Czterysta siedemdziesiąt wpisów później (przypadek?). Kwartecik spotkał się (już prawie) tradycyjnie w grudniu. Przekształcił się zgrabnie w Czwartecik, czyli kobiece wyjście do kina. Z braku filmu, granego o odpowiedniej porze, który porwałby serce Drzewka (inauguracyjnie miała prawo wyboru filmu i miejsca), seans odbył się w miejscu, w którym żałuje się, że ma się tylko jeden żołądek.
Każdej z nas głodne Anioły wysoko umieściły poprzeczkę.
Najedzone, a w zasadzie nażarte, nie obsunęły się w łatwiznę ani dla MY (naszej paczki), ani indywidualnie dla każdej z nas.
nasze miejsce i już.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz