wpis przeniesiony 9.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Te miniaturki mają ponad ćwierć wieku. Za niecały tydzień piąta rocznica śmierci Autora — nie mógł przewidzieć jednego czy drugiego misiewicza. Nie wiedział, że nie może, więc to zrobił. W efekcie nie sposób nie widzieć w tych drobiazgach polityki+. Nie ma w tej książce nazwisk, ale nie da się nie wypatrzeć kompetencji wielu ministrów+ i pełniącego obowiązki+ prezydenta.
— Panowie — powiedział Prezes. — Nie ma już co dłużej ukrywać. My, Zarząd Spółdzielni „Jasna Przyszłość”, jesteśmy organizacją przestępczą.
[…]
— A gdybyśmy się potępili z całą stanowczością?
— To też już było i też za mało. Teraz trzeba radykalnie. Proponuję, abyśmy się rozwiązali.
— A jak nas złapią?
— Nie ma obawy. Zawiążemy się z powrotem jako Komisja do Badania Przestępczej Działalności Zarządu Spółdzielni „Jasna Przyszłość”.
*
Zastaliśmy poetę, kiedy akurat wylegiwał się na kanapie. Jakby nie wiedział, że na miękkim się marnuje.
— Dobrze się czujesz? — zapytał Prezes chytrze.
— Dziękuję, nieźle.
— A co, nie mówiłem? — zawołał Referent tryumfalnie. — Nic dziwnego, że nie tworzy.
*
— Ja po angielsku — zgłosił się Referent.
— No więc słuchamy.
— Okej — powiedział Referent, po czym napił się wody i zamyślił się.
— Dlaczego pan nic nie mówi? Czekamy.
— Właśnie powiedziałem, to było po angielsku.
— Ale może coś jeszcze…
— Video, bisnes, fifty fifty… — rozgadał się Referent.
*
Staliśmy wszyscy przy barze zajęci konsumpcją produkcji.
— Wiosna idzie — powiedział Księgowy.
— Skąd wiesz? — zapytaliśmy zdziwieni. — Przecież mamy dopiero połowę maja.
— Jak to skąd, z obserwacji przyrody: wódkę podają coraz cieplejszą.
*
Nasz Prezes obchodził imieniny. W celu upamiętnienia postanowiliśmy zasadzić dąb imienia Prezesa.
Jak to będzie miło, kiedy przyszłe pokolenia popatrzą na dąb i pomyślą o Prezesie. A dąb będzie szumiał o dawnych czasach, kiedy to żył nasz Prezes.
[…]
Na drugi dzień patrzymy przez okno jak zwykle i widzimy, że koło drzewka kręci się pies. Dobre pół godziny trzymał nas w napięciu, a potem obwąchał drzewko i zbezcześcił.
// podesłał Biały Kruk, obdarowany książką i obietnicą śmiechu do łez.
*
Pewnego razu poszedłem do lokalu o złej reputacji, ponieważ chciałem dać zły przykład młodzieży. Stoję więc przy barze i daję.
*
— W poczekalni siedzi dziwny klient. Ani się nie dopomina, żeby go wpuścić do Prezesa, ani nie narzeka, że tak powoli załatwiamy. Co mam robić?
*
Tymczasem zaczęliśmy tracić prestiż.
*
[…] bo Prezes rzeczywiście zadoił pierwszorzędnie. Ale mimo to żadnych rezultatów nie było.
— Niemleczna, czy co? — zdziwił się Prezes i otarł pot z czoła.
— Wtedy jeden chłop starszawy odchrząknął, przestąpił z nogi na nogę i powiedział nieśmiało:
— Ta, panie, przecież to jest byk!
— A, to przepraszam — powiedział Prezes i przestał.
Do miasta wróciliśmy w milczeniu. Jednak wszystko zależy od tego, kogo się doi.
*
Dyskusja trwała, ale nie obiecywała wyników.
*
Otworzyli u nas na rynku strzelnicę sportową. Jeden strzał pięćdziesiąt groszy. Można wygrać Kościuszkę z gipsu, kota, a nawet butelkę wina z borówek eksportowych.
Kościuszko nas nie interesował, choć owszem, dzielny był wódz. Kot także nieciekawy. Natomiast wino przyciągnęło naszą uwagę.
— Opłaci się — obliczył Księgowy. — Butelka wina za pięćdziesiąt groszy. To lepsze niż dobrobyt. Za sto złotych dwieście butelek. Wystarczy na dwa do trzech dni. Który z kolegów dobrze strzela?
*
— Nie oglądaj się na niego... — szepnął Referent. — To zwraca uwagę.
— Kiedy on [pies] się nie patrzy.
— Nie patrzy się, bo ćwiczony.
Pies leżał koło studni, tyłem do nas i nie odwracał głowy. To potwierdziło nasze podejrzenia.
*
Wezwał nas Prezes i oznajmił:
— Panowie! Ważna inwestycja, założą nam windę.
Zdziwiliśmy się początkowo, bo u nas był tylko parter.
— Trudno — oświadczył Prezes. — Modernizacja. Nie możemy się uchylać.
Edward Dziewoński, Winda.
Sławomir Mrożek, Czekoladki dla Prezesa,
Oficyna Literacka Noir Sur Blanc, Warszawa 2018.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz