tym polu zostawić!
Baba Taher, Ciernie i tulipany,
przeł. Albert Kwiatkowski,
Wydawnictwo Barbelo, Warszawa 2013.
(czerwone wyróżnienie własne)
40
Ty, który nie czytasz ksiąg o niebiosach,
ty, który nigdy do winiarni nie zaglądasz,
który nie wiesz, jak smakują zysk i strata
żałuj, bo żyjąc tak, przyjaciół nie spotkasz.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz