poniedziałek, sierpnia 13, 2018

2969. O polskim niewolnictwie

 wpis przeniesiony 9.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Konflikt izraelsko-palestyński mamy od jakiegoś czasu w ulu opanowany. Żyjemy ze sobą (szczęśliwie dość) wśród (pomimo?) zasadniczych różnic: temperaturowych (Sadownik zapina kurtkę przy –20ºC, Drzewko w wełnianych skarpetkach lata po ulu prawie cały rok), płci (mężczyzna i kobieta — to rodzi czasem wielkie konflikty!), czytelniczych (Sadownik głównie słucha książek, Drzewko obcuje z typografią).

Największą, dzielącą nas różnicą, są poglądy społeczno-ekonomiczne. Kompletnie nie wiem, jak to się stało, że mieszkam z zakutym neoliberalnym łbem, co oburza się na dodatkowe opodatkowanie zarobków powyżej miliona. Dolewam oliwy do ognia, pytając, jaki zawód daje rok w rok takie dochody i jakie za tym stoją korzyści dla całego społeczeństwa, bo chyba nie chodzi o pracę chirurga czy nauczyciela? I oboje rozpalamy się… Nie stać nas — peroruje Sadownik. A Szwecję po II Wojnie Światowej było stać? — pyta Drzewko. I płoniemy… Konsensusu na horyzoncie nie widać.

Judt stanąłby po mojej stronie — pomyślałam z przekąsem wczoraj, nim wróciłam do książki, o której poniżej.

fragment fot. źródło.

Zajmuję się ostatecznie tym, co zawsze chciałem robić — i jeszcze mi za to płacą. Większość ludzi nie ma takiego szczęścia. Praca w większości zawodów jest przeważnie uciążliwa, nie przynosi bogactwa ani nie zapewnia utrzymania. A jednak (jak nasi przodkowie z epoki wiktoriańskiej) znów uważamy bezrobocie za stan wstydliwy, coś w rodzaju skazy charakteru. Świetnie zarabiający spece są pierwsi do prawienia „księżniczkom na zasiłku” kazań o moralnej ohydzie finansowej zależności, niestosowności pobierania świadczeń z kasy publicznej oraz zaletach ciężkiej pracy. Powinni przez jakiś czas sami spróbować, jak smakuje.

*

Najlepszym miernikiem niewoli, w jakiej ideologia utrzymuje ludzi, jest ich zbiorowa niezdolność do wyobrażenia sobie innych rozwiązań. Świetnie wiemy, że ślepa wiara w nieregulowany rynek jest zabójcza. Bezwzględne stosowanie w słabych krajach rozwijających się postanowień znanych do niedawna jako „konsensus waszyngtoński”, kładących nacisk na surową politykę fiskalną, prywatyzację, niskie cła i deregulację, pozbawiło miliony ludzi środków utrzymania. Tymczasem rygorystyczne przestrzeganie „zasad handlowych” dotyczących dostępności podstawowych leków doprowadziło do znacznego skrócenia średniej długości życia w wielu regionach świata. Ale, jak głosi nieśmiertelna maksyma Margaret Thatcher, „nie ma innego wyjścia”.

Tony Judt, Pensjonat pamięci, przeł. Hanna Jankowka
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
(wyróżnienie własne)

Tak, chciałabym by Sadownik przeczytał książkę Szymaniaka. Nie ma jej jednak w audiobuku, więc na razie jestem bez szans. To książka nie o szaleństwie ekonomicznym ( I, II, III), lecz o neoniewolnictwie wyhodowanym w świetle rodzimego, kreatywnie podkręconego do granic możliwości, neoliberalizmu. To książka o patriotycznym, białym, polskim niewolnictwie, o świecie, w którym żyjemy Ty i ja, w którym najprawdopodobniej mamy „dużo lepiej”, a to oznacza, że przynajmniej nie powinniśmy zamykać oczu.

Książka obowiązkowa dla tych, którzy uważają, że na ich krwawicy pasą się bezdomni, bezrobotni i kobiety, które „dzięki” 500+ „zostały” w domu, czyli wykluczani. Ja kwituję te zapędy jednym zdaniem: zamień się, skoro to takie fantastyczne życie. Ale! Nie ma żadnego „ale”, zamień się! Choćby na tydzień.

Przez lata wmawiano nam, że ten, co daje pracę, jest dobroczyńcą, bohaterem narodowym, a ten, co łaskawie został zatrudniony, powinien być bezkrytyczny, wdzięczny i całować po rękach swojego pana. Teraz mamy efekty. Zysk jest ważniejszy od człowieka, a przecież nie tylko firmy, ale i pracownicy płacą podatki — mówi Iwona Mandat i zamyśla się na dłuższą chwilę. — Społeczeństwo tak nauczono, że jak ktoś zarabia mało, to na pewno jest niewykształcony i to jego wina, bo się mało uczył. Mówią mu: „Każdy jest kowalem swojego losu, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. W naszym kraju panuje przekonanie, że jak ktoś nie jest szefem firmy, to sam sobie winien, bo mógł się bardziej postarać. A życie nie jest takie czarno-białe — dodaje.

*

[…] siłą polskiej gospodarki jest jej słabość, czyli niskie koszty pracy. A na te składają się między innymi kiepskie wynagrodzenia, liczne umowy śmieciowe i brak pakietów socjalnych.

*

Z wyliczeń ekspertów Fundacji Kaleckiego wynika, że zwolnienia podatkowe w latach 1998–2013 we wszystkich specjalnych strefach ekonomicznych w Polsce wyniosły łącznie 14,6 miliarda złotych. Gdyby zaś zwolnienia podatkowe z lat 2010–2012 przeliczyć na utworzone miejsca pracy, to okazałoby się, że za jedno z nich z kieszeni podatnika zapłacono 139 tysięcy złotych.

*

Nie mamy prawa mówić. Nie mamy prawa mieć swojego zdania. Nie mamy prawa się popsuć. Mamy prawo zapierdalać — mówi Krzysztof. — Niedawno przyszedł do nas menedżer. Pochwalił nas, bo okazało się, że jesteśmy tańsi od Chińczyków i najwydajniejsi na świecie. Tylko że to się w żaden sposób nie przekłada na nasze wynagrodzenia. Na koniec powiedział, że czuje do nas respekt. Nie szacunek, ale respekt, bo tacy jesteśmy zajebiści.
     Arkadiusz uważa, że kiedy władzę w firmie przejęli Polacy, to Toyota zamieniła się w typowy polski zakład
.

*

Pan Henryk uważa, że Polacy robią zakupy tam, gdzie jest tanio, bo za mało zarabiają. Nie widzą jednak, że ich oszczędności wynikają głównie z tego, że sieci handlowe przerzuciły koszty na pracowników, dostawców i system emerytalny, a same mają się świetnie.

*

Obiecywali nam wolny rynek, równe szanse. Niewidzialna ręka wszystko wyreguluje. A potem wyszło, że ta niewidzialna ręka to pacynka sterowana przez tych, co mają pieniądz — dodaje.

*

Widzi pan, jak się tyle pracuje, to już się nie ma czasu na życie. Człowiek wraca do domu i jedyne, co chce, to spać. Ale i to nie zawsze można, bo przecież są obowiązki. A to zakupy trzeba zrobić, a to posprzątać, czasem gniazdko naprawić. Jak spać nie ma kiedy, to o książkach się nie myśli. Piramida Maslowa, panie.

*

— Myślałem, że w Polsce jest inaczej niż na Ukrainie, gdzie bogaty zawsze ma rację i wygrywa z biedniejszym, bo stać go na łapówki. Myślałem, że u was jest uczciwiej niż u nas. Myślałem, że wy macie Europę, że jesteście już Zachodem, ale wyszło, że jesteście Zachodem, ale dzikim — dodaje [Oleg].

*

Polski kapitalizm prawie każdego skrzywdził. Prekariusza, bo dał mu groszową płacę i poczucie, że jest śmieciem w oczach swojego pracodawcy, że jego praca jest nic niewarta, a na jego miejsce czeka 20 chętnych, więc jak się nie podoba, to wypierdalaj. Menedżera, bo dał mu duże pieniądze, poczucie wartości, ale zapędził w ciężką orkę, pracę non stop i poczucie, że skoro nie jesteś prekariuszem, zarabiasz 10 razy więcej niż wszyscy, to sprzedałeś duszę i musisz teraz odpracować ten cyrograf.

*

[prof. Andrzej Szahaj] Warszawa jest wielkim beneficjentem zmian i to jest paradoksalnie pewien problem dla Polski, bo polskie elity ekonomiczne, polityczne, naukowe i medialne żyją w miejscu, które odniosło wielki sukces. Z tego punktu widzenia trudno dostrzec, że nie wszędzie jest tak dobrze. Warszawa to taka bańka, przez którą trudno bez wysiłku się przebić i zobaczyć, co jest poza nią. A to często zupełnie inny świat.

Marek Szymaniak, Urobieni. Reportaże o pracy,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz