niedziela, lutego 07, 2016

(1663+3). Poprzedniczka

 wpis przeniesiony 19.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Od jakiegoś czasu czytam naprzemiennie, na suwak, przestrzegając parytetu, autorka, autor, autorka, autor. Na tapecie autorka, ale nazwisko i słowo zawiesiły czytanie, by pochłonąć z przeogromną przyjemnością nazwisko i słowo, a teraz poprzednik słowa. Magia!

Droga pani Schubert, piszę do pani w języku polskim. To dziwny język. Przykleja się do podniebienia. Trzeba go stale tłumaczyć na języki obce. […] Bywa, że rozkręca się w miłości. Pamięta pani ten leksykalny zawrót głowy, kiedy biegliśmy przez plażę, a deszcz zmywał nam resztki mowy z ust?

*

Szukam gorących źródeł naszej miłości, pijalni mineralnych słów, leczniczych godzin we dwoje.

*

Droga pani Schubert, czasami czuję się jak wystawiony na sprzedaż dom. Jest we mnie sześć pokoi, są dwie kuchnie, trzy łazienki i jeden przygarbiony strych. Teoretycznie mam dwa wyjścia, ale od podwórza wiecznie zamknięte.

*

Pyta pani, kiedy to się nie zdarzyło? Nie potrafię powiedzieć.

*

Droga pani Schubert, śniła mi się wojna. Od stóp do głów. Na szczęście niebo przechowało się w piekle, wiara w grzechu, ogień w ogniu.

*

Kiedy miłość zagląda w oczy, budzą się instrumenty dęte.

*

Droga pani Schubert, od dłuższego czasu obserwuję głupotę. Bestseller światowy. Napina mięśnie w toksycznej siłowni. Stepper. Handle. Sztangi. Pewna siebie kondycja. Podobno istniała już przed swoim narodzeniem.

Ewa Lipska, Droga pani Schubert…,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.
(wyróżnienie własne)

*

Książkę znakomicie ilustrował Sebastian Kudas.

(Sebastian Kudas, źródło)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz