Niedzielne odliczanie literek, raz. Ta książka w oryginale ukazała się jedenaście lat przed tym, nim wydano oryginał Wron. Polski podczytnik tej nienachalnie sugeruje między wierszami, że ma ona związek z Wronami. Na moje jeśli nawet tak jest, to jest to związek dość luźny — obie książki łączą jedynie: osoba Autorki i nędzna relacja głównych bohaterek z ich matkami.
Tu zupełnie inna struktura, ani jednego dialogu — monolog, który masakruje. Nagromadzenie niemocy, przemocy, głupoty, przyczyn, których znajomość nie pomaga z poradzeniem sobie ze skutkami. Bardzo chciałabym spotkać osobę, którą ta książka zachwyciła i chętnie do niej wróci. Mnie przemieliła. Zdecydowanie wolę i wybieram (wyłącznie) Wrony.
Okładka tej książki była dla mnie obietnicą równie poruszających ilustracji, jak te we Wronach. Ostrzyłam sobie na nie zmysły, a tu? Figa!
Wydawało mi się, że śmierć jest czymś pięknym, spokojnym i że wkroczenie w nią jest łatwe niczym rozbieg i skok do zimnego jeziora. Z początku człowiek trochę się boi, ale gdy wreszcie się odważy i zacznie biec, cały lęk mija.
A potem w tej bezbrzeżnej rozpaczy nagle pojawiła się bezwzględna świadomość, że muszę wreszcie podjąć jakieś kroki. Nie mogłam już ignorować różnicy między pełnym i zdrowym życiem kobiety a tym, co przeżywałam ja. Napędzała mnie dziwna siła, którą czułam gdzieś głęboko w sobie, jeszcze głębiej, niż sięgały anoreksja i głód. I ta siła pozwoliła mi poczuć, że gdzieś we mnie tkwi jakiś szczególny świat, zdrowy i pełny.
*
[…] zauważyłam to również u wielu gorliwych katoliczek − przejawia się pewna szczególna obojętność wobec cierpienia innych ludzi.
*
My dear,
czy nie miewasz wrażenia, że człowiek sobie tak po prostu żyje, robi normalne, zupełnie zwyczajne rzeczy i nawet do głowy mu nie przyjdzie, że za minutę jego życie ulegnie całkowitej zmianie? Czasem się zastanawiam, czy to wszystko jest istotnie tylko zbiegiem okoliczności… A może prawda zawsze czeka na nas gdzieś za rogiem? Nawet jeśli nie chcemy jej poznać i unikamy jej za wszelką cenę…
*
Z biegiem czasu głód nabrał wielu kolejnych funkcji i znaczeń, ale nie wskutek moich świadomych decyzji. Nie stało się tak dlatego, że pewnego dnia wbiłam sobie do głowy: chcę umrzeć i osiągnę to poprzez zagłodzenie się na śmierć. Po prostu zmniejszały się porcje. Było mi wtedy dobrze, nie odczuwałam nic złego. Nareszcie ciało żyło tak, jak żyła dusza. Ważne było dla mnie poczucie, że to moje życie jest prawdziwe. […] Jeśli postronni twierdzą, że można nad nią zapanować za pomocą własnej woli, to po prostu nic nie rozumieją. Anoreksja tkwi głębiej niż wola.
*
Ach, Joss,
[…] Masz rację, w życiu każdego człowieka powinna wreszcie przyjść chwila, w której przestanie spoglądać wstecz i rozpamiętywać to, czego mu nie dano; chwila pogodzenia się ze swoim życiem, zwrócenia myśli ku temu, co było dobre, i ruszenia dalej.
*
Nie jest tragedią to, że człowiek zawiedzie i rozczaruje innych, ale to, że przestanie szanować własne granice. Że staną się one dla niego niegodne przestrzegania.
*
My dear,
pytasz, czego teraz potrzebuję do życia najbardziej. […] utracone matczyne objęcia, których tak intensywnie poszukuję, noszę w sobie, w swoim wnętrzu. Pojęłam, że właśnie tam tkwi La Loba – olbrzymia siła potrafiąca udźwignąć wielki ból i stratę. […] A jednocześnie [La Loba to] życzliwa matka, cierpliwie zbierająca kości, wkraczająca w cierpienie i potrafiąca tchnąć życie przez swą siłę twórczą.
*
Stopniowo zaczęłam postrzegać swą kobiecość jako coś pewnego i otoczonego granicami. […] Zrozumiałam, że wewnętrzne granice kobiety tkwią w świadomości jej własnej tożsamości, której nikt nie może naruszać.
*
Zatem widzisz, dear,
[…]. Do miejsca, w którym mnie poznałaś, wiodła jeszcze długa droga.
Petra Dvořáková, Jestem głód,
fot. Věra Stuchelová, przeł. Mirosław Śmigielski,
Wydawnictwo Stara Szkoła, Rudno 2023.
(wyróżnienie własne)
Tamtego dnia zrozumiałam, która droga mnie z tego wszystkiego wyprowadzi.
*
Stało się to, co jest do uleczenia najistotniejsze. W głowie przestawiła się jakaś zwrotnica […]. Coś się we mnie rozluźniło. Byłam szczęśliwa. Żywiłam się przekonaniem, że mam ciało kobiety i że to jest piękne. Że jest ono moje, że to jestem ja.
*
Nie miałam pojęcia, że prawdziwa kobiecość kryje się właśnie w tej dzikusce. I że kiedy stłumię dzikuskę, stłumię własną naturę.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz