wtorek, grudnia 03, 2019

3568. Leczenie duszy (II)

Wleczone leczone było cały weekend… Pani Julia zszywała porwane, cerowała podziurawione, wiązała rozwiązane, rozplątywała supły bolesne. Nic sobie nie robiła z tego, że nie żyje od ponad dwóch lat.

Nie pierwszy raz mnie leczyła brakiem przecinków i kropek — jak zawsze skutecznie — oraz zadumą racząc mnie co chwilę jak gorącą herbatą w mroźny grudniowy wieczór. Grudzień już jest, mrozu i śniegu jeszcze nie ma.

Jak dotrzeć — i czy trzeba — do tego podziemnego świata
pamięci która śpi i czeka na zbudzenie
na łaskę zgody z tym co się zdarzyło
czy może na upokorzenie co płynie z niemocy
wobec przeszłości

*

taka nasza niepewność co ułudą a co prawdą
że wciąż wpadamy w pułapkę uczuć i doznań

*

Kogo to obchodzi że tuż pod moimi oknami
bank buduje wieżowiec?
Drzewa wycięto gniazda ptaków opustoszały
Było niebo nie będzie nieba
Były gałęzie drzew pełne liści
nie będzie gałęzi ani liści
Będzie martwa twarz betonu
i obojętni intruzi okien patrzący okno w okno

*

Los wie czasem dobrze kogo z kim zetknąć
choćby po to żeby to spotkanie stało się dla nas olśnieniem

*

Ocean jest i go nie ma Jakby z trudem znosił
swoją obecność u przedmieść Nowego Jorku

*

dzielić słodycze przeszłości
z gniewem smutkiem ze sprzeciwem
i zwierzęcą rezygnacją

*

Rękopis
W domu gdzie urodził się Beethoven
można oglądać w szklanej gablocie rękopis kompozytora,
z dziesiątkami przekreśleń i poprawek.
Jest to list do możnego księcia z prośbą o przyjęcie
skomponowanej właśnie symfonii.
Żadna z kompozycji tego geniusza
nie nosi na papierze śladów takiego wysiłku jak ów list
do nieznanego dziś nikomu władcy małego państewka
.

*

Wchodzę w ciemność nocy
gotowa na jej przyjęcie
Co mi się przydarzy
?

*

Nie zapominaj o przyjaciołach
przecież kiedyś cię kochali
Cicho cicho Spróbuj coś wybrać
Ale każdy wybór ma za sobą jakąś historię
w której być może nie okażesz się bez winy

*

To słowo
Dopuścić do tego? 
Myśleć o tym nadal?
Czy zająć się byle czym 
byleby się pozbyć tej pokusy 
patrzenia dalej i dalej?
[…]
Niech padnie wreszcie to słowo: pustka

*

ulżyj winom których nie śmiemy wypowiedzieć głośno
spraw aby to co nas przekracza nie upokarzało nas
lecz budziło wdzięczność i zachwyt

Julia Hartwig, Wiersze wybrane
[z tomiku Nie ma odpowiedzi, 2001],
Wydawnictwo a5, Kraków 2010.

Mroźno
Pora na gorącą zupę i na herbatę
Żadnego śniegu
To nowa polska zima
z wyprzedażą w wielkich magazynach
z europejską grypą i biedą
i z europejskimi pretensjami
do wielkiego świata

*

Szukająca mimo wiedzy że niedocieczona jest tajemnica
Zachwyt był jej udziałem
choć kilkakroć odjęte jej było wszystko
co dawało zgodę na istnienie

[…]
Wszak to co pozornie skończone nadal trwa 
ale nie da się czerpać stąd codziennej pociechy 
Oglądając się wstecz mówiła:
Bądź wdzięczna Byłaś hojnie obdarzona

*

Anioł twierdzi że to co z pozoru zginęło zginąć nie mogło
Diabeł pokpiwa sobie z niego pytając czy jeśli tak się okaże
Anioł potrafi przełożyć te wiersze na angielski
bo przecież niewiele mogą zdziałać obaj
z wierszami pisanymi po polsku

*

Jak to się stało, że dopiero teraz, wczoraj wieczorem, w nocy,
przeniknęła mnie tak ostro myśl, że to wszystko co się ze mną dzieje 
jest niepojęte dla mojego umysłu.
Nie pojmuję życia, nie pojmuję śmierci,
nie panuję nad swoimi snami, nie potrafię powiedzieć
co jest mną, a co nie jest
i pobudki moich działań są dla mnie tajemnicze.
Z przeszłości nie da się ułożyć nic składnego,
wybór tylko z pozoru należał do mnie
.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz