poniedziałek, września 20, 2010

76. Cuda niecodzienne

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

Wczoraj wieczorem zauważyłam, że Kudłatej rusza się dolny, prawy kieł. Po wieczornym spacerze, gdy miała okazję wyszaleć się z dużym, wilczuropodobnym psem o imieniu Mat stwierdziliśmy, że po kle została tylko krwawa dziura. Czekamy więc na kolejny stały ząb...

Przez przypadek po wczorajszych, ostatnich już zajęciach teoretycznych trafiłam na Nowy Świat, który w czasie weekendu niedostępny jest autobusom i samochodom z powodu różnego rodzaju kiermaszy. Był kiermasz win. Ani się na tym znam, ani nie przepadam. Gdy jednak skręciłam w Chmielną okazało się, że choć wciąż kiermasz to sceneria odmieniona i temat zupełnie inny: rękodzieło. Lubię klimat jaki wytwarzają ludzie zajmujący się tym typem działalności, jakby czas w ich obecności płynął wolniej. Uwielbiam nastrój jaki robią wytwarzane przez nich przedmioty, które bezwzględnie duszę posiadają i trochę wyglądają na utworzone z nadziei na piękno. Koło różnych stoisk przeszłam albo niewzruszona, albo zauroczona pięknem, ale obok jednego przejść już spokojnie nie mogłam i... kupiłam Sadownikowi piękny kubek:

Wzięłam wizytówkę, gdyby okazało się, że egzemplarz zdał egzamin bojowy i chcielibyśmy mieć jeszcze jeden, albo dwa takie kubki, może w innym kształcie albo kolorze. Umieszczam link tutaj z dwóch powodów: (1) aby nie zgubić --- małe karteczki nie chcą się mnie trzymać, (2) może zdarzyć się tak, że ktoś jeszcze zachwyci się ceramiką Rodziny Konopczyńskich.

Praktyczny komentarz. Ową ceramikę można kupić na allegro, ale ceny są tam potworne. Jakbym czuła pismo nosem. Zapytałam Pana, czy realizują zamówienia pocztowe i okazało się, że na małe rzeczy tak. Na szczęście też bywają w różnych terminach w różnych miastach.

Bilans dnia wczorajszego wyszedł na zero: nie ma zęba, jest kubek... mylę się, bilans był na wielki plus, bo Sadownik z Kudłatą szczęśliwie już w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz