poniedziałek, grudnia 13, 2010

148. Zwykłe ukochane życie

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

--- Posłuchaj! Popatrz na mnie! Otwórz oczy!
--- O rany!
--- Słuchaj! To bardzo ważne, niespotykane. Muszę się z Tobą tym podzielić.
--- Czy to coś, czego mi nie mówiłaś wcześniej?
--- Nie, nie. To zupełnie świeżutka wiadomość. Niewiarygodna, wspaniała, wielka, doniosła, życiodajna!
--- Nie można normalnie, po ludzku, zakomunikować, o co chodzi?
--- Nie, w żadnym razie, bo to jest niewiarygodne, wspaniałe, boskie, wielkie…
--- OK, a nie możesz tego wszystkiego, choć jeden raz, opowiedzieć jemu?
--- Oj, nie. Tobie, tobie! Muszę powiedzieć to tobie pierwszej.
--- Nooo…
--- No! Nie uwierzysz, ale właśnie zaczął się nowy, piękny, cudowny dzień! Ruszmy się!

No tak. Jest 5:22, z oblizaną twarzą, włosami i dłońmi, z ciepłem trzydziestu kilogramów entuzjazmu w ramionach, poddaję się. Wygrzebuję się spod kudłatego szczęścia, dotykam Sadowniczego ramienia i pytam:
--- Pójdziesz z Młodą?

Nigdy, przenigdy nie zrozumiem, dlaczego Heńka nie może opowiedzieć o swoich odkryciach bezpośrednio Sadownikowi? Każdego dnia pełnię rolę medium między kudłatym zachwytem każdą chwilą życia a ostatnim kołyszącym się, śpiącym, spokojnym oddechem Sadownika.

Mam farta, przez większość dni tygodnia zostaję... owinięta kołderką, gdy oni przemierzają pierwsze zmarznięte metry podwórka…To wszystko ma teraz zupełnie inny, wręcz mistyczny wymiar, gdy nasze życie zaczyna wracać do normy. Wróciłam dzisiaj do pracy. Cudownie było zobaczyć twarze moich studentów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz