Apogeum upału. Od rana odwadniałam się, rycząc jak bóbr, bo nie widziałam światełka w tunelu. Kwartecik uparł się, bym zobaczyła.
Zobaczyłam w klimatyzowanym, ciut za głośnym miejscu. Cudownie było znów spotkać się w naszym damskim komplecie. Dziś, dwa dni później, nic się nie zmieniło — patrzę na anioły i śmieję się w duchu, że wiadomo, kto którego wyjął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz