niedziela, lutego 26, 2023

4942. Z oazy (CXXI)

Niedzielne odliczanie literek, raz, a w zasadzie zeszłotygodniowe pięć. Tydzień temu nie dałam rady. Było za dużo emocji i za mało czasu.

O istnieniu stoliczka dowiedziałam się po skończeniu pierwszych studiów, gdy Biały Kruk opowiedział mi, o tym, jak pod koniec moich licealnych czasów, gdy On już tam pracował — przyszedł do LO rok po mnie i został na czternaście lat — do pokoju nau­czy­cielskiego wszedł, oburzony zachowaniem białokruczego dziecka, na­u­czy­ciel, który dobitnie uzewnętrznił swój gniew. Na to ktoś ze sto­licz­ko­we­go to­wa­rzystwa spokoj­nie skomentował: o co ci chodzi, przecież to córka Białego Kruka, co w wolnym tłuma­cze­niu oznaczało: naprawdę oczekujesz czegoś innego niż trud­no­ści? Biały Kruk nie za­bie­rał głosu, uważał, że dziecko musi sobie radzić i jeśli na­wa­rzyło piwa, musi je samo wypić.

O istnieniu tej książeczki dowiedziałam się, gdy było przygotowywane jej drugie, roz­sze­rzo­ne o wspomnienia, wy­da­nie. Biały Kruk przysłał mi napisaną przez siebie część, bym rzuciła okiem. Rzuciłam, a gdy mu napisałam, że tu i tu do­brze byłoby zmienić, odpisał z uśmieszkiem, że już się nie da, bo poszło! Nie przejął się mo­imi uwagami, gotów był pić piwo, którego nawarzył.

Czytałam tę książeczkę u Białego Kruka w czasie wilegiatury w roku 2021 (dziś już wiem, że przedostatniej, dla wszystkich nas pierwszej bez Orzeszka). Byłam wtedy głównie pod wra­że­niem tego, że choć jest to książka typu self-publishing, typo­gra­ficz­nie jest bez zastrzeżeń.

Czytałam tę książeczkę przy okazji wspaniałego spotkania, na którym dostałam swój jej egzemplarz. Na dwie i pół godziny ożyła magia „Ich” stoliczka. Siedząc przy nim, byłam starsza, niż wszyscy siedzący przy nim Nauczyciele, gdy siadali przy stoliku w pokoju nauczycielskim LO w czasach mojego bycia licealistką. Podczas tego spo­tka­nia patrzyłam na Nich w niemym zachwycie — tylko po mnie było widać upływ czasu.

A książeczka? W połowie jest to książka kucharska z wielokrotnie sprawdzonymi przepisami. Dla mnie kucharska oznacza rehabilitacyjna, bo wszystkie przepisy wymagają użycia dwóch rąk. Mam rehabilitacyjny plan! I obietnicę daną sobie, by każdy wypróbowany przepis ocalić tu od zapomnienia.

Pomysł napisania tej książki zrodził się z tęsknoty za czasami, które bez­po­wrot­nie minęły, za ludźmi, z którymi pracowałam przez 30 lat w jednym miejscu. […]  żyjemy tak długo, jak trwa pamięć o nas, to oczywiste. Nie mo­ja to myśl, ale podpisuję się pod nią. Chciałabym trwać w czyjejś pa­mię­ci i wspomnieniach, dlatego pielęgnuję pamięć o znajomych, przy­ja­cio­łach i kolegach.
 //  Mirosława Wenta-Wypych

*

Kiedyś rozłożyliśmy swoje zapakowane śniadania na stoliku i ja pierwsza rozpoczęłam konsumpcję. W jej trakcie usłyszałam głos Mirki: „Smakuje Ci moja kanapka?” Roztargnienie zostało mi do dziś…
 //  Grażyna Kamowska

*

Skład osobowy naszego stolika
     Ten skład rodził się spontanicznie, ale przy dyskretnym zaproszeniu osób, które już przy nim siedziały […]. Kolejno za­pra­sza­ni byli do nas (rzut oka i po konsultacji z Mirą szybka decyzja — żeby nie poszli do innych sto­li­ków): […], [Biały Kruk].
 //  Grażyna Kamowska

*

Przy stolikowych wspólnych chwilach ukazywały się też różnorodne talenty i pasje poszczególnych osób. […] [Biały Kruk]  cytował nam czasami ulu­bio­ne fraszki Sztaudyngera, albo nucił tematy z muzyki klasycznej do odgad­nię­cia, przez co ochrzciłam go ksywą Cirano (od Cyrano de Bergerac’a).
 //  Grażyna Kamowska

*

Ewa Saj-Kurpiewska to mój kolejny wzór do naśladowania. Perfekcyjnie przygotawane lekcje, żywe i ciekawe. Nikt z uczniów nie czuł się u niej nu­me­rem dziennika. A przy naszym stoliku — ach, te słynne przysłowia, które, jak sama mówi — wypiła z mlekiem matki! Celne komentarze do każdej sy­tu­acji lub rady na rozwiązanie problemu płynące z życiowych do­świad­czeń pokoleń w jej rodzinie. Fantastycznie! Uczniowie zapisywali przy­sło­wia i py­ta­li, skąd je bierze. Odpowiedź zawsze była jedna: „Z życia, dziecko, z życia”.
     Leszek Sobecki cieszył się u nas szczególnym autorytetem nie tyl­ko dla­te­go, że jest świetnym matematykiem. Wyważone słowa, wspaniałe, mądre ży­cio­we rady, które dla nas, młodszych, też były czasami odkryciem – że coś jest takie proste i logiczne, jak w matematyce. […]  Ma też super po­czu­cie hu­mo­ru. Po chorobie, już na emeryturze rozmawiamy z Nim — Mirka i ja [Grażyna Kamowska]. Zauważamy, że dobrze wygląda. Leszek na to: „Ach, co tam dobrze! Powiedzcie, czy ja jeszcze jestem sexy!”.
 //  Grażyna Kamowska

*

Stolik po prawej stronie, tuż przy szafkach i zlewie w ro­gu po­ko­ju, do­słow­nie mnie zaanektował.
 //  Mariusz Olchowik

*

Było pewnie tak, jak to niedawno wspominaliśmy: stanąłem w pro­gu po­ko­ju nauczycielskiego i jeszcze dobrze nie zdążyłem się stremować, kiedy życz­li­we uśmiechy Grażyny Kamowskiej i Miry Wypych zachęciły mnie do za­ję­cia miej­sca przy ich stoliku. Wydaje się, że już wtedy do „towarzystwa sto­li­ko­we­go” należał Leszek Sobecki, którego przyjaźnią cieszę się do dziś.
 //  Biały Kruk

*

Mam też na biurku zdjęcie, dokładnie z 2001 roku, które przywołuje wspo­mnie­nie i uśmiech: jest na nim grupa dziewcząt w zwiewnych su­kien­kach i z wdziękiem, który się ma w nastoletnim wieku.
     Już nie pamiętam, jak do tego doszło, ale w czasie dyskusji na temat stro­jów zawarliśmy pakt: w dniu, kiedy jest informatyka, dziewczyny przy­cho­dzą do szkoły w sukienkach, w zamian pan profesor, który do ele­gan­cji miał raczej swobodne podejście, przychodził w marynarce i pod krawatem! Dziś miałbym pewnie z tego powodu kłopoty, […]  ale wtedy bawiliśmy się świet­nie przez cały rok szkolny. No, może minister Czarnek doceniłby moją ini­cja­tywę w kierunku kształtowania cnót niewieścich w zakresie stroju…
 //  Biały Kruk

Mirosława Wenta-Wypych, Irena Pułtarzewska (red.),
Ogólniak od kuchni, Kwidzyn 2021.
(wyróżnienie własne)


(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz