czwartek, grudnia 19, 2019

3607. Prasówka

Każdy przyjaciel ma w sobie jakichś nas, a kiedy odchodzi, zabiera tych swoich nas ze sobą jak prywatny talizman. Kiedy po latach go nam pokaże, trudno nam będzie siebie rozpoznać.

Karolina Lewestam, O przyjaźni, jeśli w ogóle się da,
Pismo, 12 (24), 2019.

Gepardzica:
(dokładnie dwa tygodnie temu
podesłała fotkę powyższego cytatu,
a potem dodała
)
To był fragment eseju
z magazynu Pismo.

Jabłoń:
Pismo będzie dostępne
w niedzielę w łazience?

Gepardzica:
Będzie dostępne, ale nie
w tej sali, gdyż albowiem
długość tekstu jednak
go dyskwalifikuje.

Jabłoń:
To będzie słowo na niedzielę :))))
(po chwili dorzuca, informując)
No i niedzielny wpis zrobił się sam. :))))
W niedzielę uzupełnię źródło i już.

Gepardzica z Kaan szybciutko wyprowadziły Jabłoń z błędu, że niedziela jak najbardziej aktualna, ale nie ta, o której Drzewko myślało, tylko kolejna.

Poczekałam na właściwą niedzielę. Pamiętałam. Ofociłam. Dziś przepisałam i proszę, już zawsze pod ręką będę miała nie tylko powyższy cytat.

Gdy człowiek się zmienia, zmienia się i przyjaźń. Jak? Chcę zrozumieć tę transformację, jakoś się w niej urządzić i zorganizować.

*

[…] silne związki międzyludzkie są oznaką zdrowia i statusu.

*

[…] o ile miłość anuluje miłość, o tyle nowa przyjaźń nie zagraża starej przyjaźni; to się zdarza, oczywiście (podobnie jak zdarza się funkcjonująca poliamoria), ale o jej istocie to nie stanowi.

(tamże)

* * *

Porządek czytania książek jest dla mnie ważny — stąd cierpliwe odnotowywanie na blogu, że to przeczytane, tamto skończone — bo każda z książek coś mi uświadamia, coś we mnie zmienia. Chcę wiedzieć, kto czytał tę czy tamtą książkę — tę / tamtą czytała ta, która skończyła czytać tę wcześniejszą.

Do artykułów, czasopism nie przywiązuję takiej wagi. Pilcha pisania nie lubię (a może jeszcze nie lubię — zaznaczyłam przed chwilą dwa tytuły do upolowania). Ten artykuł zrobił jednak na mnie wrażenie i informacja o nim musi się znaleźć tu, na tym blogu — tekst piękny, straszny i prawdziwy.

[…] nawet najwyższych lotów literatura nie daje pociechy. Niepełnosprawność nie jest prosta; nawet w centrum Warszawy niepełnosprawny musi dopasować się do miasta. Miasto do niego? Miasto nic nie musi. A on musi. On jest jak kot w wojsku – kot nie ma żadnych praw.

*

Wózek nie generuje spalin, a i tak potrafi wywołać omamy. Kogóż z nas nie przeszył strach jak z horroru: „Ja bez nóg? Nie daj Panie Boże!”. Owszem, czasem ktoś chwyci za klamkę zamykających się przed nami drzwi, czasem jakiś kierowca stanie na zielonym świetle i poczeka, aż obrócę wózek i pokonamy krawężnik tyłem. Namacalny dowód istnienia – jak to się teraz mówi – potencjału.

*

Niepełnosprawnych jest w Polsce zapewne nie mniej niż na przykład obywateli LGBT i ta grupa społeczna podobnie ma przed sobą zadanie łamania tabu, może nawet łamanie tabu twardszego do złamania. Widzieliście kiedyś całujących się na ulicy ludzi na wózkach? Widzieliście młode dziewczyny po amputacji ręki lub nogi śmiejące się na zakupach? Mężczyzn na wózkach pijących piwo w letnich ogródkach? Gdzie są te miliony?

*

Ograniczenie sprawności czy przewlekła choroba w Polsce nadal oznaczają duże wydatki, trzeba rozwagi w planowaniu budżetu. Jednak w domach zamykać może nie tylko brak środków na przyjemności, ale także brak sił na dodatkową aktywność czy alienacja. Poza wszystkim mroczny wizerunek niepełnosprawności nieustannie pozostaje wkodowany w nasze społeczeństwo.

*

Czy na niepełnosprawność można się przygotować? Raczej nie.

*

Czy nastąpiło jakieś cudowne nawrócenie? Czy zyskałem materiał pisarski? Czy teraz bardziej cenię życie? Czy istnieje czas przed i czas po? Raczej nie. Przede wszystkim mój świat literatury został skurczony do jednego metra. Kiedyś stawałem na kanapie, krześle, drabinie, drewnianych schodkach i z ochotą oddawałem się wielogodzinnym poszukiwaniom książek, znajdowałem poszukiwane, odnajdowałem zagubione na wieki, przestawiałem, odstawiałem. Mogłem wszystko, byłem panem swojej biblioteki, czyli swego świata — i to było dobre. Teraz centrum mojego dowodzenia jest biurko. Inaczej powiem: do każdego przedmiotu mam drogę po stokroć bardziej utrudnioną i dalszą. Ale mam ją.

Jerzy Pilch, Kinga Strzelecka, Wózek w ruchu,
Polityka, 51/52 (3241), 2019.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz