środa, września 29, 2010

84. Mżawka, deszcz i co jeszcze?

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

Mżawka --- zawsze odbierałam ją jako nostalgiczny nastrój w aerozolu. Gdy mży wolniej chodzę, wolniej myślę, przed oczami pojawiają się obrazy osób, których jakoś mi brakuje, rozmawiamy w mojej głowie.

Deszcz --- płacz Nieba czy kąpiel Ziemi? Tak czy inaczej można go uznać za nieodłączny rekwizyt w dłoniach Pani Jesieni.

Wczoraj cały dzień mżyło, dzisiaj cały dzień pada a ja dzięki temu w końcu wiem, kto zamawia wspomniane zjawiska atmosferyczne. Całodzienna mżawka lub deszcz to tylko zmaterializowana psia zaborczość.

Psy nie marzą o nowych samochodach, młodych kobietach czy mężczyznach, lepszej pracy, możliwościach wielkich portfeli. Jednak czasem psy dopada tęsknota za spełnieniem jednego marzenia, by mieć parki tylko dla siebie. Gdy to marzenie dostatecznie napęcznieje i dojrzeje wówczas zaczyna uporczywie siąpić lub lać przez kilka dni.

Empirycznie sprawdzamy prawdziwość tej teorii z Panną Kudłatą. Od dwóch dni w parkach, w których bywamy, nie ma żywej duszy, nie licząc psów i ich właścicieli, którzy dzierżą w dłoni znak rozpoznawczy --- smycz. Nie ma żadnego człowieka, który krzyczy, że psy luzem biegają. Sierściuchy mają raj na Ziemi a my, opiekunowie, ciut przemoczone buty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz