piątek, sierpnia 30, 2024

5571. Poza słowami (XVIII)

alternatywny tytuł wpisu:
5571. Zwierzę totemiczne…
                …na resztę mojego życia.

 
 
 
 
 
fot. Hawwa, fragmenty.

Przypominam ludziom, że złamanymi pa­ste­la­mi nadal można ry­so­wać i kolo­ro­wać. Może nam się wydawać, że nasze życie jest w strzę­pach, ale nadal możemy zbudować coś pięknego.

David Kessler, Szósty etap żałoby. W poszukiwaniu sensu,
przeł. Magda Witkowska, Laurum, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

*

Georg Friedrich Händel, Suita nr 1 B-dur, HWV 434, Menuet,
Roberto Cominati (fortepian), Wilhelm Kempff (transkrypcja),
White Raven’s Favorites Playlist 2022, #47.

5570. 243/366

usiadłam ko­ło siebie. pogrążona w niemocy, nie znajdowałam odpowiedzi na pytanie, które mi natychmiast zadała, za­pra­sza­jąc do cie­sze­nia się życiem: co zrobimy razem?

po kilku godzinach od zadania pytania złożyła mi propozycję, którą przyjęłam z radością:
     — posłuchajmy bicia naszego serca.

243/366


ilustr. Rosy Ziegler.

Listy rzeczy do odhaczenia przed śmiercią są bez sensu. I tak wszystkiego nie zdążysz zrobić. Trzeba iść na żywioł.

     – A jeśli
     – Nie rób sobie tego! […]  Mo­że­my tak wyliczać cały dzień albo ruszyć się i, no wiesz, pożyć trochę. Nie schrzań swo­je­go ostatniego dnia.
     Rufus ma rację. Wiem, że ma rację. Nie będę się z nim wię­cej spierał.

Adam Silvera, Nasz ostatni dzień, przeł. Agnieszka Brodzik,
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019.
(wyróżnienie własne)

wtorek, sierpnia 27, 2024

5569. Z oazy (CCLXXVI)

Nie­dzielne odliczanie literek, trzy, poślizgnięte na czasie, trzystu kilometrach po­wro­tu do ula i kolejnych kilkunastu godzinach, gdy wybierając cytaty, starałam się nie upuścić najważniejszych dla mnie literek.

Pamiętam tamtą książkę, tak ważną, tak mocną. Ta przyciągnęła mnie tytułem i opra­wą graficzną. Choć jest o niewyobrażalnym, to jednocześnie jest to książka przede wszystkim o bezgranicznej nadziei i nieskończonej miłości.

26 historii, perspektyw, indywidualnych losów, a w nich powtarzające się ele­men­ty, nie do znudzenia, lecz by dać świadectwo ukrytych w nich dóbr, z niebywałą ła­two­ścią niedostrzeganych w zdrowym, czyli chorym, świecie.

Ta książka uświadomiła mi, że dla mnie najtrudniejsza w żałobie po odejściu Bia­łe­go Kruka jest utrata wspól­nej przyszłości, a w niej tych wszystkich naszych planów, które pozostaną na za­wsze nie­zre­a­li­zo­wane.

[…]  historie, które trzymasz właśnie w swoich dłoniach, histo­rie, które na twoje dłonie zostały złożone i tobie ofia­ro­wa­ne, są do­wo­dem i nadzieją, że nawet po największym trzę­sie­niu ziemi można odbudować swoje życie. Życie, w któ­rym obok bólu jest miłość, obok smutku wdzięczność, obok pustki sens, a przy tęsknocie wia­ra w przyszłość.

Wiadomo, jak nazwać kogoś, kto traci żonę, męża lub rodzica, ale nie ma w języku określenia na osieroconych rodziców. Przyj­mu­jąc tezę, że to język kształtuje naszą rzeczywistość, wygląda na to, że w każdym aspekcie próbujemy zaprzeczyć istnieniu śmierci dzieci. W efekcie mamy samotnych i niemych żałobników.

Magdalena Mikulska

🖇🖇

To okruszki, którymi się nasycisz.
     To okruszki, po których odnajdziesz drogę do własnych wartości.
     To okruszki najcenniejszego kruszcu, które wzbogacą Cię poprzez miłość i wdzięczność.
      […]  ta książka, będąca spotkaniem odbywającym się poza czasem i prze­strze­nią, tu i teraz. Zatrzymaj się. Bądź. Doświadcz. Poczuj.
     […] 
     Przyglądaj się sobie i zaopiekuj się sobą w najlepszy i najdelikatniejszy dla siebie sposób.
     Ta książka nie powinna powstać.
     A jednak jej powstanie rzuca wyzwanie prostym myślowym schematom […].

🖇

[…]  widzimy tylko fragment rzeczywistości. Nie ma co na siłę próbować zrozumieć, ale warto dać sobie szansę na prze­ży­wa­nie życia ze wszystkimi jego blaskami i cieniami.

🖇

Wiedz, że czeka cię długa podróż, która na pewno nie jest łatwa. Ale jak to w każdej podróży bywa, czekają cię zmiany, wyzwania. […]  Waszą siłą jest ta niezwykła miłość i więź, która pomimo śmierci jest nie­ro­zer­walna.

🖇

Czas nie leczy ran. Czas pomaga w zrozumieniu […].

🖇

Prosimy, nie bójcie się z nami rozmawiać. Tak bardzo potrzebujemy być wciąż w społeczeństwie, nie chcemy nie pasować tam, gdzie dotychczas tak dobrze pasowaliśmy. […]  Dlaczego chcemy rozmawiać tylko o zdrowych dzieciach, czy one są lepsze, ważniejsze?

🖇

[…]  dobrym sposobem jest nawet posiedzenie razem w ciszy. Razem. Niby niewiele, ale jest to bardzo intymne i scalające. […]  Tęsknota to bardzo mocne uczucie.

🖇

Sporo ludzi się nas bało, nie wiedzieli, jak z nami rozmawiać […]. Pomijanie tematu było najgorsze, chciałam, żeby powiedzieli: „Nie wiem, co po­wie­dzieć, ale chcę być przy tobie”, zamiast tych wszystkich rad…

🖇

Czasem robiłam trzy kroki do tyłu,
zanim postąpiłam krok naprzód.

🖇

[…]  cieszę się, jak ktoś potrafi mnie wysłuchać. Tylko wysłuchać, nie dawać rad, wysłuchać. […]  Nie udawajcie, że nic się nie stało, nie unikajcie te­ma­tu, bo to najgorsze, co możecie zrobić.

🖇

Staram się nie spieszyć. Z uważnością
obserwować otaczający świat.

Zdałam sobie sprawę, że to ode mnie zależy, jak będzie wyglądać moje ży­cie. Mogę pozostać smutną i obrażoną na cały świat kobietą, ale mogę też to wydarzenie zamienić w dobro. Decyzja należy tylko i wyłącznie do mnie. […]  jesteśmy silniejsi, niż nam się wy­da­je, że jesteśmy w sta­nie prze­trwać sytuacje, które wydają się nie do przejścia.

🖇

Nie można pozwolić, by wciągnął nas mrok i warto za wszelką cenę mieć nadzieję.
     Jak pisał ksiądz Jan Kaczkowski: „Nadzieja to czas bez pożegnań”.

🖇

Z perspektywy czasu widzę, że zauważenie tej bezsilności i zrozumienie, iż pewne zdarzenia dane nam przez los są ponad nami, nie pozostawiają prawa wyboru, prowadzi do zaakceptowania trudnej rzeczywistości.

🖇

     - A wiesz co? Zrozumiałem, co w życiu nie przemija.
     - I co to jest?
     - Miłość.

🖇

Z pozycji rozumu nie jesteśmy w stanie poddać się nieznanemu, które wzbu­dza w nas lęk czy strach. Tylko zaufanie temu, co przyniesie los, da nam szan­sę na uwolnienie stłumionych emocji. Jednak musisz wiedzieć, że nie da się tego osiągnąć na drodze rozumu.

🖇

[…]  warto żyć tu i teraz, doceniać to, co się ma. […]  To budujące, że prędzej czy później można się podnieść z najgłębszego dna rozpaczy.

🖇

Śmierć nie jest dla miłości żadną przeszkodą.

🖇

Zrobimy z tego jeszcze dobre życie.

Alina Wojsław, Magdalena Mikulska, Okruszki.
26 historii spisanych przez rodziców po stracie dziecka
,
Wydawnictwo Franciszkanów Bratni Zew, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a tak działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie.
  — św. Ignacy Loyola

🖇

W całym bólu, rozpaczy musicie zadbać o siebie i nie re­zy­gno­wać z planów, marzeń. To, że bę­dzie­cie szczę­śli­wi i uśmiech­nię­ci, nie znaczy, że nie pa­mię­ta­cie o stracie! Macie prawo do uśmiechu! Życia! Nie za­my­kaj­cie się przed światem!

🖇

Może najpierw trzeba przejść przez piekło, by docenić i zrozumieć, czym naprawdę jest szczęście?

🖇

Przyjęłam to, co się wydarzyło.
     Pozwoliłam słońcu wstać kolejny raz.

🖇

Teraz wiem, że niemal w jednej chwili na pod­ciętych skrzydłach możemy wzbić się ponownie w górę.

🖇

Nikt nikomu nie potrafi czytać w myślach (na szczęście), dlatego mówmy i pytajmy siebie nawzajem o wszystko wprost.

🖇

Ta zmiana ciągle się we mnie dokonuje.

(tamże)

poniedziałek, sierpnia 26, 2024

5568. Z oazy (CCLXXV)

Nie­dzielne odliczanie literek, dwa, poślizgnięte na czasie i trzystu kilometrach po­wro­tu do ula. To nie jest najlepsza książka. To nawet nie jest do­bra książka. Może właśnie dlatego autorzy, kimkolwiek są, nie chcą firmować swoimi na­zwiskami tego dziełka. To jest obietnica bez pokrycia, pułapka i stado świń przy­glą­da­jących się Perseidom.

Mo­ja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina, nie do­pa­trzyłam, że praca zbio­ro­wa, że poradnik, chwyciło mnie w tany zwierzę i ruszył sen o zachwycie. Szybko się z niego otrząsnęłam. Na szczęście ilustracje wynagrodziły wywalone w bło­to gro­si­ki.

Ibukosknera spokojnym tonem, bez niepotrzebnego nikomu moralizowania, za­le­cił tylko na przyszłość: czytać in­for­macje o książce, nawet jak już mnie porwie duch zwie­rzęcia, co Ibukosknera rozumie w całej rozciągłości, uwzględniajac afektywny wymiar mojego istnienia.

Uwaga szczegółowa #1.: tytuł kłamie. Te proste sposoby, nawet po kilku latach sku­tecz­nej terapii mogą być w wielu sytuacjach nieosiągalnymi opcjami — wszak jesteś­my tylko ludźmi, nie zapominajmy, że to dość ułomne zwierzęta.

Uwaga szczegółowa #2.: to mógłby spokojnie być poradnik pt. Jak być idealną XIX-wieczną żoną, doceńmy, napisany XXI-wiecznym, prostym językiem. Ta szybka me­ta­mor­foza nie wymaga szcze­gól­nej wyobraźni. Uprzejmie proszę w poniższym frag­men­cie zamienić Bogu ducha win­ne­go jeżozwierza na zwierzę po­tocz­nie na­zy­wane mężem:

Każdy chce czuć się wyjątkowy, jeżozwierze także. Jeśli wiesz, że twój je­żo­zwierz lubi po ciężkim dniu w pracy relaksować się przy ulubionym napoju, postaraj się, by po powrocie do domu miał przygotowany poczęstunek. W nie­dzielne popołudnia uwielbia w spokoju oglądać mecze futbolowe? Za­pla­nuj dzień tak, by nie okupować telewizora, pozwalając jeżozwierzowi cieszyć się czasem dla siebie.
     Myślenie z wyprzedzeniem o potrzebach jeżozwierza to połowa wy­gra­nej. Nic go skuteczniej nie rozbraja niż pokazanie, że ci zależy!

A to tylko fragment! Ale, ale, ale! Drzewko, przynajmniej spróbujmy nie siać de­fe­tyzmu, wydłubmy z tego zakalca książkowego trochę rodzynek.

Życie jest krótkie. Czas jest cenny. Marnowanie go na obronę i atak lub na gniew i strach to wybór godny pożałowania.

Debbie Joffe Ellis [w:]  Przedmowie.

🖇🖇

Przedstawiciele różnych kultur przez stulecia używali zwierząt do ziden­ty­fi­ko­wa­nia i opisania cech osobowościowych człowieka. U rdzennych Ame­ry­ka­nów na przykład każdy musiał poddać się mistycznemu rytuałowi przej­ścia w celu odkrycia swojego zwierzęcego ducha.

🖇

Dlaczego przyjmujesz postawę obronną?

Największe szczęście w życiu to pewność,
że jesteśmy kochani ze względu na nas samych,
albo raczej pomimo nas samych.

 — Victor Hugo

🖇

W sytuacji zagrożenia maleńkie mięśnie u podstawy każdego kolca na­pi­na­ją się, stawiając kolce na sztorc i nadając jeżozwierzowi wygląd większego niż w rzeczywistości. Następnie zwierzę porusza kolcami, stęka, warczy i tupie.

🖇

Nie pędź na kolce jeżozwierza (pamiętaj, kolce nie mogą cię zranić, póki się na nie nie natkniesz).

🖇

No dobrze, jesteś w środku rozmowy z rozgniewanym jeżozwierzem. Każde z was mówi rzeczy, których w gruncie rzeczy nie myśli. Co należy zrobić?
     PRZESTAĆ!

🖇

[…]  nie doceniamy potęgi dotyku, uśmiechu, dobrego słowa, prostej umiejętności słuchania, szczerego komplementu czy najdrobniejszego przejawu troski.
 — Leo Buscaglia

🖇

Istnieje możliwość, że kwaśny humor twojego jeżozwierza, chociaż przez ciebie sprowokowany, ma z tobą niewiele wspólnego. Agre­sy­wne za­cho­wa­nie jeżozwierza w rzeczywistości wynika z faktu, że próbuje on rozwiązać swoje problemy.

🖇

Lęki i fobie to kwestia perspektywy. Jeśli nie wiesz na pewno, skąd po­cho­dzi twój jeżozwierz, nie popełniaj błędu, przyjmując za pewnik mo­ty­wa­cję jego zachowania.

🖇

W rzeczywistości większość z nas nie ma racji przez większość czasu.

🖇

Diety, piramidy egipskie i zdrowe związki łączy jedno: wszystkie wymagają czasu.

🖇

🖇

Prawdopodobnie każdy ma w swoim życiu jeżozwierza.

Opracowanie zbiorowe, Jak przytulić jeżozwierza. Proste sposoby
kochania trudnych ludzi
, przeł. Alina Siewior-Kuś,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

Bądź żółwiem! […]  Powolny i opanowany wygrywa wyścig!

🖇

Zawsze staram się widzieć ludzi od najlepszej strony – to mi oszczędza wielu kłopotów.
 — Rudyard Kipling

🖇

🖇

Otwartość zwycięża defensywność. Troska pokonuje nieufność. Uwaga leczy lęk.

(tamże)

5567. Z oazy (CCLXXIV)

Nie­dzielne odliczanie literek, raz, poślizgnięte na czasie i trzystu kilometrach po­wro­tu do ula. Przeleżała na stosiku osiem lat. Gdy ją na ten stosik kładłam, miałam dwoje rodziców i nie miałam jeszcze diagnozy. Gdy w końcu po nią sięgnęłam, wszystko jest dokładnie odwrotnie.

Wakacyjne czytanie, książka z niemojej półki. Upiornie wymagała genu Orzeszka: zaczęłaś-to-skończ. Zaparłam się, zdzierżyłam błędy ortograficzne, i już po 85% powieści zaczęłam czytać ją z przyjemnością. Mogłabym obronić tę powieść, ale trudno mi wybaczyć błędy ortograficzne i te upiorne 85% czasu, gdy zadawałam sobie pytania: po co ja to sobie robię?

Żeby odsunąć pytania o mnie, spytałam o zdrowie jej i męża; uzyskałam od­po­wiedzi. Spytałam o jej dzieci i wnuki; też uzyskałam odpowiedzi. Z pew­no­ścią demonstrowałam autentyczną szczerość. Mama byłaby ze mnie zadowolona. Miałam tylko nadzieję, że Gladys nie zauważy znie­cierp­li­wie­nia, z jakim moje palce podrygiwały w sandałach.

🖇

Kiedy w znajomym otoczeniu rozmaite przedmioty zostają przełożo­ne na nie swoje miejsca, oko potrzebuje czasu, by je odnaleźć.

🖇

Ktoś, kto ma trzydzieści jeden lat tak jak ja, nie powinien tak żebrać.
     – Smoky! Chodź się przytulić.
     […] 
     – Smoky? Lepiej mnie kochaj, chłopie. Nie mamy nikogo prócz siebie.
     […] 
     Tymczasem tutaj byłam szantażowana przez osieroconego kota mamy. I to był szantaż emocjonalny. […]
     A jednak bardzo chciałam trzymać go tego wieczoru na kolanach. Pra­gnę­łam gładzić jego zjeżoną sierść, która już nie była taka miękka i lśnią­ca jak za życia mamy, ale nadal była to sierść, a Smoky był ciepłym stworzeniem, które potencjalnie mogło mnie kochać.
     […] 
     Smoky jest u mnie bezpieczny, mamo. Uwierz.
     […]  Przysięgłam sobie, że zmuszę go, by mnie pokochał. Przekonam go do siebie, tak jak to zrobiła mama, kiedy przyniosła ze schroniska wy­nędz­nia­łe, płochliwe sześciomiesięczne kocię.

🖇

Wołanie kota z wyprężonym, drgającym ogonem to ćwiczenie na bez­sil­ność. To wojna woli, nie wygrasz. Robisz z siebie głupka, kiedy błagasz ko­ta, żeby do ciebie przyszedł, a ten po prostu sobie odchodzi, kiedy już cię do­sta­tecznie zawstydził, tak jak Smoky robił to teraz.

🖇

[…]  moja mama najbardziej lubiła styl grzbietowy.
     – Bo wtedy twarz wystaje ci z wody. Bo wtedy możesz się rozmarzyć, zna­leźć się we własnym świecie. Bo wtedy widzisz, gdzie jesteś, jeśli pa­mię­tasz, żeby nie zamykać oczu.
     Od Lillian dowiedziałam się, że moja matka pokładała w wodzie jakąś osobliwą ufność: nie można utonąć, jeśli się ufa wodzie.
     – „Uwielbiam wodę. Woda cię niesie”.
     Słuchałam słów mojej matki w ustach innych i było to niesamowite uczu­cie, które przejmowało dreszczem.

🖇

„A właśnie, że potrafisz!” – krzyczała mama.
     A właśnie, że potrafisz.
     Na ogół okazywało się, że to prawda. Na ogół.

🖇

Ludzie twierdzili, że to właśnie tamtego lata Nikki Eaton się rozpadła. Ja sama uważałam, że właśnie tamtego lata się pozbierałam, że stałam się silniejsza niż przedtem.

🖇

Osądzał po widoku, po zewnętrznych pozorach, bo ostatecznie to właśnie widzą ludzie.

🖇

Miałam przed sobą racjonalnie myślącego mężczyznę, który stara się zro­zu­mieć brak racjonalności u drugiej osoby. Rozsądnego mężczyznę, który stara się poddać czyimś nierozsądnym pomysłom.

🖇

Każdy wie, że rzeczy normalnie oglądane od „zewnątrz” mają swoje „wewnątrz”, ale nigdy się nad tym nie zastanawia. Żeby się nie przerazić.

🖇

     – […]  W danej chwili to za duży wysiłek.
     – To znaczy? Angażowanie się. Zapraszanie cię do domu. Zapraszanie cię do mojego życia. […]
     Zapraszanie cię, byś mógł umyć ręce, które ubrudziłeś z mojego powodu.

🖇

Każdy dzień mijał powoli niczym pociąg złożony z terkoczących, ciężkich wagonów, ale kiedy już minął, wydawało się, że prze­le­ciał szybko i że ciągnął za sobą żal.

🖇

Sytuacja porównywalna do tej, kiedy czujesz, że lada chwila może dojść do kraksy. Wjeżdżasz na skrzyżowanie, masz pierwszeństwo. I widzisz nad­jeż­dża­ją­cy z boku pojazd, który nie zwalnia. Protestujesz w myślach: Przecież to ja mam pierwszeństwo! A zaraz potem nachodzi cię olśnienie: Przecież mo­gę się zatrzymać, mo­gę zapobiec wypadkowi.

🖇

     – A jakie są twoje związki z Kościołem, Nicole?
     […]  Poczułam przelotnie jakby potężne szturchnięcie, człowieka o ta­kim autorytecie koniecznie należało zadowolić.
     – Żadne, ojcze Dorsey. Ale ja też wierzę.
     – To dobrze. To dobrze.
     […]  Było mi go teraz żal, czułam wręcz jakąś sympatię. Nie obwi­nia­łam go i nie czułam do niego niechęci. Widziałam go takim, ja­kim wi­dzia­ła go mama, mężczyznę-chłopca o nieukształtowanej duszy, niczym pą­czek kwiatu, który więdnie, nie otworzywszy się.

🖇

Nie istniał powód, dla którego bym nie mogła. Kiedyś taki powód istniał, tylko co to było?

🖇

Wsunął swoje palce między moje palce i ścisnął mocno moją dłoń. Zro­zu­mia­łam, że w taki właśnie sposób przemawia mi do rozsądku […].

Joyce Carol Oates, Mama odeszła,
przeł. Katarzyna Karłowska, Rebis, Poznań 2016.
(wyróżnienie własne)

Zrobiła się już trzecia piętnaście. Słońce miało wstać oko­ło piątej trzydzieści. I to będzie początek nowego dnia, który nie będzie miał nic wspólnego ze starym, bo po starym nie zostanie żadnego śladu.

🖇

Trudno żałować kogoś, kto ma złamane serce, z ja­kiegoś po­wodu brzmi to jak luksus. […]  liczy się tylko to, że się żyje, reszta jest jakimś zbytkiem.

🖇

Na drugim końcu linii zapanowała nagle cisza. Prędko odłożyłam słuchawkę, żeby ją zakonserwować.

🖇

     – […]  Przyszłość się rozszerza, rozumiesz? Tak jak przeszłość się kurczy.

(tamże)

sobota, sierpnia 24, 2024

5566. Poza słowami (XVII)


fot. Hawwa, fragment.

Poszukiwanie sensu po doświadczeniu straty każdego z nas poprowadzi inną drogą.
   — David Kessler
Dla każdego z nas sens stanowi odzwierciedlenie miłości, którą obdarzaliśmy utraconą osobę.

*

Siergiej Rachmaninow, 12 pieśni, op. 21: 7. Tutaj dobrze,
Pablo Ferrández (wiolonczela), Denis Kozhukhin (fortepian),
White Raven’s Favorites Playlist 2022, #44.

5565. 237/366

wczoraj wie­czorem łódeczki z bardzo Twoimi. dziś łódeczka z Kaan, Apusem i Timką.

nim jutro ruszymy w drogę do ula, z Hawwą dziś późnym popołudniem dopełniliśmy dobry dla naszej trójki czas.

237/366

*

Felix Mendelssohn-Bartholdy, Pieśń bez słów, cykl 2.:
op. 19 nr 6 g-moll, Pieśń weneckiego gondoliera,
Péter Nagy (fortepian),
White Raven’s Favorites Playlist 2022, #39.

5564. Nim…

piątek, sierpnia 23, 2024

5563. 236/366

     — Biały Kruku, proszę, podpowiedz naj­lepsze rozwiązanie, nie dam sobie z tym rady…
     — pamiętasz tamtą chwilę?
     — pamiętam, widziałam, jak pękło* ci serce; pękło w ten sam spo­sób, w jaki teraz pęka* mi…

236/366

_______
  *  przeszedłeś przez to, a potem przyszło wiele pięknych lat, to i ja dam radę.


Autor(ka) nie do ustalenia.

[…]  śmierć niczego nie kończy, tylko zmienia.
Alina Wojsław, Magdalena Mikulska

*

Franz Liszt, Sześć pieśni polskich Chopina, nr 2: Wiosna,
Joseph Banowetz (fortepian),
White Raven’s Favorites Playlist 2022, #35.

niedziela, sierpnia 18, 2024

5562. Z oazy (CCLXXIII)

Nie­dzielne odliczanie literek, dwa. Na stronie redakcyjnej próżno szukać, w którym roku owe literki ukazały się po raz pierwszy. W tekście pojawia się wydarzenie z roku 1928 oraz termin wielka wojna, co oznacza, że perspektywa, z jakiej patrzył Autor ma minimum 85 lat. Gdybym przeczytała podczytnik, nie musiałabym tropić po językowych śladach, bo tam stoi jak wół, że esej ten powstał w cieniu kryzysu gospodarczego lat trzydziestych XX wieku. Gdybym, ale zrobiłam to po lekturze.

Márai to nie nazwisko, Márai to marka! Tekst leciwy, ale nad wyraz żywotny, a mo­men­ta­mi również żywiołowy, bo do niebywałej zdolności dostrzegania, a potem opi­sa­nia prądów i wirów życia społecznego w prześmiewczy sposób, Autor mnie już dawno przyzwyczaił. Szkoła biednych to nie jest książka dla ubogich umysłowo lub bez poczucia humoru.

Świat nie jest rezultatem przypadku ani intencji, lecz rzeczywistością – tak samo jak bieda, środowiska partyjne, wojny, choroby, szpitale, więzienia i szubienice; i jest on taki dlatego, że taka jest jego natura, i tak jest mu dobrze.

🖇

Grzechem obłudnej i nieposiadającej rozeznania kontynentalnej literatury pięk­nej jest to, że i dzisiaj wielu uważa pieniądze za magiczną siłę, czaro­dziej­ską moc, a na giełdzie intelektualnej, gdzie notowane są zmieniające się kursy pojęć, i dzisiaj nie wywieszono jeszcze pełnej listy wartości, które są nie do kupienia. Szerokie kręgi społeczne także dzisiaj żyją w błędnym prze­ko­na­niu, że za pieniądze – za tak lichy i pod względem wartości tak mało trwały symbol, jakim jest w naszych czasach pieniądz – można kupić cały świat, z wszelkimi jego zasobami materialnymi i źródłami energii.

🖇

Rozpowszechnionym błędnym przekonaniem jest i to, że biednych i bo­ga­tych odróżnia od siebie fakt posiadania pieniędzy. […]  Przyczyną tego błęd­ne­go przekonania […] , jest powierzchowne podejście, z jakim ludzie zwykli uważać pieniądz – w każdych czasach – za prosty miernik wartości, a naj­czę­ściej zapominali o tym, by zbadać, jakież są te wartości, które można mierzyć pieniędzmi. […]  Ale kupić nie można na przykład zdolności my­śle­nia, tak żeby jakiś głupi człowiek, nawet jeśli ma pieniądze ją sobie nabył, a przyznajemy, że myślenie jest jednak czymś zabawniejszym niż picie szam­pana z kobietami w którymś z luksusowych burdeli w Marsylii. […]  pieniędzmi nie sposób też zdobyć tak prostych zdolności, jak talent do śpie­wu czy poczucie humoru. Człowiekowi nie mieści się to w głowie, ale tak właśnie jest.

🖇

Prawdziwy bogacz, taki z krwi i kości […,]  jed­no­cześnie dąży do zdobycia pra­wa wyłączności do francuskiego Konga, fa­bry­ki porcelany w Sèvres oraz połowów śledzi w Norwegii, a tak przy oka­zji chętnie się targuje przy zakupie pudełka zapałek.

🖇

Od niepamiętnych czasów bogaci żywią podejrzenie, że biedni są z natury leniwi i nie lubią pracować. To taki zakorzeniony, odwieczny sąd, któremu dawali wyraz już w starożytności. […]
     Powszechnie znany jest fakt, że biedni są nie tylko leniwi, lecz są także łakomczuchami i smakoszami. Są smakoszami w większym stopniu niż bo­ga­ci, bo wielu z nich cały swój dochód wydaje na żywienie, na chleb, cebulę i inne takie rarytasy, w przeciwieństwie do bogatych, którzy na smakołyki wydają tylko ułamek swoich dochodów. Większość biednych jest tak ła­ko­ma, że cały swój zarobek po prostu przejada.

🖇

Każdemu biednemu ukazuje się kiedyś Bóg. Nie potrzeba do tego nawet krze­wu gorejącego. […]  W naszej cywilizacji to spotkanie może się zdarzyć niekiedy nawet w trywialnych okolicznościach, w jakiejś kawiarni albo w ko­lej­ce podziemnej, bo Bóg pojawia się częściej chyba w sferze profanum niż w kościele.

🖇

Hierarchia biednych klasyfikuje w górę i w dół na dokładnie tak samo szerokiej skali odcieni, jak znane jest to w świecie bogatych.

🖇

Z oficjalnego miejsca często i z naciskiem zapewniano go już, że życie jest piękne, nie wolno poddawać się zwątpieniu, tylko trzeba pracować, cierp­li­wie znosić los i zachwycać się naturą albo wznieść swą duszę ku Bogu, a wów­czas wszystko niebawem się poprawi. Biedny, jako człowiek po­zba­wio­ny słuchu, najczęściej w ogóle nie rozumie, czym właściwie jest to, co ma się poprawić.

🖇

Bogaci są skłonni założyć, że bieda jest jednoznaczna ze stanem braku pie­nię­dzy. Jednak wcale nie o to tu chodzi. Bogaty, który nie ma ani fillera – a ilu jest takich! – wciąż jeszcze jest nieporównywalnie bogatszy od bied­ne­go, który ma cztery zmiany ubrania, mały domeczek i sad na Orlim Wzgó­rzu, dzieci o rumianych policzkach, chleb powszedni, skromną eme­ry­tu­rę i tysiąc dwieście siedemdziesiąt dolarów w starej pończosze, na nie­spo­koj­ne czasy. Takich biednych też jest więcej, niżbyśmy sądzili. Ubogi bogaty nigdy nie jest tak ubogi, jak zamożny biedny.

🖇

[…]  żyć w ramach społeczeństwa zawsze znaczy też tyle, co żyć przeciwko komuś jednemu lub przeciwko wielu ludziom, a im pełniejsze i bez reszty jest zaspokojenie jednostki w ramach społeczeństwa, tym więcej – z ko­nie­czno­ści – wyrządza ona, ta jednostka, szkody swym bliźnim.

🖇

Człowiek sądzi, że natura, góry i morza to takie darmowe atrakcje. Prak­ty­ka jednak uczy, że raczej właśnie do natury pieniędzy potrzeba bardziej niż do wszelkich innych pozbawionych uprzedzeń rozkoszy […].

🖇

Chory, tak jak podróżujący, jest istotą poza społeczeństwem, nie ciąży na nim obowiązkowa odpowiedzialność względem węższej społeczności, którą zostawił w domu, podąża w półśnie, z natężonymi, a zarazem przyjemnie odrętwiałymi zmysłami, przechodzi przez obcą atmosferę, gdzie nic nie mo­że na nic poradzić, do niczego nie może zostać zmuszony, a na dodatek in­ni są w stosunku do niego jeszcze nawet i uprzejmi, bo chory w rodzinie jed­no­cześnie spełnia funkcję i gra rolę wytwornego obcego.

🖇

Czym jest podróż? Znacznie bardziej tym, że skądś odchodzimy, niż tym, że dokądś przybywamy.

🖇

Gdy spoglądam wstecz na dziesięciolecia spędzone w społeczeństwie, zmu­szo­ny jestem dostrzec ze zdumieniem, że mnóstwo tego pośpiechu, gorącz­ko­we­go gonienia pomiędzy dwojgiem ludzi, dwoma terminami, dwiema miłościami, dwiema kwotami pieniędzy, dwoma zadaniami nie dostarczyło mi w ostatecznym rachunku ani dóbr materialnych, ani duchowych; dzisiaj jestem dokładnie tak samo biedny, jak byłem przed dziesięciu laty, a to, co zdobyłem tym uganianiem się, tym śmiesznym kręceniem się, trafiało mi się zawsze przypadkowo po drodze, najczęściej tylko ot, tak i przy takich oka­zjach, gdy nie ruszyłem nawet małym palcem.

🖇

O, czasie, podarunku bogów! Jak długo trwało, nim poznałem twoją prawdziwą naturę!

🖇

Pędziłem, żeby „starczyło czasu”, żeby go nie przekroczyć, żeby się nie skoń­czył, a tymczasem nie zauważałem, że czas, którego może nie starczyć, któ­ry może się nawet skończyć, mało co daje i jest bezwartościowy. Jeszcze nie wiedziałem, że tylko czas ukazuje zjawiska w ich prawdziwej istocie i tylko w żywiole czasu zmienia się w widzialne, dostrzegalne to, co jest sensem na­szych działań, co jest sensem i strukturą życia. Najdrobniejsze czyny mego życia są bez znaczenia, ale gdy tylko poświęciłem im czas, wydawały się interesujące lub rozkoszne.

🖇

Nie wiedziałem, jaka to rozkosz „poświęcić czas” – i tu zmuszeni jesteśmy zadziwić się instynktowną subtelnością języka, bo z czasem trzeba się obchodzić rzeczywiście tak samo nabożnie, jak z boskim darem – tak, poświęcić czas na mycie rąk, na twarz jakiegoś człowieka, na ruch ja­kie­goś zwierzęcia, dać czas papierosowi, łykowi napoju lub smakowi kęsa potrawy, żyć w czasie!

🖇

Wewnątrz społeczeństwa mogłem wszak mówić, jak wiadomo, tylko o ta­kich kwestiach, które miały jakiś cel praktyczny. Gdy natomiast znalazłem się na zewnątrz społeczeństwa, zauważyłem, że żyję, […], że celem mego ży­cia w żadnym razie nie jest „kariera”, w żadnym razie nie jest nim suma zmo­dyfikowanych podłości i uwijania się, co powszechnie zwykło się na­zy­wać przebiegiem kariery zawodowej, lecz po prostu to, aby przy możliwie najmniejszej liczbie tarć zdobyć jak najbardziej osobistą wiedzę o świecie.

🖇

[…]  za znanymi światami istnieje jakiś nieznany.

Sándor Márai, Szkoła biednych,
przeł. Irena Makarewicz, Czytelnik, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

[…]  wielkie, radykalne rozwiązania życiowe są na pierw­szy rzut oka nadzwyczaj proste, a cud kryje się być może właśnie w tym, że sekretu, jak rozwiązać za­gad­kę życia, nie wolno wyrażać słowami […].

🖇

[…]  ludzie, którzy potrafią żyć jedynie w ramach spo­łe­czeń­stwa, niczego nie uważają za bardziej prawdo­po­dob­ne od tego, że ktoś, kto nie jest skłonny brać udziału w ich rozrywkach, świętach, […]  słowem, ktoś, kto się od tego wszystkiego odżegnuje, jest chory na umyśle.

🖇

Ze wszystkiego wytrzymuję tylko to, co naj­bar­dziej luksusowe lub najprostsze, jednym słowem – to, co prawdziwe […].

🖇

Podróżować można w bezruchu, bez walizki, nawet bez biletów i wizy.

(tamże)

5561. Z oazy (CCLXXII)

Nie­dzielne odliczanie literek, raz. W zeszłym roku starczyło mi energii na to, by po zachwyceniu się tytułem, być święcie przekonaną, że jak tylko będę tę książkę miała na czytniku, natychmiast rzucę wszystko inne, co czytałam, by móc wsiąknąć w tę historię.

Ugrzęzła w kolejce setek tych książek, które mam w planie przeczytać i tkwiłaby tam jeszcze długo, gdyby nie wakacyjny plan czytania z półek oddalonych znacząco od tych, na których zwykle przesiaduję.

Na szczęście dopiero na koniec, czytając podziękowania — czy to nie jest przy­pad­kiem przestroga na przyszłość, by je zwyczajowo omijać? — dowiedziałam się, skąd wziął się pomysł na strukturę tej fantastycznej opowieści. Autorka przytoczyła że­laz­ny dowód w postaci popełnionego przez siebie esemesa: Chcę napisać taką książkę jak Russian Doll, tylko z pchnięciem nożem. Byłam zaskoczona. Umówmy się, ta książka jest według mnie niewyobrażalnie lepsza od Russian Doll. Znam takich, co byliby mniej radykalni i powiedzieliby, że jest po prostu ciut inna. Ja jednak po­zo­sta­nę przy swoim zdaniu: jeśli ktoś miałby w planie przeczytać w tym roku tylko je­den kryminał — bo to chyba jest kryminał — to koniecznie niech będzie to właśnie ta historia.

Im bardziej jestem po trzydziestce, tym mocniej zdaję so­bie spra­wę z tego, że niczego bym nie osiągnęła bez moich przyjaciół.

Gillian McAllister

🖇🖇

Przez całe swoje życie zawodowe zawsze szukała zarówno braku, jak i obec­no­ści różnych rzeczy. Dowodami często jest to, czego ludzie nie mówią. Co pomijają.

🖇

Przez całe życie była tak bardzo skupiona na tym, jakie wszystko się wydaje. […]  Po co to wszystko było?
     […]  A więc to jest ta chwila, chwila, w której Jen zdaje sobie sprawę, że to nie w tym rzecz.

🖇

Jakie to złowieszcze, przeżywać swoje życie wstecz. Dostrzegać rzeczy, któ­re wcześniej się przegapiło. Zdać sobie sprawę z przerażająco istotnych wy­da­rzeń, o których nie miało się pojęcia, że dzieją się wokół ciebie.

🖇

     – Nie wchodź mi pod nogi – odzywa się Kelly. Zwraca się do ich kota, Henryka VIII, który dostał takie imię, bo jest otyły od dnia, w którym go uratowali.
     […]  Potem się poddał, nakarmił Henryka i dodał: „Dobra, ale wiedz, że ja cię oceniam”.

🖇

     – Jaką chorobę może mieć osoba, która wpadła w pętlę czasu? […] 
     – Powiedziałbym, że to… stres – odpowiada w końcu, ostrożnie składając dłonie w piramidę. – Albo guz mózgu. Yyyy… padaczka skroniowa. Am­ne­zja wsteczna, poważne obrażenia głowy…
     – Nic dobrego.
     Rakesh […]  nie odpowiada, tylko robi wyczekującą, lekarską pauzę […].
     Jen się waha. Jeżeli jutro będzie wczoraj, to czy cokolwiek w ogóle ma znaczenie?
     […]
     – Myślisz, że oszalałam?
     – Nie – odpowiada spokojnie Rakesh. – Nie zapytałabyś o to, gdyby tak się stało.
     […]
     – Słuchaj. To pewnie stres – odpowiada szybko Rakesh. – Jesteś ko­mu­ni­ka­tyw­na. I znasz właściwą datę. Powiedziałbym, że to coś… sam nie wiem. Niepokój. Jesteś na to trochę podatna, nie? Albo depresja, może sprawić, że dni wydają się takie same, jakbyś do niczego nie zmierzała… To nie jest psychoza.
     – Dzięki. Mam nadzieję, że nie.
     – To znaczy… muszę przyznać – dodaje Rakesh, a jego ton staje się żar­to­bli­wy – że nie mam, kurwa, zielonego pojęcia.
     […]
     – Może po prostu się zagubiłaś – mówi on. – Mnie się to ciągle zdarza na różne drobne sposoby. Ostatnio nie mogłem sobie przypomnieć, jak tu je­cha­łem. Za nic nie potrafiłbym ci powiedzieć, którą drogą. Przecież to nie jest dysocjacja. To życie. Śpij więcej. Jedz trochę warzyw.

🖇

Więc jak to się stało? Jak ona to zrobiła? […]
     I co musi zrobić, żeby się z tego wydostać?
     […]  Musi chodzić o to, że powinna coś zmienić: zmienić coś, żeby to powstrzymać.

🖇

     – Co byś zrobił, gdybyś utknął w takiej pętli? – pyta go.
     – Och, to prawie zawsze chodzi o jakiś mały szczegół – odpowiada lekko Todd.
     – Co masz na myśli?
     – No wiesz, efekt motyla. Jedna drobna rzecz, która zmienia przy­szłość. […] 
     […]  Jeżeli to się rzeczywiście, naprawdę dzieje, to jej zadaniem jest powstrzy­mać morderstwo. Zrozumieć prowadzące do niego wydarzenia i prze­szko­dzić im. A potem, pewnego dnia, kiedy jej się to uda, obudzi się i to nie będzie znowu wczoraj.

🖇

     – A… załóżmy tylko, że tego nie rozwiążę.
     – Myślę, że to się wyjaśni. Nie trać wiary, Jen. Istnieje porządek rzeczy, o którym my czasami nie mamy nawet pojęcia.

🖇

Jen przychodzi coś do głowy. Potrzebuje wyłącznie zmiany. Musi zdmuch­nąć jedną zapałkę w całym długim rzędzie. Utrzymać domino, które w in­nym wypadku się przewróci. A potem może się zbudzi i będzie jutro.

🖇

     – Rozumiemy, że, no wiesz… […] 
     – Naprawdę? Rozumiemy to? – pyta Jen. Patrzy na niego zaskoczona.

🖇

     – Nowy zajmuje się herbatą. – Wskazuje na salę odpraw. – Dowiedz się, co kto chce. – Poklepuje go po ramieniu i wychodzi.
     – W porządku.
     Dam radę, mówi sobie Ryan. Potrafi parzyć herbatę.
     Ale jak się okazuje, herbata jest skomplikowana. Piętnaście kubków. Róż­ne mo­ce, róż­ne słodzidła. Kurwa, nawet różne mleka. Słodzik, zwykły cukier – to nie jest proste.

🖇

     – A ty, jak myślisz, dlaczego ci się to przytrafia?
     […] 
     Myśli o pętlach czasu, o efekcie motyla, o zmianie jednej, drobnej rzeczy.

🖇

     – Nie muszę pytać o to, czy wierzysz, że mówisz mi prawdę – stwierdza Andy po chwili namysłu.
     To w pewnym stopniu pasywno-agresywne „czy wierzysz” porusza Jen. To język lekarzy, przeciwników w rozprawach, pasywno-agresywnych krew­nych, coachów dietetycznych…
     – Tak – odpowiada. – O ile to ma jakieś znaczenie.
     Jen przez chwilę pociera oczy, próbując myśleć. No, dalej – mówi sobie. Jesteś mądrą kobietą. To nie jest takie trudne. To taki sam czas, jaki znasz, tylko wstecz.

🖇

[…]  znajomość przyszłości jest gorsza od niewiedzy.

🖇

     – Czy dni, w których lądujesz, mają ze sobą coś wspólnego?
     – Czasami… Zawsze się czegoś dowiaduję. Ale… […]  Tyle rzeczy, które powinny zadziałać, żeby to powstrzymać, nie sprawdziło się.
     – Może tu nie chodzi o powstrzymanie.
     […] 
     – Może nie chodzi o to, żeby to powstrzymać, tylko zrozumieć.

🖇

     – Czasami – mówi łagodnie, kiedy ona kończy – emocje przeżywania cze­goś po raz pierwszy nie pozwalają nam zobaczyć prawdziwego obrazu, prawda? – Pociera sobie brodę. – Gdybym mógł się cofnąć… do rzeczy, przy których mógłbym po prostu stanąć i prawdziwie, w pełni ich do­świad­czyć, kiedy już wiem, jak się skończą…
     Jen patrzy na Andy’ego, na tę jego młodszą, mniej znużoną, bardziej sen­ty­mentalną wersję.
     – Może o to chodzi – odpowiada mu. Uważność. Doświadczanie życia w najdrobniejszych szczegółach, tak jakby z pewnego oddalenia.
     I może tylko tyle musi wiedzieć.

🖇

To dlaczego jest brakującym elementem układanki.

🖇

Myślimy tylko o złych rzeczach, które nas spotykają, a nie o tych, których dzięki szczęśliwemu losowi unikamy.
     […]  nigdy nie widzimy tych wypadków, które nas omijają o włos, tych strzał, które ledwie mus­kają naszą skórę.

🖇

[…]  myśli o dzisiejszym dniu. W końcu to wszystko, co ma.

Gillian McAllister, Nie to miejsce, nie ten czas,
przeł. Anna Tomczyk, Wydawnictwo Znak, Kraków 2023.
(wyróżnienie własne)

Musi być jakiś sposób, żeby Kelly jej uwierzył: jej naj­więk­szy sprzymierzeniec, kochanek, przyjaciel, męż­czy­zna, z którym jest najgłupszą i najprawdziwszą wersją siebie.

🖇

Musi się stąd wydostać. Ale skąd? Z wczoraj?

🖇

     – Och – mówi do nikogo, taki maleńki ka­wa­łek słowa, ogromna sylaba zrozumienia.

🖇

Rozgląda się, szukając dowodów. Nie wie, czego szuka; prawdopodobnie nie będzie wiedziała, dopóki tego nie znajdzie.

🖇

Cokolwiek teraz czuje, nie zdoła to jej powstrzymać.

🖇

Będzie się po prostu cieszyła resztą dnia. Może jeśli przestanie próbować, coś z niego wyciągnie, coś się wydarzy.

(tamże)

piątek, sierpnia 16, 2024

5560. Łódeczki dla Białego Kruka


Autor(ka) nie do ustalenia.

Wszystkie istoty, które kochaliśmy w tym życiu i które nas ko­cha­ły – nie tylko inni ludzie – są realne i mają swoje miejsce w wieczności.

Richard Rohr, Nieśmiertelny diament. W poszukiwaniu
prawdziwego ja
, przeł. Marek Chojnacki,
Wydawnictwo WAM, Kraków 2013.

*

Antonín Dvořák, Kołysanka G-dur, B. 188,
Stefan Veselka (fortepian),
White Raven’s Favorites Playlist 2022, #7.

I dopiero gdy ktoś […], kogo kochamy, umiera, budzimy się i za­uważamy sztuczność skonstruowanej i przez nas za­miesz­ki­wa­nej rzeczywistości.
     Nagle uświadamiamy sobie, że życie nie jest ani trwałe, ani nie­zmien­ne, przyszłość nie istnieje i nic z tego, co robimy, nie ma znaczenia. Pogrążeni w rozpaczy wyjemy, krzyczymy i pomstujemy na niebiosa, aż w pewnym momencie robimy to, co nieuniknione: jemy, ubieramy się i myjemy zęby. Kon­ty­nu­uje­my […]  ruchy życia, bez względu na to, jak bardzo wy­da­je się to nieadekwatne. Potem powoli iluzja powraca, aż znowu zapominamy […]. Do czasu kolejnej tragedii, rzecz jas­na, która nas przebudzi.

Alex Michaelides, Furia, przeł. Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2024.

środa, sierpnia 14, 2024

5559. [*]  //  227/366

pamiętam dzień, w którym jako kociątko podjęła decyzję, że Mała Dania jest Jej do­mem; przyszła, przycupnęła i została. to było tak dawno temu, że choć pamiętam dokładnie oko­licz­no­ści, w jakich się po­ja­wi­ła, to nie pamiętam, który to był rok.

prawie dwadzieścia miesięcy temu jako kocia staruszka skra­dła serce Człowiekowi w Jego — dobrym dla Niej, drugim i ostat­nim domu — domu, za który w Jej życiu będę wdzięczna do koń­ca świata.

227/366

Łaciulka
(–2024)


fot. z Dobrego Domu, fragment.

wtorek, sierpnia 13, 2024

5558. 226/366

uff, nie doszło do nie­planowanego spotkania — nie tylko ja jestem tą, która tych spotkań sobie w ogóle nie życzy.

jeśli, mając w ręku same figury i dwójkę kier, boję się spotka­nia, to druga strona, dysponująca wyłącznie blotkami z oso­bi­ście skra­dzio­nej talii, również się boi — dotarło do mnie — boi się czegoś we mnie.

dżoker, czyli świadomość współdzielenia strachu — przyczyny bez znaczenia — niweluje szansę na eskalację konfliktu.

226/366


Autor(ka) nie do ustalenia,
[dostęp: 13.08.2024], źródło.

niedziela, sierpnia 11, 2024

5557. Z oazy (CCLXXI)

Nie­dzielne odliczanie literek, trzy. Łapanie oddechu między lekturami z niemoich półek. Po ostatniej, czytanej przeze mnie książce fran­cisz­ka­ni­na powiedziałam: dość i basta! Los usłyszał i natychmiast mnie sprawdził, informując dzień później o tej świeżynce. Dwanaście kroków, z których w czynny sposób ko­rzy­stam z pierwszych trzech, przeważyło szalę, by jednak po Rohra sięgnąć. Klik, klik i wpadłam w tę książ­kę jak śliwka w kompot.

Tym razem nie zaszczyciłam cytowaniem wspaniałych fragmentów, gdzie Autor nie pozostawia suchej nitki na instytucjach kościelnych, a robi to wyjątkowo celnie, nie przejaskrawiając ani troszkę. Zainteresowane osoby odsyłam do źródła. Pozostało samo gęste. Najgęściejsze zaanektował łańcuszek upartych rozpoczynający się tu.

Zmarnowaliśmy lata historii na kłótnie o to, czyj Bóg był najlepszy i praw­dzi­wy, zamiast rzeczywiście spotkać zawsze najlepszego i prawdziwego Boga miłości, przebaczenia i miłosierdzia. Ruch AA w genialny sposób ominął tę niepotrzebną przeszkodę, mówiąc po prostu o Bogu „jakkolwiek Go ro­zu­mie­my[…].

🖇

Chrześcijanie są zazwyczaj ludźmi szczerymi i pełnymi dobrych zamiarów dopóty, dopóki nie dotykają prawdziwych problemów związanych z włas­nym ego, z kontrolą, władzą, pieniędzmi, przyjemnością i bezpieczeństwem. Wówczas stają się mniej więcej tacy sami, jak wszyscy inni.

🖇

Jedyne prawdziwie autentyczne idee powstały w umysłach poko­na­nych i rozbitków. Cała reszta to tylko retoryka, poza, farsa.
– José Ortega y Gasset

🖇

„Śmierdzące myślenie” jest uniwersalnym uzależnieniem. Uzależnienie od substancji takich jak alkohol czy narkotyki jest najbardziej widoczne. W rze­czy­wi­sto­ści jednak wszyscy jesteśmy uzależnieni od nawykowych sposobów robienia wielu rzeczy, mechanizmów obronnych, a w szcze­gól­ności od schematów myślowych, czyli tego, w jaki sposób przetwarzamy rzeczywistość. […]
     Wszystkie społeczeństwa są wzajemnie głęboko uzależnione od siebie samych
. W każdej kulturze i każdej instytucji istnieją współuzależnienia. Często najtrudniej je wyleczyć, gdyż wcale nie wyglądają na choroby: wszyscy zgadzamy się na kompulsywne działania wobec tych samych rzeczy i ślepotę wobec tych samych problemów.

🖇

Czy to ludzkiego bólu się boimy? Przecież bezsilność, stan zdruzgotania jest doświadczeniem wspólnym właściwie nam wszystkim. Musimy jednak być naprawdę szczerzy, żeby się do tego przyznać […].

🖇

[…]  prawdziwa duchowość ma charakter paradoksalny, co tłumaczy, dla­cze­go całkowicie racjonalny czy dualistyczny umysł niezmiennie mija się z jej przesłaniem i rzeczy niezrozumiałe nazywa złem, herezją i głupotą. G.K. Chesterton powiedział, że paradoks to po prostu prawda, która staje na głowie, by zwrócić na siebie naszą uwagę.

🖇

[…]  większość ludzi nie widzi rzeczy takimi, jakie ,
ale takimi, jakimi oni je widzą!

🖇

Świadomość to subtelna i wszechogarniająca tajemnica, za­wie­rająca się we Wszystkim i pośród Wszystkiego. […]  Świa­do­mość nie jest wi­dze­niem, ale tym, co widzi mnie wi­dzą­ce­go. Nie jest poznaniem, ale tym, co wie, że ja po­zna­ję. Nie jest ob­ser­wa­torem, ale tym, co stanowi pod­sta­wę mojej obserwacji i obserwuje mnie obserwującego. Żeby być praw­dzi­wie świa­do­mym, musisz odejść o krok od własnych kompulsji i przy­wią­zania do samego siebie. […]  Ken Wilber opisuje to w piękny sposób jako „proste odczucie Bycia”, le­żą­ce u podstaw naszych wszystkich spo­strze­żeń, a mimo to – dodałbym od siebie – tak proste, subtelne i zawsze obecne, że aż trudne do „odczu­cia”. Świadomość jest tak samo trudna do opisania jak dusza. Może dlatego, że są jednym i tym samym?

🖇

W ciemności znajdujemy światło i w ciemności wiecznie za światłem tęsknimy.
     Twoje ciemne „ja” nie jest samo w sobie złe. To tylko ta część ciebie, której nie chcesz zobaczyć; część, której nie akceptujesz z powodu natury, wy­cho­wa­nia i dokonanego wyboru. […]  Wszyscy mamy to, czego nie po­tra­fi­my dostrzec, czego nie widzimy i nawet nie ośmielamy się zobaczyć.

🖇

Poczucie uprzywilejowania oznacza śmierć wszelkich relacji z innymi. Każde stwierdzenie w stylu „Ja na to zasługuję”, „Należy mi się”, „Mam prawo do”, „Stoję wyżej od ciebie…” bardzo osłabia wszelkie oznaki wiary, nadziei i mi­ło­ści pomiędzy zaangażowanymi stronami.

🖇

Inni mówią (doskonale brzmi to po angielsku), że aby w pełni zrozumieć, trzeba zawsze poddać się temu, co chce się zrozumieć*.

__________
  *  to fully understand is always to stand under.

🖇

[…]  w samokreującej się i wszystko umiejącej kulturze wspinaczki na szczyt. Zgubiliśmy szczerą relację z naszą planetą i z drugim człowiekiem, ale również podstawowe poczucie pokory. Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz.

🖇

[…]  nie jesteś w stanie uleczyć tego, czego nie uznajesz, a to, czego świa­do­mie nie uznajesz, będzie sprawowało nad tobą wewnętrzną kontrolę, za­mę­cza­jąc ciebie i wszystkich wokoło.

🖇

Wiedzieć, że nie wiesz; wiedzieć, że jesteś zawsze w potrzebie; wie­dzieć, że jesteś „gościem i pielgrzymem na tej ziemi” (Hbr 11,14)  […]   – wszystko to stawia cię w pozycji strukturalnej prawdy.

🖇

[…]  uzależnienie zużywa nasze duchowe pragnienie. Wysysa z nas nasze najgłębsze i prawdziwe tęsknoty, ten wewnętrzny przepływ i siłę życia […].

🖇

[…]  pięć wielkich pytań egzystencjalnych – o miłość, śmierć, cierpienie, Boga i nieskończoność  […], stajemy się zakładnikami neurotycznych i gniew­nych zachowań, gdy nie radzimy sobie z tymi fundamentalnymi kwestiami.

🖇

Każda miłość to lekcja i swego rodzaju niezbędne doświadczenie duchowe, które prowadzi do trwałej Relacji z Rzeczywistością.

🖇

Sęk w tym, że uwalnianie Boga (od kiepskiego nauczania, lęków i wątp­li­wo­ści) i uwalnianie nas samych (od egocentryzmu, dziecięcych zranień i poczucia bycia ofiarą) jest zajęciem, które można wykonywać przez całe życie.

🖇

[…]  duchowy odpowiednik pierwszej zasady termodynamiki: Energii nie można tak naprawdę stworzyć lub zniszczyć – można ją jedynie przekształcić i nadać jej inne zastosowanie.

🖇

Spotkanie twarzą w twarz z kimś, kogo zraniłeś, jest zazwyczaj bardzo trud­ne. Bywa też, że przy pierwszej próbie zostajesz odtrącony. Zawsze jed­nak jest to coś, co na dłuższą metę może uczynić najwięcej dobra. Otwo­rzy­łeś drzwi ze swojej strony i pozostaną otwarte dopóty, dopóki ty sam ich nie zamkniesz.

🖇

Wszyscy uzdrowiciele to poranieni uzdrowiciele,
jak nazwał ich Henri Nouwen. Innych nie ma.

🖇

Ci, którzy doznają porażek – nawet jeśli są one zgodne tylko z ich własną definicją porażki – często odnajdują samych siebie po stronie oświecenia i współczucia.

Richard Rohr, Oddychając pod wodą.
Duchowość i Program Dwunastu Kroków
,
przeł. Arkadiusz Korolik, WAM, Kraków 2024.
(wyróżnienie własne)

Zbyt wiele „mnie” nigdy nie będzie w stanie odnaleźć „ciebie” – ani niczego innego, poza sobą samym.

🖇

Człowiek uzależniony tak naprawdę odmawia sobie tej ra­dości, tego szczęścia, które jest zawsze i wszędzie, pro­ste­go poczucia bycia i życia, kiedy to nasze stopy stykają się czule z ziemią, a włosy przeczesuje nie­za­słu­żony wiatr.

🖇

Bóg przychodzi do nas
w przebraniu naszego życia!

🖇

Wydaje się, że musimy zarówno poddać się, jak i wziąć na siebie odpowiedzialność.
     Od twojego temperamentu zależy, po której stronie zaczniesz, ale ostatecznie i tak musisz zbudować most pomiędzy nimi – i pozwolić, by równocześnie powstał most dla ciebie.

🖇

     Cierpimy, by wyzdrowieć.
     Poddajemy się, by zwyciężyć.
     Umieramy, by żyć.
     Oddajemy, by zatrzymać.
     Zawsze będziemy opierać się przyjmowaniu takiej sprzecznej z intuicją mądrości; będziemy się przed nią bronić i unikać jej tak długo, aż do jej przyjęcia zmusi nas rzeczywistość, wobec której jesteśmy bezsilni. A jeśli mamy być uczciwi, to musimy stwierdzić, że wszyscy je­steś­my bezsilni w obliczu pełni Rzeczywistości.

(tamże)

5556. Czekariat (C)


fot. Pati, fragment.

W tym tkwi istota doświadczenia przemiany: zdajesz sobie sprawę, jak bardzo go potrzebowałeś, dopiero wtedy, gdy znajdziesz się po drugiej stronie!

Richard Rohr, Oddychając pod wodą.
Duchowość i Program Dwunastu Kroków
,
przeł. Arkadiusz Korolik, WAM, Kraków 2024.

5555. Czekariat (XCIX)


fot. Pati, fragment.

[…]  ludzie, którzy boją się piekła, żyją religią. Ci, którzy przez piekło przeszli, żyją duchowością.

Richard Rohr, Oddychając pod wodą.
Duchowość i Program Dwunastu Kroków
,
przeł. Arkadiusz Korolik, WAM, Kraków 2024.

5554. Czekariat (XCVIII)


fot. Pati, fragment.

Ile czasu potrzeba każdemu z nas, by po prostu zaakceptować – za­akceptować to, co jest, zaakceptować samego siebie, innych, prze­szłość, własne błędy i niedoskonałości czy sprzeczności tkwiące nie­mal we wszystkim?

Richard Rohr, Oddychając pod wodą.
Duchowość i Program Dwunastu Kroków
,
przeł. Arkadiusz Korolik, WAM, Kraków 2024.

5553. Czekariat (XCVII)


fot. Pati, fragment.

Nic nowego nie wydarzy się bez przeprosin i wybaczenia. To boska technologia służąca regenerowaniu każdego czasu i każdej sytuacji.

Richard Rohr, Oddychając pod wodą.
Duchowość i Program Dwunastu Kroków
,
przeł. Arkadiusz Korolik, WAM, Kraków 2024.

5552. Czekariat (XCVI)


fot. Pati, fragment.

Być obecnym oznacza wiedzieć to, co musimy wiedzieć w danej chwili. Być obecnym wobec czegoś to pozwolić, by to coś – chwila, osoba, idea lub sytuacja – mogło cię odmienić.

Richard Rohr, Oddychając pod wodą.
Duchowość i Program Dwunastu Kroków
,
przeł. Arkadiusz Korolik, WAM, Kraków 2024.

5551. Czekariat (XCV)


fot. Pati, fragment.

[…]  przebaczenie to porzucenie nadziei
na inną lub lepszą przeszłość.

Richard Rohr, Oddychając pod wodą.
Duchowość i Program Dwunastu Kroków
,
przeł. Arkadiusz Korolik, WAM, Kraków 2024.

5550. Czekariat (XCIV)


fot. Saxifraga.

Jesteś trzymany tak mocno i pewnie, że możesz prze­stać trzymać się samego siebie i nie musisz już chronić sam siebie.

Richard Rohr, Oddychając pod wodą.
Duchowość i Program Dwunastu Kroków
,
przeł. Arkadiusz Korolik, WAM, Kraków 2024.

5549. Z oazy (CCLXX)

Nie­dzielne odliczanie literek, dwa. Bele-trele-wakacje, czyli ciąg dalszy czytania z nie­moich półek. Postanowiłam pozostać na płyciźnie, żadnych skoków na głęboką wodę, więc co druga czytana książka należy do tych rzadko przeze mnie uczę­szcza­nych rejonów literatury.

Pomysł na konstrukcję tej opowieści mnie zachwycił. Mówienie do mnie per czy­tel­ni­ku nie podobało mi się wcale, można było tłumacząc troszkę ruszyć głową. Spi­ral­ny ruch narracji, dorzucane kolejne fakty, myśli i pomysły czynią tę historię na tyle interesującą, by, pozostając na miejscu siedzącego daleko obserwatora, stać się oso­bą zaangażowaną. Ale to tyl­ko wrażenia, bo co ja tam wiem o thrillerach.

A ten wiatr był niczym gniew Boga. Pojawił się znikąd – niczym błyskawica przecinająca niebo. Bez ostrzeżenia. Furia – tak nazywała go babka. I mia­ła rację.
     […]  W dzieciństwie Agathi wierzyła, że babka ponosiła odpo­wie­dzial­ność za te gwałtowne porywy wiatru; że sprowadzała je którymś ze swoich zaklęć lub magiczną miksturą bulgoczącą na kuchni.

🖇

[…]  lubimy, by kwestie moralne były proste, czyż nie? Dobry/zły, nie­win­ny/win­ny. Sprawdza się to w fikcji; w realnym życiu podziały nie są tak wyraźne. Ludzie to skomplikowane stworzenia, a światło i cień są obecne w każdym z nas.
     […] 
     To, czego szukam – nie, czego żądam – to twoje zrozumienie. W prze­ciw­nym razie moja opowieść nie poruszy twojego serca.

🖇

     – Wcale się nie oszukuję. […]
     – Jestem innego zdania.
     – Gówno o tym wiesz.

🖇

Znam konwencję tego gatunku. Wiem, co powinno się wydarzyć. Wiem, cze­go się spodziewasz. Dochodzenia, rozwiązania zagadki, zwrotu akcji.
     Bo tak to się powinno potoczyć. Ale, jak ostrzegałem na początku, nie tak to będzie wyglądało.

🖇

Każdy morderca jest zapewne czyimś starym przyjacielem.
– Agatha Christie

🖇

Tutaj, w wyobrażonym sobie przeze mnie barze, w którym z tobą roz­ma­wiam, zamówię dla ciebie kolejny drink – i każę ci się przygotować. Dla sie­bie też coś wezmę – nie idealne martini jak w dawnych czasach, tylko zwy­kły kieliszek wódki, takiej taniej, co pali w przełyku. Potrzebuję jej, żeby uspo­ko­ić nerwy.
     Dlaczego się denerwuję? To brzmi niedorzecznie, wiem – no ale opo­wie­dzia­wszy ci swoją historię i spędziwszy z tobą tyle czasu, przy­wią­za­łem się do ciebie. Nie chcę tracić ani ciebie, ani twojego dobrego zdania o mnie.

🖇

Prawda, jak to się powiada, bywa
często dziwniejsza od fikcji.

🖇

To zabawne, że kiedy powieściopisarz Christopher Isherwood pisał o sobie w czasach młodości, zawsze czynił to w trzeciej osobie.
     Pisał o „nim” – dzieciaku imieniem Christopher.
     Dlaczego? Myślę, że dzięki temu mógł ze sobą empatyzować. O wiele ła­twiej jest być empatycznym dla innych, prawda? Gdy widzisz na ulicy prze­stra­szonego chłopca, zastraszanego, zawstydzanego, nieszanowanego przez przemocowego rodzica, natychmiast mu współczujesz.
      […]  Czasami potrzebna jest bezstronna osoba z zewnątrz, na przykład zdolny psychoterapeuta, który pomoże nam dostrzec prawdę – że jako dzie­ci byliśmy sami i przestraszeni w przerażającym miejscu, i że nikt nie za­u­wa­żał naszego bólu.

🖇

[…]  danej osobie lub obiektowi nadajesz wartość poprzez uwzględnienie go w wyborze składającym się z dwóch alternatyw. To, z czego jesteś gotów zre­zygnować dla czegoś, mówi nam wszystko o tym, jak bardzo to cenisz.
     Jason stał w obliczu jasno określonego wyboru […].
     – Co jest, kurwa? – warknął. – Ciebie to bawi, ty podły fiucie?
     – Mnie? – Zaśmiałem się. – Ja jestem chyba twoim najmniejszym pro­ble­mem, stary.

🖇

Co by było, gdybym na sekundę odłożył emocjonalny bagaż obsesyjnego skupiania się na sobie, który upierałem się dźwigać?
     Co by było, gdybym usłyszał, co Lana do mnie mówi? Cóż… Mógłbym wtedy odkryć, że jej słowa nie miały nic wspólnego ze mną, ale z nią.
     […] 
     Gdybym zdawał sobie z tego sprawę wtedy – gdybym nie był tak ślepy, przestraszony i gdybym miał w sobie więcej odwagi – mógłbym postąpić zupełnie inaczej.

🖇

Nauczyłem się na własnej skórze, że z narcyzem nie wygra się żadnej sprzeczki. To tak nie działa. Zwycięstwo można odnieść, tylko wychodząc.

🖇

Obawiałem się, że mogę powiedzieć coś niewybaczalnego, coś, czym prze­kro­czę granicę, której przekraczać nie należy.
     Dlatego się nie odezwałem. Odwróciłem się i wyszedłem.

🖇

Zrobił krok w jej stronę i wyciągnął rękę. A Kate cofnęła się mały krok – bezwiednie, ale to otworzyło przepaść między nimi.

🖇

Często słyszałem, jak pisarze mówią, że ich bohaterowie „im uciekli”, zaczęli się zachowywać niezależnie i „mieć własne życie”. Pogardzałem tą ideą, kwi­to­wa­łem jej pretensjonalność przewracaniem oczami. Ale teraz, ku wła­sne­mu zdumieniu, doświadczałem właśnie czegoś takiego. Miałem ochotę im przeszkodzić – powiedzieć: „Nie, nie, nie to mieliście mówić” oraz: „To nie powinno się dziać”… Tyle że się działo.

🖇

Prawda je wyzwoliła – a przynajmniej lekko uchyliła drzwi. Wreszcie mogły otwarcie porozmawiać.

🖇

Zarówno w teatrze, jak i w życiu myśl pana Levy’ego można sprowadzić do trzech słów: motywacja, intencja oraz cel.
     Każdy bohater ma cel – chce być bogaty, na przykład. Osiąga go w dro­dze sformułowania intencji – na przykład ciężkiej pracy, poślubienia córki szefa albo obrabowania banku. Na razie wydaje się to proste. Ostatni skład­nik jest najważniejszy i bez niego bohaterowie pozostają dwu­wy­mia­rowi.
     Musimy zapytać o to, dlaczego.
     Nie stawiamy tego pytania zbyt często. Niełatwo „na nie odpowiedzieć – wymaga to samoświadomości i szczerości.

🖇

„Oto, czym jest zadowolenie” – pomyślała.
„Wszystko jest doskonałe takie, jakie jest”.

🖇

     – […] – Uśmiechnęła się, gdy coś jej przyszło do głowy. – To mi przy­po­mnia­ło coś, co powiedział niegdyś Winnicott. O „prawdziwym ja”. Po­wie­dział mianowicie, że dostęp do niego umożliwia nam gra.
     Błędnie zrozumiałem, co Mariana miała na myśli, i nadstawiłem uszu.
     –  Gra? Naprawdę?
     – Nie aktorska. – Mariana pokręciła głową. – Gra w znaczeniu zabawy.
     – Och, rozumiem. – Straciłem zainteresowanie.
     – Chodziło mu o to, że nasze prawdziwe ja pojawia się dopiero wtedy, gdy nie mamy przed kim występować, nie ma publiczności, aplauzu. Nie trzeba spełniać żadnych oczekiwań. Zabawa nie służy żadnemu kon­kret­ne­mu celowi i nie wymaga nagród. Jest nagrodą sama w sobie.

🖇

Sprawy zaszły dalej, niż którekolwiek z nas mogłoby sobie wyobrazić.

Alex Michaelides, Furia, przeł. Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

[…]  urok nie utrzymuje się wiecznie. Pewnego dnia pry­ska i oczarowanie znika; iluzja się kończy.
     I zostaje wyłącznie powietrze.

🖇

Moja wszechwiedza ma charakter wyłącznie retrospektywny.

🖇

Już nie czuła się zagubiona. Mgła się podniosła, widziała drogę. […]  Przez te wszystkie lata uciekała – przed tym, kim jest, przed jedyną rzeczą, która nadawała jej zna­cze­nie. […]  czuła się mocna niczym Feniks wstający z po­piołów. Silna i nieustraszona. Sama, ale bez lęku. Nie było się czego bać. Czuła… co takiego? Co takiego czuła? Radość? Tak. Radość.

🖇

     – Nie pisz swojej historii dla żadnego odbiorcy, Elliocie. Pisz ją dla siebie.

(tamże)