poniedziałek, grudnia 20, 2010

150. Puk, puk...

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

Puk, puk --- napisała Wanilijka.

Gdzie się podział ostatni tydzień? To bardzo nie w moim stylu. Nie odnotować chociaż trzech zdań na temat tego, co mija. Nie napisać nic w ciągu ostatnich pięciu dni. Nienormalne.

Co się działo? Działo się dużo, mocno i głęboko.

Działo się w taki sposób, że nie można tego wyrazić słowami. Wszelkie próby powodują, że sens i tak wymyka się, ucieka i woła spoza słów… a kuku, tu jestem. Próbuj jeszcze raz.

Nie próbowałam. Przeszło mi tylko przez myśl, że nie chciałabym stracić pamięci owego tygodnia. Napisać coś o tym…

Niemożliwe z powodu natury tych zjawisk: kruche, ledwo odczuwalne. Mogą występować w kategorii nastroju, przeczucia, nagłej, ale nieodwracalnej zmiany przekonania. Niemożliwe z powodu tego, że dotyka bezpośrednio kilka osób, z którymi jestem w bliskiej relacji czy wręcz intymnym związku.

Możliwe jest jednak wymienienie haseł dotyczących sfer życia, myślenia, bycia, które zostały poruszone, zburzone, przebudowane: „kontrola”, „matka”, „pieniądze”, „seksualność”. Proste słowa, ważne kwestie, wielkie obszary do poznania, zdobycia lub zrozumienia.

Czuję się zaszczycona przez Życie, że mogę pochylać się nad tym wszystkim i odkrywać nową twarz znanych terenów. Wszystko to z powodu jednego kręgosłupa, który Wielkim moim Nauczycielem się stał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz