wpis przeniesiony 3.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Wczoraj. W środku ciepłego, słonecznego dnia, wracałyśmy z Henią z parku. Pod domem minęła nas na oko pięcioletnia Dziewczynka. Stanęła na schodach swojej klatki i nie przestawała patrzeć na Kudłatą z zachwytem. Gdy zauważyła, że na nią patrzę, okazało się, że zachwyt psem pokrył się grubą warstwą nieśmiałości i mała Osóbka zaczęła znikać w głębi klatki, bym tylko nie dojrzała jej oczu. Na głos powiedziałam do Heni:
— Widzisz jakie masz szczęście? Taką fajną dziewczynkę właśnie spotkałaś.
***
Dziś. Wracam do domu. Mijam pobliskie przedszkole. Znów był piękny dzień, więc dzieci pasły się na ogrodzonym podwórku. Nagle, spod ziemi wyrosła i zawisła na siatce płotu Pięciolatka. Uśmiechnęła się pięknie, a na jej twarzy nie było śladu wczorajszej nieśmiałości. Swoim pytaniem chwyciła mnie za serce:
— Jak się ma dzisiaj piesek?
***
Jutro. Mamy z Henią nową, fantastyczną Znajomą. Dziś to ja miałam szczęście, bo otrzymałam niesamowity prezent — uśmiech Pięciolatki. Życzę Wam tylko takich prezentów, wielu, co dnia, każdego... obdarowywani, obdarowujący bądźmy...
À propos, do kogo nieznajomego dzisiaj się uśmiechnęliście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz