wpis przeniesiony 28.02.2019.
(oryginał)
Państwo Kudłatej potrzebują by zdarzyło się nie tylko raz, dwa lub trzy. Potrzebują wielu powtórek, by zacząć się zastanawiać nad przyczyną skutku, zwłaszcza jeśli chodzi o wewnętrzne życie Heńki, które z powodu swego bogactwa postanowiło ulać się na zewnątrz, by Dwunożne widziały, że pies rozterki i duszę ma.
Po wizycie u Zkemi... przez dobę Heńka nie chce jeść, jest osowiała i nie do życia.
Po pobycie na wsi... przez dobę Heńka nie je i nie ma humoru.
Po pierwszym dniu Świąt, gdy poznała fajnego czterolatka... Heńka przestaje jeść.
Po Świętach wraca do Wawy... i nie je prawie dwie doby, nie uśmiecha się i ma smutne oczy.
Wczorajsza wizyta towarzyska wyjaśniła wszystko. Z Właścicielką Wilczurzycy rozmawiałyśmy o owych głodujących psich dniach i... okazało się, że tak właśnie wygląda psia tęsknota. Owa Wilczurzyca również nie je i wygląda na ledwo żywą za każdym razem, gdy kończy się coś, co ją zachwycało: działka, las, przestrzeń.
Jak to dobrze, że psy starają się żyć chwilą teraźniejszą i nie rozpamiętują strat w nieskończoność. Wczoraj do Heńki wrócił jej humor, wigor i chęć życia. Bardzo się ucieszyliśmy, bo już wisiało nad nami widmo weterynaryjne, mocno nieokreślone, bo co powiedzieć lekarzowi, że smutny niejadek snuje się po Przytulisku? Niejako w nagrodę w nocy spadło kolejnych kilka ton białego puchu. O 6.30 byłyśmy pierwszymi spacerującymi po nim istotami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz