W nowiutkim plecaczku wszystko (co potrzebne) do podróżowania samochodem było wczoraj pod ręką — dwie książki, kundel, chusteczki higieniczne, portfel i drugie błyski. Nim dojechaliśmy do Małej Danii, nim ściemniło się, było po nich. Koniec. Więcej błysków Julii Hartwig nie przeczytam, bo więcej nie ma.
Niektóre się powtarzają. I co z tego? Czujność czytającego sprawdzana, a może błyszczą tak mocno, że w dwóch książkach muszą się znaleźć.
Teraz nie pozostało nic innego, jak czekać na własne błyski — nie przegapić, zanotować, pochylić się nad nimi i uśmiechnąć się, że są.
„Kochanie, zdaje się, że już za stary jestem na rozłąki. To jest dobre dla młodych, romantycznych liryków:
«Rozłączeni, lecz jedno o drugim pamięta».
No i co? Wielka rzecz, że pamięta. Gdyby tylko o pamiętanie szło”.
Najpierw przez długie lata terminować w podziwie dla cienkości, wyrazistości, „subtelności” myślenia i słowa, a potem już tylko pośpieszna lekcja wyrozumiałości wobec tych, którzy z taką nauką nie tylko nie mają nic wspólnego, ale zdają się nawet nie wiedzieć o jej istnieniu.
*
A jednak mówię ci, że nie ma recept nowych
i to co większe od nas — było zawsze tym,
co czyni życie życiem.
Jeżeli warte ma być tego miana.
*
Nie musi następnego dnia wstać słońce, nie musi w oczekiwanym czasie wstać dzień, ani nadejść noc.
Zbyt mocno wierzymy, że wszystko to nam się należy, że wszystko to jest absolutnie pewne.
*
To, co prywatne, najprywatniejsze, to, co serdeczne, najserdeczniejsze, nigdy nie będzie powiedziane.
Lekkomyślność pogody. Od zmiany do zmiany.
I bieg wiatru w poszukiwaniu wciąż nowego piękna.
I ulubiony przez A. cytat z Desnosa:
„Będą nas leczyć dni mijające”.
*
*
Tęsknota największa, bo nieosiągalna, to dotknąć tej najczulszej chwili przeszłości. Dotknąć jej ciepła, barwy; dotknąć cieleśnie.
Okropnie pokochałem małego Tropika. Hania pyta się, co widzisz w tym psie? Jak to co? Pokochał mnie i będzie kochał do końca mojego czy swojego życia, nie będzie się żenił, ani rozwodził, nie będzie naciągał mnie na pieniądze, nie będzie pisał książek i szukał protekcji, nie obszeka mnie wśród innych psiaków, nie będzie miał ambicji, które przerosną jego uczucia, a najwyżej będzie się napierał kawałka serca. Czyż to nie najlepszy przyjaciel?
// z dzienników Jarosława Iwaszkiewicza, z dnia 26 stycznia 1966.
*
„Pies, gdy przestaje obserwować otaczające go przedmioty, zaczyna wyć” — mówi Jerzy Stempowski.
Jestem więc z psem skoligacona.
*
*
Odpowiedz, odpowiedz!
Potrząsa Panem Bogiem, potrząsa wskrzeszonym widmem, potrząsa swoją skazaną na milczenie, niemą duszą.
*
Jeden człowiek zbawił ludzkość.
Jak On sam mógł w to uwierzyć?
*
Julia Hartwig, Zwierzenia i błyski,
Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2004.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz