niedziela, sierpnia 12, 2018

(2967+1). Chwila

 wpis przeniesiony 9.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

na suficie przy porannej kawie wypatrzone.

Każde miejsce może być głuszą w porównaniu z jakimś innym.

*

Co to znaczy być kochanym przez pociąg? Miłość, jak mi się wydaje, to taki stan, w którym człowiek jest sobą, czerpiąc z tego najgłębsze zadowolenie. Jeśli brzmi to paradoksalnie, przypomnijmy sobie przestrogę Rilkego: miłość polega na tym, że zostawiamy ukochanej osobie przestrzeń, w której może być sobą, zapewniając zarazem bezpieczeństwo, by mogło rozkwitać jej Ja. […] Najszczęśliwszy byłem wtedy, kiedy sam dokądś podążałem, a im dłużej to trwało, tym lepiej. Spacer sprawiał przyjemność, jazda rowerem — radość, fajnie było jechać autobusem. Ale pociąg zapewniał istny raj.

*

Najbardziej chyba przygnębiającym skutkiem mojego schorzenia – bardziej nawet przytłaczającym niż jego konkretne, codzienne objawy — jest świadomość, że już nigdy nie pojadę pociągiem. Ciąży mi ona jak wieko z ołowiu, wtłaczając mnie coraz głębiej w ponurą świadomość końca, jaka towarzyszy naprawdę śmiertelnej chorobie: zdaję sobie sprawę, że niektórych rzeczy nigdy już nie będzie. To coś więcej niż utrata przyjemności, odebranie wolności, a szczególnie nowych doświadczeń. Jak się wyraził Rilke, jest to utrata siebie — a przynajmniej tej lepszej części siebie, która najłatwiej odnajdywała spokój i zadowolenie. Nie będzie już Waterloo, wiejskich stacyjek, nie będzie samotności. Nie będzie stawania się, tylko niekończące się trwanie.

Tony Judt, Pensjonat pamięci, przeł. Hanna Jankowka
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz