niedziela, lutego 19, 2023

4935. Z oazy (CXIX)

Niedzielne odliczanie literek, trzy. Dawno, dawno temu mignął mi wiersz tego po­ety. Wiersz był krótki, zgrabny i… pięknie kudłaty. Wystarczyło mi, by klik, klik (nie było w wer­sji elektronicznej), by nie poddać się wcale. Zamówiłam w „papierzu”.

Przyszła opasła an­to­lo­gia, rzucając ableistyczne wyzwanie mojej fizycznej niemocy. Nie podjęłam wów­czas wyzwania. Niedawno, bo w ostatni wtorek, uznałam, że to jest ten czas, by prze­czytać od deski do deski, a przy okazji odnaleźć w tomiszczu tym wspomniany psi, pierwszej klasy kudłaty wiersz.

Przeczytałam. Naprawdę dobrze się bawiłam. Doceniam językowy refleks poety, po­czu­cie humoru poważam, ale! W tej antologii nie ma wiersza, na którego poszu­ki­wa­nia się udałam. Na szczęście było wiele innych przy których się zatrzy­ma­łam, by, li­ter­ka po literce, je tu mieć.

A wiersz, od którego wszystko się zaczęło? Myślało mi się uparcie. Uparta uporem własnym klik, klik, enter i jest! Znalazłam w internetach:

na spacer
ciemną doliną

chodź
rzuć mi patyk
i biegnij za mną

zła się nie ulękniesz
bo ja jestem z tobą

Gdy już znałam tytuł wiersza, przeczesałam spis treści antologii. Nie, nie prze­ga­pi­łam. Nie ma Psalmu psa. Sprawdziłam, kto dokonał wyboru wierszy do antologii. Zrobił to sam poeta. Nie jest godny półek w ulu. Podjęłam szybką i dość łatwą decyzję.

Dawno, dawno temu kupiłam książkę jednorazową. I to by było na tyle.

chłopiec szuka swojego smoka
smok nie szuka chłopca
smok szuka smoka
chłopiec walczy ze sobą

*

już czas

to proste
jak u Prousta

ale nie tak
rozwlekłe

*

za mną nieskończoność
przede mną nieskończoność

*

siedzi na progu
i opowiada mi
niestworzone

[…]
i mówi czasem do rzeczy

i rzeczy znajdują
swoje miejsce

niech wejdzie
niech będzie

święty absurd
kochania

*

most nad
przepaścią

jestem mostem
i przepaścią

i tym
który przejdzie

*

nie
nie sprzątam

tak nie sprzątam

zbieram tylko z podłogi
spinacze spójniki

same sobie nie poradzą

*

ja bym jednak
pisał „nie” zawsze osobno
żeby nie ściągało
bytu w niebyt
nie zarażało
i tak niezbyt zdrowego
organizmu

*

ten mówi jak żyć
ten jak nie żyć
prorocy
wysyłają mi groźby karalne

*

Nie
mogę wyjść
bo w sieni
zamknąłem
ubiegłą jesień
żeby mi nie zwiała

*

kiedyś

bezszelestnie
wróci wiosna
rozpacz w kwiatki

*

miał przyjść
lekarz

przyszedł lalkarz

pomógł
jak mógł

*

aresztantowi odebrano
czas i przestrzeń
to znaczy
zegarek i sznurówki

*

jest wyjście

ale jak wyjść
i zostawić
wszystko
ot tak

przeminąć się

*

niczyja wina
do której nikt
nie chce się przyznać

włóczy się po mieście
chce się oddać

żeby ktoś ją wziął
na dłużej

albo żeby
była zbiorowa

nie prosi o przebaczenie

no bo co z nim zrobi

*

Raz obrana droga
odsłania się
skórka z niej
spada
serpentyną
od bieguna
w dół

a ogryzek
rzucimy
za siebie

*

ile straconych wschodów
przespanych
ile pooranych
poranków

Nie żałuj
przecież zachód
i wschód to jest
to samo

tylko z innej strony

*

zmarszczki są
tylko w lustrze

*

[…]  ego

z trudem znów
pod górę
z torbami

żeby na szczycie
postawić

na swoim

*

kładę kamyk na ścieżce
trącam patykiem

— no idź
idź bo cię rozdepczą

*

to cośmy przeciągali
okazało się piłą

to cośmy piłowali
było twarde

po przecięciu
okazało się perłą

*

zamienię koniec dnia
na początek

może być z deszczem

*

Liczba nóg nie przyspiesza
wędrówki
patrz: stół

beznogi bywa szybszy
patrz: wiatr

*

co było
co jest
co będzie

o czym nie wiesz
co być musi
co serce zaspokoi

*

zresztą czytelnicy to też pacjenci
tylko w innym reżimie
[…]
odstają
bo są z innego
odosobnienia

*

niebo tu
niebo tam

a choćbyście stawali na głowie
ono i tak będzie
miało najwyższą
oglądalność

Opowiadamy tylko po
chmurne historie
bo każda wydaje się
trochę inna

w pogodnym niebie nie opowiadamy

jest które jest

*

no weź
ciiiiiiiiiiiszę
z odwróconych wykrzykników

*

samosiejką jest nasza wola

Piotr Mitzner, Przejścia. Wybór wierszy
z lat 1982–2020
, PIW, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

Przegrane narody
idą na wojnę

żeby przegrać więcej

*

historia alternatywna
jakoś się trzyma

wszystko w niej płynie
pulsuje

*

kraj R. występuje
z brzegów
i błądzi

*

na koniec
wzniósł toast:
by w Rosji wszyscy żyli
bezpiecznie
(w kieliszkach była woda)

na to Putin:
jaki napój taki toast

spełnił

a przecież zawsze coś się przemienia
woda w wino
wino w krew
krew w wodę
krew w naftę
nafta w ogień

zawsze coś w coś
choć nie do końca

*  *  *

intelektualista na państwowej posadzie
poczucie sprawiedliwości plus
poczucie niemożności plus
umywanie rąk
plus skłonność do dyskusji:
„co to jest prawda?”
plus nagły opór:
„com napisał
tom napisał”

*

tak zaczęło się trzęsienie ziemi
choć podobno
u nas ziemia jest odważna i się nie trzęsie

tu jest Polska
ona tylko
obraca się na drugi bok

*

ty tu jeszcze wrócisz
woła źródło
za strumieniem

woła pień
za korzeniem

Polska za Polską

(tamże, skreślenie własne,
by uwspółcześnić wiersz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz