niedziela, czerwca 30, 2019

3328. Subiektywnik 2019

Wracaliśmy dziś, komentując wrażenia… narzekaliśmy jak trzystuprocentowi Polacy, co finalnie skwitowaliśmy: jednak sztuka, skoro od dwóch kwadransów o tym dyskutujemy.

Opowieści na festiwalu dużo, stop-klatek fenomenów socjologicznych niemało, dylematów etycznych sporo, zatrzymanej w zdjęciach ludzkiej głupoty, okrucieństwa i braku wyobraźni całe sale, ale fotografii, które zatrzymują, zachwycają techniką lub po prostu wyjmują z butów zbyt mało — dwie, trzy, może cztery.

Raz. Zabrałam ze sobą jeden fantastyczny projekt — pięć lat pracy Autorki. Dopieszczony pod każdym względem, wielopoziomowy do myślenia, wielopiętrowy do czucia projekt, który zatrzymuje przy historii ptaka (majny jawajskiej), który z Jawy został sprowadzony do Londynu z powodu wyjątkowo melodyjnego śpiewu i… przestał śpiewać, zaczął wrzeszczeć. Utratę głosu, spowodowaną tęsknotą za domem, majna okupiła kolejnymi relokacjami i serią prześladowań — przeczytamy.

Anaïs López, Migrant. Uciekający ptak.


*

Dwa. Adeptkę psychologii procesu we mnie zatrzymały te dwie fotografie… (magia kwadratu?). Patrzyłam, urzeczona, jaki sen uruchamiają, jaki potencjał w sobie on ma. Długo stałam naprzeciwko tych zdjęć.

Piotr Zbierski, Cienie echa.

*

Trzy. Gdyby te fotografie nie wisiały obok siebie, pewnie nie zrobiłyby na mnie wrażenia, ale wisiały! Kolory, kompozycja sceny natychmiast zarezonowały z tym, co dla mnie znaczące w życiu. Pozostałam poruszona do dziś.

Federico Clavarino, Zupa z węgorza.

*

Zero. By wejść do jednej z dwóch najważniejszych przestrzeni festiwalowych, trzeba być sprawnym człowiekiem. Nowe buty od jakiegoś czasu są dla mnie objawem optymizmu stosowanego. Przypomniałam sobie projekt uczenia się fotografowania ludzi. Poprosiłam Sadownika o cyk. Mam dowód, że wdrapałam się na trzecie piętro.


fot. Sadownik, fragment.

*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz