wtorek, grudnia 21, 2010

151. Świąt u nas jeszcze nie widać

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

Wróciliśmy wczoraj do domu razem. Sadownik z ogromną przyjemnością uwolnił stopy od nowych butów. Przeszedł się po przedpokoju raz, no maksymalnie dwa razy…

(Siada na krześle, zdejmuje skarpetkę
i przygląda się jej, jakby nie widział jej wcześniej
)
Sadownik:
(z rezygnacją)
Tak to jest, jak ma się w domu kobietę i psa.

Jabłoń:
O co Ci chodzi?

Sadownik:
No popatrz tylko.
Czepiły się mnie długi włos kobiety i psia sierść.

W ten oto sposób pojawiło się ryzyko, że Sadownik będzie miał trudność w ukryciu faktu, że „posiada” i kobietę, i psa. Wygląda na to, że profilaktycznie, będzie odmawiał zdjęcia obuwia. Gdy spotkacie więc mężczyznę, który nie chce zdjąć butów, może oznaczać to jak dawniej, że ma dziurawe albo nieświeże skarpetki, ale może to również świadczyć o tym, że nie chce się afiszować stanem swego posiadania.

Groźniejsze w tym wszystkim wydaje się być jednak to, że wzorzec jednostki nieporządku, (niekoniecznie przedświątecznego), nie znajduje się wcale w Sèvres, czyli daleko, ale jest tuż tuż, w Przytulisku. Należy tylko ustalić komisyjnie, ile kłaczków na skarpetce jest wymaganych, by uznać dom za wymagający dużych zabiegów pielęgnacyjnych… Zrobię wszystko, by owa komisja nigdy się nie zebrała... Zadowolę się szczęśliwym domem, nie musi w nim lśnić non stop.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz