poniedziałek, września 27, 2010

80. Wynurzając się z zaległości

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

Primo: fakty. Mam zaległości blogowe z powodu wyjazdu w inny świat, gdzie w piątek Kudłata z nieskrywaną spontanicznością skoczyła sobie z pomostu do wody, bo... była ciekawa. W sobotę zgubiła kieł stając się doroślejszą panienką. W niedzielę wieczorem, już w domu, przyniosła ciumkając własny ząb trzonowy --- jedyny, który wypadł i przeszedł przez nasze ręce. W tym innym świecie było naprawdę inaczej. Miałam jak w banku, że rano między 6.30 a 7.00 Kudłata wyprowadzi mnie do lasu na spacer. Robiła to zawsze z właściwym sobie zachwytem chwilą --- chciałabym się tego od niej nauczyć. Jest na to cień nadziei. Dziś, gdy szłyśmy przez park zastanawiałam się jak to jest możliwe, że mogłam żyć bez spacerów?

Secundo: przemyślenia. Minęło kilka dni od momentu, gdy czytałam ostatni wpis Manufaktury Radości w jej blogu, który notabene bardzo lubię. Zdziwiłam się więc, że jedno zdanie z uporem maniaka zajmowało moje szare komórki, bo... coś mi nie pasowało w zestawie słów: „Zwiększyła się, szczególnie w dużych miastach tolerancja dla bezdzietnych.”. Jedno zdanie --- niby gładkie, niby takie pozytywne, ale niosące sporo sprzecznych informacji. Żułam i żułam to zdanie filozoficznie przewracając je z lewej na prawą i z powrotem, aż odkryłam, że każdy konstrukt myślowy dotyczący tolerancji niesie w sobie informację o istniejącej w świecie nietolerancji. Dlaczego? Łatwo to pokazać na zdaniu dotyczącym jedzenia marchewki. Brzmiałoby to tak: „Zwiększyła się tolerancja dla ludzi nie jedzących marchewki.” Bez sensu, prawda? Nie ma przecież żadnych dyskusji i napięć społecznych dotyczących przykładowych pytań: „czy dobrze a może niedobrze jeść marchewkę?”, „czy jest się egoistą i wygodnickim, gdy je się marchewkę nieoskrobaną?”. Nie ma tego problemu, bo można jeść i można nie spożywać marchewki --- nie ma mądrości społecznej co człowiek powinien robić z tym warzywem, aby być „właściwym” członkiem społeczeństwa. Mam nadzieję, że dożyję czasów, gdy kwestia mieć czy nie mieć dzieci będzie pozostawiona tylko i wyłącznie samym zainteresowanym, tak jak jedzenie marchewki. Jeśli bowiem mamy tylko jedno życie, to dobrze byłoby przeżyć je tak jak chcemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz