— naprawdę gryzdolisz po książkach?
— naprawdę… tak, gryzdolę, ale tylko po swoich.
*
Fakt istnienia błysków wyjęłam z tej książki. Z niej dowiedziałam się również, że pani Julia Hartwig nigdy nie pisała po książkach. Chciałam uwzględnić naturę Autorki i nie gryzdolić, ale emocje, poruszenie i zachwyt wzięły górę. Mój egzemplarz jest pogryzdolony i już. Pogryzdolony, nim zatrzymałam ten „grzech” w pikselu, by nie musieć przepisywać.
A błyski? Zachwycające! Są teraz dla mnie ukochaną formą literacką.
BŁYSKI to ślady codziennej krzątaniny umysłu, z której poezja chce się wydobyć na strzelistą drogę wiersza lub poematu prozą.
*
Co mam zrobić z tym bogactwem, którego nie zdążę wykorzystać?
I jak opłakać mam bogactwo, które zmarnowałam?
*
Kto staje między mną a słowem? Między wydarzeniem a opowieścią o wydarzeniu? Między wzruszeniem a skamienieliną? Między zielenią a słowem zieleń?
*
Mówić poważnie — to nierzadko już poezja. Albo żartobliwie — to też bywa poezja. Nie umiesz jej określić, ale dobrze wiesz, kiedy jest.
*
To, co zadziwia nas swoją odkrywczością, co przejmuje nas drżeniem, zachwytem lub zgrozą, rodzi się z niczego, z pioruna lub z szaleństwa.
*
Jesteś władcą.
Jakiego królestwa? Uprzytomnij to sobie.
*
*
Podobno kwiat drży, kiedy zbliżamy się do niego z nożem.
Więc tak długo trzeba było czekać, by nauka potwierdziła jedność świata i ludzi, drzew, kwiatów i minerałów, głoszoną w ewangelii romantyków?
*
Chłopak, który zawiązuje dziewczynie sznurowadło. Kobieta, która poprawia mężczyźnie krawat.
Ile czułości!
*
W każdym z nas jest coś z wiejskiego proboszcza.
Nie przestajemy ganić, chwalić, jakbyśmy obdarowani byli zawsze łaską przekonywania.
*
Pył miłości pył smutku pył zapomnienia
I nagle błyskawica oczyszczająca to wszystko
I ukazuje się zielona gałąź jak ramię Boga
*
Znielubiłam Gertrudę Stein za to, że wyśmiewała się z pisarstwa Hemingwaya wówczas, kiedy on uważał ją za swoją mistrzynię.
*
Gdzie jest hosanna, ta chwila uniesienia, którą kryje w sobie każdy dzień?
Zna ją drzewo byle jakie, każde drzewo w południe.
*
*
W klon trafiła błyskawica. Z zewnątrz żadnego śladu. Drzewo ukryło błyskawicę w sobie i miota się teraz jak chory nawiedzony przez demona.
*
Wszystko, co robisz bez wyraźnej konieczności, staje się jak cenny diament.
*
*
W sensie ścisłym język religijny nie mówi niczego o Bogu, lecz w najlepszym wypadku mówi coś na temat tego, jak można napotkać Boga w doświadczeniu.
*
*
Nie zapominać, że byli tacy, co w najcięższych chwilach historii „robili to za mnie, robili to dla mnie”.
*
*
Jedzą. Piją. Nieznajomy biedak przysiada na ławce z boku. Patrzy wzrokiem życzliwym. Nie zazdrości im. Cieszą go roześmiane twarze.
Julia Hartwig, Błyski,
Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2002.
(wyróżnienie własne)
*
„Jest straszliwą i nieubłaganą regułą, że nikt nie może odmówić innym człowieczeństwa bez pomniejszania własnego” — powiedział Martin Luther King, bojownik o równoprawne miejsce Murzynów w społeczeństwie amerykańskim.
*
Gdyby go tak wywrócić podszewką na wierzch jak pajaca z sukna i wytrząsnąć zawartość tego worka?
Wyleciałoby trochę trocin, ukryta sprężyna kwaknie: Precz z Murzynami! Precz z Żydami!
A potem: Ojczyzna! Ojczyzna! Ojczyzna!
*
*
Danielle Salenave: Dla jednych komunizm był zły, bo głosił ideę równości, sprawiedliwości, braterstwa; dla drugich — bo zdradzał te ideały.
*
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz