poniedziałek, lutego 08, 2016

1667. Peregrynacja, dzień 28.

 wpis przeniesiony 19.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wszystkie moje aktualnie największe marzenia mogą wydawać się postronnym dość trywialne. Nic bardziej mylnego, nigdy w życiu nie miałam tak soczystych, niby prostych, ale wymagających, wielkich drzewnych marzeń. To jedna z wartości dodanych całej tej peregrynacyjnej przygody, która leczy metodą szokową z niezdrowej neokapitalistycznej neurozy spełnień i neurotycznego kapitalizmu zachcianek mylonych namiętnie z potrzebami. Nie jestem materiałem, półproduktem czy targetem. Jestem jakoś inaczej, jakoś bardziej.

*

Nie mam zamiaru iść na żaden kompromis. Już dziś cieszę się na pierwszą szóstą rano, gdy będę mogła powiedzieć do Heniutki: idziemy!

(cała fantastyczna rysunkowa historia
tu, czyli źródło)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz