czwartek, grudnia 19, 2019

3606. Człowiek — nie brzmi dumnie

Autor znany mi, ale okładka przez lata skutecznie mnie odpychała od lektury tej książki. Omijałabym ją nadal bardzo skutecznie, ale ją dostałam. Treść pierwszego rozdziału, rozpoczynającego się od słów: Wyobraźmy sobie… wciąga natychmiast, mnie wprawiła w osłupienie, bo wyobraźni mi na ten eksperyment zabrakło. Mała zmiana rekwizytów i z eksperymentu wyłania się rzeczywistość.

Mała zmiana rekwizytów, szerokości i długości geograficznych i… może i my będziemy mieć, dzięki idei przekopu Mierzei Wiślanej, całkiem przyzwoitą katastrofę ekologiczną, bo kto władzy (tak dobrej i tak skutecznej) zabroni? Ludzka głupota nie zna granic w żadnym miejscu globu. Dlaczego mielibyśmy być mądrzejsi?

*

Człowiek Zachodu na Wschodzie. Już pierwszego dnia cieszę się, że pojechałem do Uzbekistanu sam. Będąc samemu, jest się siłą rzeczy znaczne bardziej otwartym na to, co na zewnątrz — na ludzi, przygody, propozycje, okazje. Podróżując w kilka osób, zapewne tworzylibyśmy zamkniętą grupę i nie potrzebowalibyśmy aż tak bardzo kontaktu z innymi. Mówilibyśmy w swoim języku, spędzalibyśmy czas ze sobą, na swój, europejski sposób. Będąc samemu, można w pełni delektować się zetknięciem Wschodu i Zachodu w samym sobie.

*

Człowiek z Zachodu wrzucony we wschodnią rzeczywistość musi się pozbyć wszystkich stereotypów, uprzedzeń i przyzwyczajeń. I przede wszystkim pokonać swoją nieufność. Wyzbyć się tego paskudnego poczucia, że każdy na pewno chce go oszukać. Lub okraść. Albo co najmniej naciągnąć. O ironio, boimy się, że ktoś nas naciągnie na 2 zł 58 gr na bazarze, a w domu, w Europie, codziennie jesteśmy naciągani na grube tysiące przez banki, instytucje, korporacje. Boimy się zjeść szaszłyk na targu, bo brudno i niehigienicznie, a u siebie ze spokojnym sumieniem chodzimy do McDonalda. Obrazy Wschodu, zwłaszcza krajów islamskich, rozpowszechniane przez media, napawają lękiem. „Porwą cię. Przecież tam jest Afganistan tuż obok. I wojna, i narkotyki, i handel bronią”. Wszystko to okazuje się oczywiście bzdurą. Nigdzie chyba nie doznamy tak wielkiej otwartości, bezinteresownej życzliwości i gościnności jak w tych krajach. Kiedy idę przez Mujnak, gdzie ludzie żyją w skrajnym ubóstwie, jestem zapraszany do domów, częstowany jedzeniem. Dostaję nawet chleb na drogę. „Pieniędzy nie chcemy. Przyślij nam zdjęcie, jak wrócisz do Polszy”.

*

Rozkładu jazdy raczej nie znajdziemy, to znaczy: jest przekazywany z :ust do ust, jak legenda.

*

Jak należy się targować? Po prostu musi Ci zupełnie nie zależeć, i to musi być widać. Nam się spieszy? Nie, ani trochę, nie pojedziemy dziś, to pojedziemy jutro. W zasadzie to my wcale nie musimy tam jechać. A już na pewno nie za 60 dolarów.
     O dziewiątej, gdy cena wynosi już jedynie 35 dolarów (za trzy osoby, żeby nie było wątpliwości), poddajemy się i kierujemy do triumfującego taksówkarza. Wsiadamy do najpopularniejszego pojazdu Uzbekistanu: to daewoo damas
. […]
     Na początku jest nawet nieźle — trzy pasy w każdą stronę. Pierwsze znikają pasy, po paru kilometrach znika także asfalt. I tak przez następnych osiem godzin: 500 km żeglugi po wydmach. Okazuje się, że drogę A380 dopiero budują. Obecna zasługuje co najwyżej na miano szlaku, bynajmniej nie jedwabnego
.

*

Nawet nie próbuję się targować. Zresztą aby się targować, to naprawdę trzeba to umieć robić; to umiejętność, którą trzeba wyćwiczyć. Nieśmiałe próby typu „A może jednak trochę mniej?” albo: „A nie spuściłby pan trochę z ceny?” nic nie dadzą, sprzedawca od razu zauważy, że nie wiemy, o co tak naprawdę chodzi. A chodzi o to, by się poznać. Trochę ze sobą porozmawiać, wymienić kilka uprzejmości, czasami przysiąść na herbatę. Przede wszystkim: nie spieszyć się. Pośpiech jest oznaką braku szacunku.

Sufizm jest, można powiedzieć, introwertyczny. Koncentruje się na zgłębianiu natury człowieka, na walce z jego słabościami, które leżą na drodze do poznania Boga. To rodzaj wewnętrznego, osobistego, głębokiego dżihadu, zmierzającego do zjednoczenia z Bogiem. Sufi nie walczy z wrogiem na zewnątrz. Sufi szuka w sobie. Ciągłe poszukiwanie, doświadczenie i walka, ale nie ta z mieczem, jest drogą do Boga i istotą sufizmu.

*


Czterdzieści lat temu, stojąc w tym miejscu, miałbym nad sobą 30 m wody.

*

Przy tradycyjnych metodach uprawy (bawełna niemodyfikowana genetycznie) aby zebrać kilogram bawełny, trzeba zużyć od 17 000 do 30 000 litrów wody. Ten kilogram wystarcza na wyprodukowanie mniej więcej trzech bluz lub dwóch par spodni. Biorąc to wszystko pod uwagę, dość kiepskim pomysłem wydaje się uprawa tego surowca na masową skalę na pustyni. Dość kiepskim, ale oczywiście nie w ZSRR.

*

Według planu ZSRR w kilka lat miał się stać państwem samowystarczalnym. Był tylko jeden kłopot. Jak tu uprawiać te zboża i bawełnę, skoro Kazachstan to suche stepy, a Uzbekistan i Turkmenistan to nic więcej niż pustynia? Ale i o tym Nikita Chruszczow pomyślał w swym geniuszu. Wodę trzeba wziąć z Morza Aralskiego! Po co komu takie morze w środku pustyni? […]
     Czy planiści zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji? Czy wiedzieli, że to skończy się zniszczeniem rzek, osuszeniem jeziora i katastrofą ekologiczną? Czy byli świadomi, że zniszczą całe ekosystemy, dziesiątki gatunków zwierząt i życie kilkudziesięciu tysięcy ludzi? Odpowiedź jest smutna: tak
.

*

[…] wyschnięcie Morza Aralskiego spowodowało dramatyczne zmiany klimatu w promieniu setek kilometrów. Duży zbiornik wody łagodził klimat. Zimą ogrzewał mroźne powietrze sunące znad Syberii, latem zaś poskramiał nieznośne pustynne upały. Dziś w porze letniej temperatury przekraczają tutaj 40 stopni. Zimą spadają do minus 40. Opady w tym rejonie w zasadzie nie występują.

*

Woda jest dziś takim samym surowcem jak ropa, gaz czy węgiel. Tak samo można ją sprzedać i tak samo można na niej zarabiać. A przede wszystkim można jej używać jako miażdżącego argumentu w polityce międzynarodowej wobec uzależnionych od dostaw wody państw Azji Środkowej.

Bartek Sabela, Może (morze) wróci,
Helion, Gliwice 2013.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz