środa, grudnia 22, 2010

153. Przesilenie początkiem?

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

Najkrótszy dzień w roku był dziś. W Polsce jest to dzień, który rozpoczyna astronomiczną zimę. Oznacza to, że mróz i śnieżyce ostatnich trzech tygodni to był tylko kaprys Pani Jesieni.

Najkrótszy dzień w roku jest dla mnie swoistym wehikułem czasu i przestrzeni --- stąd, w tej chwili... do Chin i chińskiego kalendarza, w którym, tak jak i dla mnie --- dzisiejszy dzień nie jest początkiem Zimy, ale jej Środkiem --- wisienką na lodowym torcie, pępkiem Pani Lodu. Zespolona w jedno z myślą, że oto ja, taka całkiem maleńka w samym pępku Zimy trwam, widzę już... Panią Wiosnę, której w głowie pojawiła się makabryczna myśl, że już niedługo będzie musiała zająć się trudem pakowania... manatków, pędzli, farb, zapachów... w walizy, kufry, worki, siateczki i torebki... by przyjechać i osiąść... na jakiś czas... w Polsce.

Tak, właśnie tak. Polski początek zimy jest nie tylko Środkiem mojej Zimy, ale też zapowiedzią Wiosny. Teraz już żaden mróz, śnieżyca, oblodzone chodniki, zaspy czy kulejąca z zimna komunikacja miejska nie są straszne. Po cichutku, jak mantrę, powtarzam: Wiosno, Pani Wiosno, zostawiłaś tu swoje krosno, kapelusze, może nawet duszę... nie mów mi, że nie tęsknisz?

Kudłata nie tęskni, bo wiosny na podwórku jeszcze nie przeżyła. Póki co, zachwyca się wielkimi zaspami, uwielbia w nich zapadać się lub ryć bez pamięci... Białych Świąt, po raz pierwszy pragnę białych Świąt!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz