środa, września 29, 2010

83. Dary tu i teraz

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

Kudłata ma dar, którym pewnie dysponuje większość psów, ale nie zmienia to faktu, że ów dar w jej łapach jest wyjątkowo uroczy. Zapomniałam już jak się jeździ komunikacją miejską z książką w dłoni. Od czasu, gdy Henia zaczęła wyruszać w świat tramwajami i autobusami, przypadła mi głównie niewdzięczna rola strażnika --- siad, zostań, waruj, idziemy. Wczoraj wieczorem dotarło do mnie, że jeżdżenie na masaże zmieniło charakter z „ćwiczenia poruszania się środkami komunikacji miejskiej” na „towarzyskie, nieplanowane spotkania”.

Wczoraj jadąc spotkałyśmy pana, około pięćdziesiątki, z którym prawie natychmiast wywiązała się rozmowa, oczywiście na temat psów. Była tak interesująca, że podróż minęła nam raz, dwa, trzy... że miał sznaucera, że musiał go rok temu uśpić, że jego córka męczy go o kolejnego psa, a on jeśli już, to zgodzi się tylko i wyłącznie na sznaucera. Rozmawialiśmy o smutku, że za każdą cudną chwilę z psem prawie zawsze przyjdzie właścicielowi zapłacić trudnymi chwilami, gdy pies odchodzi. Mimo ciężaru rozmowy, coś w środku mnie uśmiechało się od ucha do ucha, bo z każdą minutą, gdy mówił o sznaucerach, owemu panu zaczynały mocniej i mocniej, wyjątkowo pięknie, błyszczeć oczy. Ciekawe, ile jeszcze czasu zajmie mu przyniesienie do domu nowego psiego członka rodziny? Deklarował jedno, ale jego ciało i tembr głosu miały na ten temat zupełnie inne zdanie.

Wracając, spotkałyśmy młodą kobietę na wózku elektrycznym z daleko posuniętym niedowładem. Skąd moja sunia wiedziała, że nie można się na ową dziewczynę rzucić ze spontanicznie okazywaną radością, nie wiem. Pierwszy raz widziałam jak Kudłata podchodzi do człowieka jak do kruchej rośliny, patrzy, a gdy widzi aprobatę, delikatnie, bez gryzienia, bez skakania, wylizuje drobną, stęsknioną psiego dotyku, dłoń. Uśmiechu tej młodziutkiej kobiety długo nie zapomnę --- fantastyczne, że na życie mogą się składać tak piękne chwile, gdy ludzie po prostu są. Psy, chyba z natury, umieją czynić cuda w relacjach ludzko-psich. Może jeszcze kiedyś spotkamy ową uśmiechniętą i bardzo życzliwą młodą kobietę...

Może i jestem dobra w przynoszeniu kasztanów do domu, ale jeśli chodzi o wyłapywanie nastrojów, o rozbrajanie ludzkich serc Kudłata ma Mistrzostwo Świata i NieŚwiata. Jestem urzeczona jej stylem nawiązywania kontaktów.

Nie mam szans dorosnąć Kudłatej do pięt, ale już teraz cieszę się na samą myśl o Polityce Relacji, na którą ruszam pod koniec października... podciągnę się odrobinkę. :) Mam dziwną pewność, że za rok będę kimś innym. Kudłata ma dar, moim jest niewątpliwie nieustająca ciekawość... Jaki jest Twój największy dar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz