Dwuniedzielne odliczanie literek, dwa. Czekałam na tę część od momentu, gdy przeczytałam ostatnie słowa drugiej części cyklu. Na szczęście nie było tego czekania aż tak dużo. Z ogromną przyjemnością wróciłam do bohaterów tej historii. Nie płakałam wcale, ryczałam jak bóbr w wielu miejscach, co Sadownik niezmiennie kwitował z tym samym wyrzutem, bo ma bardzo dobrze wyrobione zdanie na temat moich literkowych wyborów: znowu? A ja, całkowicie niewinna, broniłam się dziarsko, jakby te łzy miały mniejszy kaliber rażenia: ale to powieść!
Nie miałam żadnych hamulców przy wyborze cytatów. Muszę je tu wszystkie mieć. Nie czekam już na czwarty tom, bo go nie będzie, ale na następny przekład kolejnej książki Autora czekam już dziś, czekam bardzo.
Dla każdego, kto mówi za dużo i śpiewa za głośno,
i płacze za często, i w życiu kocha coś bardziej, niż powinien.
// dedykacja
*
Szczególne podziękowania dla naszego szalonego owczarka, który w moich najmroczniejszych momentach pod koniec redakcji tekstu przypominał mi o tym, że nie ma nic ważniejszego niż spacer i porzucanie piłeczką w parku.
// fragment podziękowań Autora
*
Cały sport bazuje na minimalnych marginesach. Promilach, milimetrach, gramach. Za wszystkimi najbardziej spektakularnymi sportowymi wyczynami stoi tysiąc niewidocznych „jeśli tylko”, „jeśli nie” i „tak blisko”.
[…]
Cały sport bazuje na minimalnych marginesach, czasami to tylko przyjaciel, który nie traci względem ciebie nadziei.
*
Hokej dla postronnego obserwatora może być głupawą grą, ale dla grającego nigdy. Wytłumaczenie komuś, jak się czuje na lodzie, wydaje się równie niemożliwe co wyjaśnienie żyjącemu pod ziemią, czego doświadcza latający. Jakie znaczenie może mieć niebo, jeśli się go nigdy nie widziało?
*
[…] hokej to przede wszystkim dyscyplina dźwięków. Szramy w lodzie, ciężkie ciało wbite w pleksę przez innego zawodnika, echo odbijające się w hali, krążek z całej siły uderzający o bandę: bangbangbangbangbang.
*
Że też tak komicznie łatwo wyprowadzić grupę dorosłych mężczyzn z równowagi, jedyne, co musisz zrobić, to przełamać ich dotychczasowe nawyki. Zackell nigdy nie dziwiło, że mężczyźni wywoływali wojny, ale już to, że któremuś z nich kiedykolwiek udało się jakąś wygrać, stanowiło dla niej cud.
[…]
– Noż kurw… – dobiega zewsząd, a to dopiero początek kakofonii użalających się nad sobą mężczyzn.
*
Dawniej Maya przyglądała się ptakom wędrownym przelatującym wiosną ponad lasem między Hed i Björnstad i zastanawiała się, po co to robią. „Rozumiem, dlaczego odlatują, ale nie dlaczego wracają”, powiedziała do Any, ale ta wzruszyła tylko ramionami, odpowiadając: „Omija je cały sezon hokejowy. Mądrale!”.
*
Najtrudniejsza w hokeju jest zmiana nastawienia. A najtrudniej zmienić swoje własne nastawienie.
*
Nikt nie zaczyna jako szaleniec, nikt nie rodzi się agresywny, wszyscy najpierw robią coś małego, a potem znów jeszcze coś. Radykalizm polega na tym, że powoli zaczynamy normalizować to wszystko, co pojebane. Wszyscy stajemy się stopniowo coraz niebezpieczniejsi, centymetr po centymetrze. Tak jest też tutaj, wszyscy myślą, że walczą o dobro. I działają w… samoobronie.
[…]
– I co możemy z tym zrobić, jeśli to dzieje się wszędzie?
– Nie wiem.
*
– Wszyscy myślą, że to talent, ale to tylko trening. I obsesja.
[…]
– Chęć to talent – mówi Benji.
*
Obaj wychodzą na zewnątrz. Nie żeby to nie był głupi pomysł, bo oczywiście jest, czasem jednak idiotyczny pomysł pozostaje jedynym rozwiązaniem.
*
Świat nigdy nie wydaje się większy niż wtedy, gdy w ramionach trzyma się maleńkiego człowieka. Człowiek nigdy nie czuje się bardziej niekompetentny niż wtedy, gdy dociera do niego, że nagle jest czyimś rodzicem i nikt nie zamierza go przed tym powstrzymać. […] Serce ściskające płuca, gdy pięć maleńkich paluszków chwyta za nasz i już nie chce puścić.
*
W głębi duszy Hannah to wie, ale to jeden z tych momentów, który przytrafia się prawie każdemu rodzicowi, gdy zaczynamy krzyczeć i nie możemy przestać. Rozczarowanie własnymi dziećmi jest zawsze rozczarowaniem samym sobą, a niczego nie hamuje się tak wolno jak tego.
*
Poczucie winy zawsze jest silniejsze od logicznego myślenia.
*
Któregoś dnia powiedział zgorzkniałym głosem: „Co nam może dać sport? Wkładamy w niego całe swoje życie, na co liczymy, w najlepszym razie? Kilka chwil… kilka zwycięstw, kilka sekund, gdy czujemy się więksi, niż naprawdę jesteśmy”. Szybko dostał na to odpowiedź: „Ale czym w takim razie jest życie, jeśli nie chwilami?”. Oczywiście rozmawiał o tym z Ramoną. Od tego babska nie dostaje się rabatu ani na piwo, ani na porządny opieprz.
*
[…] nie wie, jak go ma przeprosić, nie przepraszając. Jak ma wyjaśnić, że jej przykro, że sprawiła mu przykrość, ale nie że go rozczarowała. Rozczarowanie to jego wina.
*
Naiwne marzenia to ostatni bastion obronny miłości, więc wciąż sobie wmawiamy, że żadne okropne tragedie nie dotkną akurat tych, których kochamy, i że to właśnie nasi bliscy unikną złego.
*
„Nie komplikuj”. To prosta rada zarówno w hokeju, jak i w życiu.
*
Najbardziej problematyczne tak w hokeju, jak i w życiu jest mianowicie to, że nieskomplikowane chwile występują niezwykle rzadko.
*
[…] wszystkie społeczności są sumą własnych wyborów i że to, co koniec końców trzyma nas razem, to nasze historie.
*
Chłopcy nigdy nie zrozumieją sposobu, w jaki patrzą na nich matki, skąd niby mieliby to wiedzieć? Jeszcze nigdy nie oddali komuś serca w ten sposób.
*
Opowieści o chłopcach i ich ojcach są wszędzie na świecie od lat takie same. Kochamy się, nienawidzimy, tęsknimy za sobą, tłumimy siebie nawzajem, ale nigdy nie potrafimy żyć, nie mając wpływu na drugiego.
*
Wszystkie dzieci są ofiarami dzieciństwa swoich rodziców, bo każdy dorosły usiłuje dać dziecku to, co sam miał, lub też to, czego mu brakowało. Koniec końców to, co robimy, to albo protest przeciwko dorosłym otaczającym nas w życiu, albo próba ich kopiowania. Dlatego też często ci, którzy nienawidzili okresu dorastania, okazują innym większą empatię niż ci, którzy go kochali. Kto ma w życiu pod górkę, często wymyśla inne rzeczywistości, temu, komu wszystko przychodzi z łatwością, trudno sobie nawet wyobrazić, że coś może być inaczej. Łatwiej przyjmować szczęście za pewnik, jeśli miało się je od samego początku.
*
„Musimy być wdzięczni”, powtarzała nieprzerwanie, aż słowa zamieniły się w niewidzialne tatuaże po wewnętrznej stronie jego powiek.
*
Koniec końców poza tym, że wypatruje się tego samego co rośliny: wiosny i słońca, obawia się także podobnych rzeczy: oczywiście ognia, ale jeszcze bardziej wiatru. Bo jego nie da się zatrzymać ani ugasić. Wiatr nie zboczy z kursu przed jakimś pniem czy skórą, po prostu zniszczy, połamie i uśmierci, co tylko zechce.
*
Nie możemy walczyć ze złem. To jest właśnie najokropniejsze w świecie, który zbudowaliśmy. Zła nie da się wyplenić, gdzieś zamknąć, im więcej przemocy przeciwko niemu stosujemy, tym silniejsze się staje, gdy wślizguje się pod drzwiami i przez dziurki od kluczy. […] Nie mamy na to żadnej broni. W zamian za to dostaliśmy miłość, która pomaga nam w tym wytrwać.
*
Chcesz zrozumieć ludzi? Tak naprawdę zrozumieć? To musisz wiedzieć, do czego najlepszego są w życiu zdolni.
*
Ty musiałeś to wszystko sam w sobie odkryć. Wszystko! To dlatego chłopaki ze Wzgórza cię nienawidzą! […] Bo w głębi duszy wiedzą, że jeśli urodziliby się tu, gdzie my, to nigdy w życiu niczego by nie osiągnęli i skończyliby na dnie. Wszystko, co mają, dostali za nic i nigdy w życiu na nic nie zasłużyli!
*
– Jest jak ty.
Amat uśmiecha się, nie rozumiejąc.
– Kto?
Bobo wzrusza ramionami i rusza przed siebie.
– Łubin. Jest jak ty. Ty też dorastałeś w rowie i ciebie też nikt nie może zatrzymać.
*
Mówi się, że człowiek „wychodzi z szafy”, tak jakby musiał to zrobić tylko jeden jedyny raz, ale przecież ludzie nigdy się nie kończą, a on tylko wciąż wychodzi z tej szafy na nowo, aż wreszcie ma tego dość.
*
Ile dokładnie jego i jego siostrę dzieliło od szczęścia? I czy w ogóle da się zmierzyć wszystkie „gdyby tylko” i „gdyby tylko nie”, bo przecież to głównie z tego składa się życie.
*
Mówi się, że mądrość przychodzi z wiekiem, ale w przypadku większości z nas to nieprawda – starzejąc się, nabieramy tylko więcej doświadczenia w tym, co najlepsze i najgorsze.
*
Odpowiedziała mu jak zwykle: „Nie zawiedziesz mnie, jeśli się nie poddasz”.
*
– Serio, tato, musimy słuchać tego rocka dla staruszków? – dopytuje Tess, gdy ojciec w końcu znajduje swój kanał.
Siedzi oczywiście z przodu, tak żeby Tobias i Ted nie mogli się pobić o to miejsce.
– Nawet nie waż się nagadywać na Springsteena, to jedyna osoba w moim życiu, która jeszcze na mnie nie narzeka – pofukuje ojciec.
Tess wzdycha.
– Ale z ciebie drama queen.
Ojciec pogłaśnia muzykę.
– Bruce mnie rozumie.
Bruce Springsteen, Dancing in the Dark.
– Po prostu bądź ostrożny, dobra? Bruce Springsteen potrzebuje cię żywego, żeby KTOŚ jeszcze go słuchał.
*
Niełatwo stać się dorosłym, lecz nieporównywalnie trudniej pozwolić na to komuś innemu.
*
Prosta, choć niezwykle uciążliwa prawda jest taka, że życie nastolatków rzadko zależy od tego, co zrobią, a prawdziwe znaczenie ma to, co prawie zrobią.
*
Żal mu siebie samego, ostatnimi czasy żal mu wielu różnych rzeczy, ale najbardziej żal mu samego siebie, że mu żal samego siebie. Taka skierowana do siebie pogarda, która zdaje się nie mieć końca.
*
To, gdzie się rodzisz i kim tam zostajesz, co jest właściwe w jakimś miejscu, a co nie, to loteria.
*
W kryzysie nawet we śnie instynktownie szukamy tego, co jest dla nas naprawdę ważne: oddechu drugiego człowieka, pulsu, według którego możemy ustawić swój własny.
*
Na koniec szepcze tylko „okej”, szelest jego oddechu w słuchawce to jedyny słyszalny dźwięk, gdy pęka mu serce.
*
– Nie mogą się dziś bez ciebie obyć? – pyta Peter.
– Ech, takie tam tylko gadanie – odpowiada beznamiętnie Teemu.
– Moje dzieci też cały czas tylko ślą esemesy. Już nawet nie piszą, tylko wklepują całą masę tych dziwnych ludków. Czy nikt już teraz do nikogo nie dzwoni?
Teemu wybucha gromkim śmiechem.
– Peter, kurwa, ty masz już chyba ze sto lat, nie?
– Czasami tak się czuję.
[…]
Czas na nikogo nie czeka, chłopcy zmieniają się w mężczyzn, utalentowani gracze w byłych zawodników, a demony mogą doścignąć każdego. Może nawet najszybszego hokeistę w miasteczku.
*
Łatwo powiedzieć, trudniej poczuć.
*
– Przestań. Jest jak jest. Możemy porozmawiać o czymś innym?
Zrobiła się twardsza. Albo po prostu dorosła. Zaczęła zamykać drzwi i okna wokół wszystkich uczuć, bo tak robią dorośli, tylko dzieci mają jeszcze siłę na życie w emocjonalnym przeciągu.
*
– Co pani, kurwa, powiedziała?
– Wiesz, co to mangusta? – pyta Zackell.
– Jak mnie pani, kurwa, nazwała?
[…]
– To takie zwierzę. Poluje na kobry. Czujesz, jakie to idiotyczne? Kobra jest szybsza, a jej jad potrafi zabić każde zwierzę, ale mangusta i tak się na nią zamierza, bo jest kompletną idiotką. I wiesz co? Mangusta wygrywa. Wiesz dlaczego?
[…]
– Dobra… proszę opowiedzieć… dlaczego ta mangusta, czy jak się to nazywa, wygrywa?
Zackell dotyka palcem skroni.
– Mangusta wygrywa, bo się rozwija.
*
Natomiast sam dobór słów jest nieco dziwny, nie sądzi pani? „Dziadocen”, przecież pierwszy skład trenuje kobieta.
[…]
– Myślę, że „dziad” oznacza tu raczej mentalność, a nie płeć – zauważa.
– Aaa! Nowocześnie! – rzuca odważnie polityk.
Fredrik Backman, Zwycięzcy,
przeł. Anna Kicka,
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023.
(wyróżnienie własne)
[…] tak wiele rzeczy na ziemi jest dziełem Szatana, że siostra, chcąc naprawdę dopiec matce, wybuchnęła kiedyś: „A wiesz, kiedy BÓG tak właściwie jest w pracy?”.
*
Mówi się, że w swoich najgorszych momentach dowiadujemy się, kto jest naszym najlepszym przyjacielem, głównie jednak ujawniamy się sami przed sobą.
*
[…] dzwoni do jedynej osoby, którą ma i zawsze miała, bo o to właśnie dopytują nasze kryzysy: „Kto jest twoim człowiekiem?”.
*
„W hokeju wszystko może się zmienić w mgnieniu oka”, zwykł mówić tata, gdy była mała i coś szło nie po jej myśli, „w życiu jest dokładnie tak samo, dlatego też musimy iść przed siebie!”.
*
Jeśli chcesz osiągnąć to, czego nie może osiągnąć nikt inny, musisz robić to, czego nikt inny nie chce robić.
*
Nie spodziewał się miłości, którą poczuł do psa. Tak go nazywa, mój pies, mimo że to, co czuje, gdy zwierzak na niego patrzy, jest czymś dokładnie odwrotnym: że to on należy do psa. Że Sune jest jego człowiekiem. […] Każdego ranka budzą go te same gorliwe łapy oparte o ramę łóżka, ten sam szorstki język liżący mu twarz i za każdym razem Sune od nowa zadziwia się, jak bardzo pies go akceptuje. Ale z psami jest jak z hokejem, nowa szansa każdego ranka, cały czas wszystko zaczyna się od nowa.
*
[…] zaczyna tęsknić. To nie taka tęsknota do przyszłości, do lata czy urlopu, tylko do siebie samego. […] Bardzo trudno nie tęsknić.
*
Hm, dlaczego człowiek robi cokolwiek? Bo to wyzwanie. […] dochodzisz do takiego momentu w życiu, że tylko niemożliwe do wygrania bitwy wydają się warte zachodu.
*
– Mogę cię o coś zapytać?
– A mogę cię jakoś powstrzymać?
*
– Jutro też zagramy?
Amat naciąga kaptur na głowę, wkłada dłonie do kieszeni i lekko się uśmiecha.
– Mam nadzieję, że będę miał czas.
Nie rozumieją, co ma na myśli, biegną po prostu do domu, zabierając ze sobą wszystkie nowe marzenia, a Amat stoi dalej na podwórku, wyciągając z głębi duszy swoje najdawniejsze.
*
Psów jednak nigdy nie oszukasz.
Rozpoznają w tobie wszystko, co najlepsze.
*
– Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać?
Stolyca długo szuka właściwych słów. Jego głos jest zachrypnięty i napięty.
– Zastanawiam się po prostu, co robisz, że dajesz radę być… inny.
*
Ile jeszcze dymu musi się wokół ciebie kłębić, żebyś uwierzyła w ogień? Co?
*
– Znalazłeś to, czego szukałeś?
– Co masz na myśli?
Głos Stolycy jest miękki, ale pewny siebie.
– Nikt nie wyjeżdża tak daleko, jeśli czegoś nie szuka.
Benji wypuszcza dym przez nos.
– Gdybym to znalazł, to pewnie zapomniałbym wrócić do domu. A ty? Znalazłeś to, czego szukałeś?
– Gdzie?
– No tu.
Pewność siebie ulatuje ze Stolycy.
– Tak szczerze to nie wiem, co to miałoby być.
Benji otwiera kolejne piwo.
– O to chyba właśnie chodzi w szukaniu.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz